Droga na piłkarski szczyt jest często kręta, mroczna i pełna ślepych zaułków. Wielu zawodników przeszło niewyobrażalną drogę, zanim udało się im zrealizować marzenia, a o końcowym niepowodzeniu często mogła zadecydować jedna decyzja. Sadio Mane zdradza, jak duże wyzwanie przed nim stało – nic nie udałoby się bez zawziętości i wiary w sukces.
– Pamiętam, że kiedy byłem mały, moi rodzice czuli, że powinienem skupić się na nauce by zostać nauczycielem. Twierdzili, że piłka to strata czasu i nigdy nie odniosę wielkiego sukcesu. Mówiłem im wtedy: „To jedyna praca, dzięki której będę mógł wam pomóc. Myślę, że mam szansę zostać piłkarzem”.
– Nie byli co do tego przekonani, ponieważ byliśmy z dala od stolicy i niemal nikomu stamtąd się to wcześniej nie udało. Byli więc przeciwko i nie wierzyli, aż do dnia, kiedy podpisałem pierwszy profesjonalny kontrakt.
Mane and Firmino put the icing on the cake for Liverpool. ?
Two years ago today… ? pic.twitter.com/L4jrF8UZa5
— Liverpool FC (@LFC) September 10, 2018
Mane dopiął swego w wieku 19 lat, kiedy dołączył do Metz. Od tamtej pory minęło siedem lat, podczas których skrzydłowy piął się przez Salzburg, Southampton, na Liverpoolu kończąc. Rodzice długo byli niedowiarkami, jednak – jak mówi zawodnik – ostatecznie zmienili zdanie.
– Według nich to było niemożliwe. W pewnym sensie nie mylili się bardzo, bo to naprawdę nie było prostolinijne, jednak chciałem zrealizować swoje marzenie zostania piłkarzem. Poświęciłem temu wszystko. Dotarłem do punktu, w którym nie mogli już zmienić mojej decyzji, więc zaczęli mi pomagać i to przyniosło efekt. Teraz wszyscy są dumni.
Sadio Mane świetnie rozpoczął obecny sezon, a wykorzystując fakt, że Salah wciąż dopiero się rozkręca, zdobył już cztery bramki w czterech występach. Między innymi dzięki temu Liverpoolowi udało się zgromadzić komplet punktów, jednak w sobotę czeka ich trudne zadanie, w postaci wyjazdu do Londynu na starcie z Tottenhamem. Ten mecz, otwierający piątą kolejkę Premier League, już o godzinie 13:30.