Udinese, czyli włoskie Porto

Mówisz: FC Porto, myślisz: świetni skauci, maszynka do kupowania tanio i sprzedawania drogo. Na dokładkę dominacja na krajowym podwórku i od czasu do czasu spektakularny występ na arenie międzynarodowej. Podobną drogą podążają jednak także inne kluby. Przykład: włoskie Udinese.

Hulk 55, Falcao 47, James Rodriguez 45. Mało? To jedziemy dalej. João Moutinho 25, Lisandro Lopez 24, Bruno Alves 22, Lucho Gonzalez 19. Wszystko rzecz jasna w milionach euro. Wszystko to wpływy zainkasowane na sprzedaży zawodników (tylko kilku z o wiele dłuższej listy!) w ostatnich sezonach. Robi wrażenie, zwłaszcza w porównaniu do wielokrotnie niższych kosztów, jakie działacze musieli przeznaczyć na ściągnięcie wspomnianych wyżej piłkarzy na Estadio do Dragao. Mimo stałego exodusu najbardziej łakomych kąsków fani nie mają powodów do spuszczania nosów na kwintę. A wręcz przeciwnie. Porto upodobało sobie seryjne zdobywanie mistrzostwa kraju oraz ucieranie nosa tym najbogatszym w skali kontynentu (patrz: Liga Europy 2011, Liga Mistrzów 2004). Nie każdy jednak może pozwolić sobie na proponowanie kosmicznych zarobków swoim piłkarzom. Tę rolę należy zostawić majętnym szejkom. Z tego powodu Smoki zdają sobie sprawę, że prędzej czy później największe gwiazdy zespołu odejdą do bogatszych zespołów. Ma to jednak swoje dwa główne plusy. Po pierwsze, co ze wszech miar oczywiste, na klubowym koncie pojawiają się kolejne zera. A po drugie, co nie mniej ważne, najbardziej obiecujący futbolowi adepci, biegający z reguły na południowoamerykańskich boiskach, chętnie przystają na ofertę klubu z Estadio do Dragao. Wiedzą bowiem, że tamtejsza trampolina jest wyjątkowo sprężysta.

Fanem takiego modelu biznesowego jest również Giampaolo Pozzo, właściciel Udinese, a przy okazji także hiszpańskiej Granady i angielskiego Watfordu. To jego podwładni zorganizowali niezwykle szczelną siatkę skautów, której odnogi pokrywają wiele zakątków świata. I to dzięki niej Friuliani właściwie co sezon mogą pochwalić się gromadką utalentowanych młodych piłkarzy. Tych, których trener nie widzi jeszcze w składzie zespołu z regionu Friuli-Wenecja Julijska, odsyła się najczęściej do wspomnianych przed momentem klubów satelickich. Podobnie jak w przypadku FC Porto, działacze z Udine nie robią specjalnych problemów, jeśli na klubowy faks przyjdzie intratna oferta za którąś z młodych gwiazdek. Nie są to z reguły takie kwoty, jakie inkasują Portugalczycy, ale przebitka nad pieniędzmi wydanymi na zakontraktowanie kolejnych piłkarzy jest równie imponująca. W ostatniej przerwie międzysezonowej najbardziej spektakularny był transfer Mehdi Benatii do Romy za 13,5 mln euro. Marokańczyk szybko stał się prawdziwą ostoją rzymskiej defensywy. Cofając się dalej, z łatwością można natknąć się na jeszcze większe sumy. I tak, za 18 mln euro do Juve przeniósł się Asamoah. W pakiecie z nim wytransferowany został Isla (9 mln za 50% karty). Jeszcze wcześniej Alexis Sanchez został wyłowiony przez samą Barcę za blisko 30 mln. Z kolei Napoli wyłożyło po 18 mln na Inlera i Quagliarellę. Na 12 mln Handanovicia wycenił Inter. Jak na tak skromny, przynajmniej na pierwszy rzut oka, zespół, to wszystko musi robić wrażenie. Zwłaszcza, że kolejne hity transferowe są kwestią czasu (Luis Muriel!, Gabriel Silva, Pereyra), a w kolejce o szansę na wypromowanie się niecierpliwie czekają kolejni (nasz Piotr Zieliński, Bruno Fernandes czy Nico Lopez). Nie zapominajmy też o zawodnikach wypożyczonych do innych zespołów. Warto zwrócić uwagę choćby na Czecha Mateja Vydrę, który nieźle radzi sobie podczas pobytu w West Bromwich. Co ciekawe, klub Pozzo wciąż jest w posiadaniu połówki karty zawodniczej błyskotliwego skrzydłowego Juana Cuadrado, który jest motorem napędowym Fiorentiny. Chrapkę na niego mają już większe kluby, a jego wartość rynkowa powinna oscylować w granicach 25-30 mln euro.

Czymże byłyby jednak te wszystkie atrakcyjne sumy, gdyby miejscowi fani musieli zadowolić się dopingowaniem zespołu, który co najwyżej walczyłby o środek tabeli. Co prawda od czasu do czasu Udinese miewa takie sezony, w których jest za słabe na miejsce pucharowe i zbyt dobre na spadek (obecny sezon wydaje się być niezłym tego przykładem), jednak Friulani zdążyli już niejednokrotnie w ostatniej dekadzie udowodnić, że miejsca 3-7 to dla nich żadne mission impossible. Dzięki temu dość regularnie pojawiają w rozgrywkach europejskich, a to świetna okazja do promocji dla piłkarzy. Idąc dalej, tym łatwiej zachęcić młode talenty do przeprowadzki na północno wschodni kraniec Włoch. Dużą zaletą, w porównaniu do stawianego jako wzór Porto, jest fakt, iż w Serie A jest cała grupa klubów ze wspaniałą historią, kibicami i jednocześnie dużo bogatszych od Udinese. Ci najwięksi na Półwyspie Apenińskim bardzo chętnie korzystają z usług piłkarzy sprawdzonych już w lokalnej lidze, a stamtąd droga już szeroko otwarta do wielomilionowych kontraktów w klubach takich jak PSG czy Manchester City.

Na koniec, aby jeszcze lepiej uzmysłowić sobie, jak skuteczni są skauci Udinese, przyjrzyjmy się przykładowej jedenastce piłkarzy, którzy odeszli ze Stadio Friuli w ciągu ostatnich 5 sezonów. Skład już sam w sobie robi pozytywne wrażenie, ale najbardziej uderzające jest zestawienie kwot wydanych na zakup i sprzedaż przedstawionych zawodników:

  Zawodnik Kupno (mln euro) Sprzedaż (mln euro) Różnica (mln euro)
B Samir Handanovic 0 12 12
O Mauricio Isla 0,5 9 (50% praw) 8,5
O Mehdi Benatia 0 13,5 13,5
O Cristian Zapata 0,5 9 8,5
O Andrea Dossena 0,5 9 8,5
P Simone Pepe 0 7,5 7,5
P Gokhan Inler 1 18 17
P Kwadwo Asamoah 1 18 17
N Asamoah Gyan 0 8 8
N Fabio Quagliarella 7,3 18 10,7
N Alexis Sanchez 3 26 23
SUMA 13,8 148 134,2

Jak widać, na tych tylko graczach klub zarobił bagatela 130 milionów euro! Suma naprawdę robiąca wrażenie. Nawet mimo tego, że może być dodatkowo obciążona pewną niedokładnością związaną przede wszystkim z kwotami przeznaczonymi na kupno praw do zawodników. Rzecz jasna do tego dochodzą jeszcze dodatkowe koszty związane choćby z prowizjami dla menedżerów czy też wynagrodzeniem dla skautów, ale nie ma wątpliwości, że działacze Udinese robią świetną robotę. Czas teraźniejszy jest tu jak najbardziej na miejscu, bo lada chwila do klubowej kasy wpadną kolejne miliony za następne oszlifowane już talenty.

/Paweł Gawron/

Komentarze

komentarzy