Sztuczny hałas kibiców w głośnikach na London Stadium. Kompromitacja całkowita

Zespół z aspiracjami do walki o europejskie puchary, kadra dająca przed sezonem nadzieję nawet na walkę o awans do Ligi Mistrzów, po sześciu kolejkach miejsce w strefie spadkowej i najwięcej straconych bramek w całej Premier League. Czy może być gorzej? Wyobraźcie sobie, że tak.

Otóż podczas wczorajszego meczu z Southampton na London Stadium z głośników można było usłyszeć hałas kibiców, sęk właśnie w tym, że był on puszczany z głośników. Miało to zaangażować do dopingu prawdziwych fanów zgromadzonych na trybunach, by ci byli głośniejsi niż zwykle i wspomogli pogrążoną w kryzysie drużynę. Nie wiadomo, czy odpowiedzialni za cały ten cyrk ludzie mieli świadomość, że wszystko pójdzie w świat, czy też mieli nadzieję, że nikt nie zauważy tak żałosnej próby zwiększenia poziomu decybeli na stadionie.

Młoty w obecnej kampanii prezentują się koszmarnie, mimo że z klubu nie odszedł tak naprawdę żaden ważny zawodnik, a wręcz przeciwnie, postanowiono sprowadzić kilku naprawdę solidnych piłkarzy. Większość z nich boryka się jednak z kontuzjami, a zespół szczególnie w defensywie gra fatalnie. Największym paradoksem całej sytuacji jest prowadzenie w klasyfikacji strzelców przez Michaila Antonio oraz drugie miejsce w klasyfikacji asyst Dimitri’ego Payeta. To pokazuje, że z ofensywą wcale nie jest tak źle, ale jak się traci co mecz trzy lub cztery gole, to ciężko jest zbierać punkty.

Wiele osób uważa, że jest to efekt przenosin na nowy stadion. Na Upton Park West Ham grał od ponad stu lat, więc przenosiny na dużo większy Stadion Olimpijski faktycznie mogły odcisnąć swoje piętno. Największą różnicą między obiektami, jest odległość murawy od trybun. Na starym stadionie kibice byli zaledwie kilka metrów od linii boiska, mogli z bliska żywiołowo dopingować swoich pupili, podawać piłki oraz cieszyć się bezpośrednio razem z nimi po strzelonych golach. Na nowym obiekcie trybuny są oddalone o kilkanaście metrów od murawy. To wszystko oczywiście przez bieżnię lekkoatletyczną, na której odbywały się zawody podczas Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku. Przez to atmosfera jest zupełnie inna, a fani nie czują aż tak bliskiej obecności zawodników, podobnie jak ci nie mają bezpośrednio kontaktu z kibicami.

Różnicę tę dosyć brutalnie pokazują oba zdjęcia. Na pierwszym Andy Carroll celebruje gola strzelonego na Upton Park, na drugim z kolei kibice pokazują jaki jest widok z niektórych miejsc na London Stadium.

2016-04-09t160651z_1_lynxnpec380co_rtroptp_3_soccer-england-whu-ars-800

14068285_1029988147119763_2733775700170903703_n

West Ham na swoim nowym stadionie w Premier League odniósł tylko jedno zwycięstwo, a w trzech meczach strzelił trzy bramki, tracąc aż siedem. O spotkaniach wyjazdowych nie ma nawet co wspominać, bo w tych Młoty dostają porządny oklep od każdego kolejnego rywala. Nikt nie wie co się dzieje, Slaven Bilic wygląda na zupełnie załamanego i bezradnego, nagle jego drużyna kompletnie się rozsypała, a na dobicie na stadionie puszczane są sztuczne głosy tłumu, by wspomóc zawodników. Na London Stadion kompromitacja sportowa ściga się z kompromitacją wizerunkową. Czy można tu coś jeszcze schrznić?

Komentarze

komentarzy