Ten piątek faktycznie był super. Ekstraklasa wraca z przytupem!

Ekstraklasa Piłkarskiego Biznesu

Dobry mecz i piątek w ekstraklasie to zazwyczaj były przeciwności, które nie lubiły się przyciągać. Ostatnie tygodnie udowadniają jednak, że również na powitanie kolejki możemy obejrzeć mecze, w których nie brakuje bramek, a jeśli to są takie jak dzisiaj, to możemy przenosić wszystkie mecze na ostatni dzień roboczy w tygodniu.

Początek sezonu dla piątków był średniej jakości, bo w inauguracyjnej kolejce padło pięć bramek, ale tydzień później wpadła już tylko… jedna. W 3. – siedem i znowu w parzystej, 4., trzy sztuki. Jednak najlepsze rozpoczęło się od 6. serii spotkań. Lechia–Sandecja 2:3 oraz Cracovia–Górnik 3:3. Wydawało się, że to jednorazowy strzał, a tu proszę, tydzień później Górnik wygrywa z Wisłą Płock 4:0, a Śląsk ogrywa Cracovię 2:1. No i dzisiaj znowu przyjemny wieczór. Na dzień dobry Zagłębie–Wisła Płock 2:2, by wieczorem Arka ograła Wisłę Kraków 3:1. Średnia z trzech ostatnich ligowych piątków? 4,33 gola na mecz!

Zaczęło się od meczu w Lubinie. Jeśli mecz bywał słaby w piątek, to musiał być taki o godzinie 18. Często brało się to z doboru drużyn, ale teraz jest dużo lepiej. Ostatnio bramkostrzelny Angulo z Górnikiem Zabrze, a dzisiaj inna ekipa z czołówki – Zagłębie Lubin. Pierwsza połowa zgodnie z przewidywaniami, bo „Miedziowi” prowadzili po niej 2:0 i obie bramki już są hitami w mediach społecznościowych. Najpierw Jakub Świerczok tak zakręcił Damianem Byrtkiem, że ten odkręci się przy następnej przerwie reprezentacyjnej.

Jednocześnie Świerczok potwierdził, że możliwości ma na strzelanie goli. Niestety przez większą część kariery nie dojeżdżała głowa. W ostatnim czasie również kłopoty ze wszystkimi klepkami miał Dominik Furman, który chciał zostać samozwańczym trenerem Wisły Płock, ale po wczorajszym meczu chyba będzie musiał sam sobie zgotować burę po „asyście” dla Bartłomieja Pawłowskiego.

Jednak truskawka na torcie – patrz: frazeologia Tomasza Hajty – była w Gdyni. Może i Wisła Kraków przegrała, ale to Patryk Małecki popisał się przepięknym golem. Bramka kolejki? Na pewno. Mocny kandydat do bramki sezonu? Zdecydowanie tak! Zresztą sami zobaczcie, w jaki sposób otworzył wynik meczu.

Ale to był jedyny pozytywny akcent dla krakowian tego wieczora. Później już swoje zrobili gdynianie, którzy dzięki wygranej 3:1 wskoczyli do pierwszej ósemki. Swoją drogą, przy ostatniej bramce Arki duży udział miał Michał Buchalik. Bramkarz Wisły postanowił powtórzyć słynną siatkówkę Fabika, ale na jego szczęście Kiko Ramirez nie ma opanowanych wszystkich polskich zwrotów w takim stopniu, jak Janusz Wójcik.

I tyle dobrego na początek kolejki w naszej lidze. Pamiętajmy, że dzisiaj jest sobota, a jutro niedziela, więc wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na… strzelecką posuchę, wszak w przyrodzie wszystko musi się równoważyć, a gole w LOTTO Ekstraklasie nie stanowią wyjątku!

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy