Urażony Martial. Poszło o numerek na koszulce

13701002_1554265784882075_3673666645898723233_o

Brytyjskie media aż huczą od plotek, po tym, jak wyszło na jaw, że Anthony Martial został pozbawiony przez swój klub numeru „9” na koszulce, bez wcześniejszej konsultacji tej sprawy na linii zawodnik – klub.

Nową „dziewiątką” w Manchesterze został Zlatan Ibrahimovic , który zażyczył sobie tego numeru już w trakcie negocjacji kontraktowych z klubem. Wcześniej spekulowano, że Szwed miał przejąć numer „8”. Stało się jednak inaczej. Nie od dziś wiadomo, że z Ibrą nie ma co dyskutować, a władze United najwyraźniej nie chciały ryzykować zerwania rozmów z tak błahego mogłoby się wydawać powodu. Nie wzięto jednak pod uwagę, jak na zaistniałą sytuację zareagować może najdroższy piłkarz do lat 21 na świecie, dotychczasowy właściciel koszulki z numerem „9” – Anthony Martial.

Martial dał wyraz swojemu niezadowoleniu w mediach społecznościowych, gdzie choćby na swoim koncie facebookwym zmienił zdjęcie profilowe oraz ustawił nowe zdjęcie w tle. Na obu wyraźnie manifestując swoje przywiązanie do numeru „9”.

Niepokojący jest również fakt, że zawodnik przestał obserwować oficjalne profile United na Twitterze i Instagramie (nie mamy jednak potwierdzenia, czy wcześniej je w ogóle obserwował). Natychmiast pojawiły się informacje o tym, iż zawodnik zażądał spotkania z Jose Mourinho, którego ma poinformować o chęci opuszczenia szeregów Czerwonych Diabłów. Aż tak drastyczny obrót sprawy wydaje się mimo wszystko mocno naciągany. Martial od przyszłego sezonu ma grać z „jedenastką”, której przez lata właścicielem był legendarny Ryan Giggs, jak widać piłkarz nie przyjął tej informacji jako nobilitacji. Trzeba pamiętać, że numery podane przez klub nie są ostateczne i mogą ulec zmianie.

Co łączy dwunastoletnich chłopców i najdroższego chłopca świata? Sądzę, że w obu przypadkach chodzi o hierarchię w zespole. Wtedy pożądane numery dostawali ci najlepsi w drużynie, a z dwójkami, trójkami męczyli się goście, z których zdaniem nikt specjalnie się nie liczył. Właśnie dlatego Martial się obraził. Poczuł się, jak ten mniej znaczący w zespole. Przyszedł Ibrahimović i nagle ja zostaję rzucony w kąt szatni, a odebranie numeru jest tego namacalnym przykładem – tak wyobrażam sobie myślenie Francuza. Da się to zrozumieć. Nie sposób jednak zaakceptować jego dalsze postępowanie w tej kwestii. Domniemane „odfollowanie” klubowych stron przypomina mi postępowanie jednej z par, którą miałem w znajomych na facebooku. Rozstawali się publicznie, jak na lokalnych celebrytów przystało. On nazwał ją dziwką, a ona prosiła, by dał jej jeszcze jedną szansę, sugerując przy tym, że jest w ciąży.

Dojrzałość w obu przypadkach jest na porównywalnie niskim poziomie, a obie sytuacje należało załatwić po cichu. Publiczne demonstracje czy pranie brudów rzadko okazują się dobrym rozwiązaniem. Beznadziejnie w tej sytuacji zachował się sam klub. Zabrakło podstawy – dobrej komunikacji i rozmowy z zawodnikiem. Na pewno dało się to załatwić i uzyskać zrozumienie samego zainteresowanego. Osobowość, doświadczenie i społeczne kompetencje jakie ma Mourinho z pewnością pozwoliłby załatwić sprawę bez żadnych ofiar.

Co dalej? Ja wspomnianą dwójkę z grona znajomych usunąłem, ale to w przypadku Manchesteru byłoby niedorzeczne. Martial to młody chłopak i na pewno po krótkiej rozmowie z Mourinho swój błąd zrozumie, a za miesiąc nikt o całym zmieszaniu pamiętać nie będzie. Jedenastka będzie asystować dziewiątce, a Old Trafford zacznie klaskać.

Komentarze

komentarzy