Turcja: Klub sprzedał zawodników i… kupił kozy

Transfery na niższych szczeblach rozgrywkowych od zawsze przybierały różne formy. Worek piłek, zapas mięsa… Kiedy wydawało się, że takie transakcje to melodia przeszłości, w której piłka nie była przesiąknięta ogromnymi pieniędzmi, znów możemy być świadkami dość osobliwego ruchu.

Wszystko przez nieciekawą sytuację, która ma miejsce w Turcji. Polityka przekłada się na gospodarkę, a wartość tamtejszej liry znacznie spadła. Spowodowało to chaos na wielu płaszczyznach, padło też na futbol. Nie znając wartości pieniądza w najbliższych tygodniach, trudno ustalić za ile kogoś kupić, sprzedać, ile zapłacić… Wyjazd udał się jeszcze Koseckiemu (choć ciekawe, w jakiej walucie będą mu płacić…), nie zdążyli inni z naszej ligi.

Skoro obrywa się klubom z najwyższych lig, można sobie wyobrazić, jak trudno łączyć koniec z końcem klubom z niższych lig. Jednym z nich jest trzecioligowy Gulspor Isparta, który sprzedał 18 zawodników i zastąpił ich… kozami.

Zmagający się z problemami finansowymi klub został zmuszony do ostateczności. Za sprzedaż zawodników otrzymał ok. 2000 funtów, dzięki czemu można było kupić 10 kóz. Działalność polegająca na sprzedaży ich mleka i mięsa ma być sposobem na problemy, a w planach jest rozwinięcie trzody do 140 sztuk.

– Nie mamy stałego źródła dochodu, wsparcia rządu, ani możnego sponsora. Szkolimy za to wielu młodzych piłkarzy, którzy co roku przechodzą do profesjonalnych zespołów i nie mamy z tego żadnej wymiernej korzyści.

– Produkując mięso pomożemy ludziom, a przy okazji osiągniemy zysk, który pomoże nam spłacić długipowiedział w rozmowie z „The Sun” prezes klubu, Kenan Buyukelelb.

Podobno żadna praca nie hańbi, więc dobrze, że Gulspor znalazł alternatywę na przetrwanie trudnych czasów. Ciekawe, że złożyło się to akurat z haniebnym odpadnięciem Legii z walki o Ligę Europy, przez co mistrza Polski czekają trudne czasy. Budżet klubu uwzględniał środki z europejskich pucharów, pojawi się więc dość duża dziura… Łącząc to jednak z kilkoma piłkarzami, którzy i tak nic nie dają, oraz zaradnością Turków, chyba jest szansa na przetrwanie. Pan prezes Mioduski może powinien pomyśleć o jakimś wypasie przy Łazienkowskiej. Mleko, ser kozi ze znaczkiem „L”, atrakcja turystyczna… a pieniążki do kasy!

Zakład bez ryzyka w Fortunie. Możesz wejść i odebrać go właśnie w tym momencie

Komentarze

komentarzy