W jakich klubach piłkarze grają najdłużej? Hiszpańscy giganci poza konkurencją

Każde okienko transferowe to dziesiątki przetasowań w kadrach klubów. Kiedy komuś idzie, szuka się zawodników, którzy zapewnią utrzymanie poziomu i brak stagnacji. Kiedy nie idzie – szuka się perełek, które zagwarantują skok jakościowy. W całym tym zamieszaniu zapominamy o tym, co czasem jest najważniejsze, czyli o stabilizacji.

Pojęcia takie jak „lider”, „kręgosłup”, „trzon drużyny”, „legenda”, nie biorą się znikąd. To one często stanowią o sile, a przecież wystarczy zrobić test. Pomyślcie o różnych klubach i wymieńcie piątkę ważnych piłkarzy, którzy są w nich przynajmniej pięć lat. Wiele się takich oczywiście znajdzie, ale nie jest tak, że jest ich niezliczona liczba. CIES postanowiło policzyć, w których klubach z pięciu najsilniejszych lig, piłkarze występują od najdłuższego czasu.

Czołówka została zdominowana przez hiszpańskie ekipy. Prowadzi Real Madryt, w którym Sergio Ramos, Karim Benzema czy Marcelo, są od +/- dekady. Na drugim miejscu Barcelona, która po latach kadrowych kombinacji wraz z „erą Guardioli” znalazła stabilizację. Czwarte jest Atletico, czyli budowana od lat układanka Simeone – tu wysoka pozycja nie może dziwić. Trójkę rozdzielił tylko Bayern, najsolidniejsza i największa niemiecka marka. A co z dalszymi pozycjami?

Nie zaskakuje mądrze prowadzony Tottenham czy znany ze swojej filozofii Athletic. Dziwić może nieco Manchester United, kojarzony w ostatnich latach raczej z ciągłym wydawaniem pieniędzy na nie do końca sprawdzających się zawodników. Pochwalić należy również Napoli, które ponad dekadę zbankrutowało, Borussię Moenchengladbach, która również była tego bliska oraz Bournemouth – absolutnego beniaminka sprzed trzech lat, który nie tylko przetrwał wśród gigantów, ale radzi sobie coraz śmielej. Wysoka pozycja tych klubów zasługuje na szczególne uznanie i podkreśla, jak mądrze były/są prowadzone. Na szarym końcu znalazły się Parma i Caen – w przypadku Włochów to nie dziwi, w końcu pokonując w trzy lata trzy poziomy rozgrywkowe trzeba było sprawdzać wielu graczy. Na czwartym miejscu od końca znalazł się Betis, któremu wielkie zmiany kadrowe wyszły chyba najlepiej, jak mogły.

Jak myślicie, czy są jakieś kluby mogące w najbliższym czasie zagrozić liderom? Wydaje się to bardzo trudne, w końcu Real, Barcelona czy Bayern, postrzegane są przez wielu zawodników jako piłkarski szczyt, do którego jeśli się trafi, marzy się o pozostaniu jak najdłużej. Z drugiej strony one same mogą niedługo się ze szczytu strącić – o kadrze Bayernu mówi się jako o tej potrzebującej wielkiego odświeżenia, a i w Barcelonie Pique, Busquets, Messi czy Suarez młodsi nie będą…

Zakład bez ryzyka w Fortunie. Możesz wejść i odebrać go właśnie w tym momencie

Komentarze

komentarzy