Tytoń wrócił przed piątą. Koszmarne statystyki Polaka

Widok uśmiechniętego Tytonia to rzadkość w barwach Deportivo (Zdjęcie: SkySports.com)

Przygoda Przemysława Tytonia z Deportivo zdecydowanie nie jest piękną bajką Disneya. Jedyne, co się zgadza, to trudne momenty, które towarzyszą bohaterowi. Brakuje jednak najważniejszego – szczęśliwego zakończenia, którego nie ma co oczekiwać w przypadku historii Polaka. Do niedawna Tytoń był czwartym wyborem Pepe Mela. Gdy ten stracił pracę, nowy trener znów zaufał byłemu golkiperowi PSV. Jak się później okazało – nie była to dobra decyzja.

Deportivo podejmowało w pucharze krajowym Las Palmas i nowy szkoleniowiec zespołu zdecydował się na kilka roszad w składzie. Swoją szansę powrotu do łask otrzymał m.in. Przemysław Tytoń, który z pewnością cieszył się, że wraz z przyjściem Cristobala Parralo zacznie ponownie z czystą kartką.

Niestety, po meczu z Las Palmas kartka Polaka znów będzie nieco pobazgrana. Goście wygrali spotkanie aż 4:1 i w pełni kontrowali boiskowe wydarzenia. Przyczyn porażki można upatrywać w grze w osłabieniu, ale po prawdzie Deportivo prezentowało się słabo nawet przy grze w pełnym składzie.

Tytoń ostatni raz wystąpił w konfrontacji z Realem Sociedad. Wówczas również stracił cztery bramki i po spotkaniu wylądował na ławce rezerwowych. W ostatnich dwóch kolejkach zasiadał nawet na trybunach, zatem szansa wczorajszego występu przyszła dość niespodziewanie.

Trudno oczekiwać, by w najbliższym czasie Polak szybko wrócił do podstawowej jedenastki Deportivo. W obecnej kampanii na bramkę Tytonia oddano dziesięć strzałów, zaś aż osiem z nich znalazło drogę do siatki. Ledwie 20% skuteczności obronionych strzałów nie może zagwarantować Polakowi regularnej gry. Wiele wskazuje na to, że jeszcze w zimowym oknie transferowym Tytoń będzie sobie musiał szukać nowego pracodawcy.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł

Komentarze

komentarzy