Warto organizować finał Ligi Mistrzów w mieście, którego za dwa lata może nie być?

Dziś została podjęta oficjalna decyzja o wyborze miasta gospodarza finału Ligi Mistrzów w sezonie 2017/18. Będzie nim Kijów, a konkretniej Stadion Olimpijski, który był areną finału Euro 2012.

Podczas polsko-ukraińskiej imprezy Kijów był miejscem rozgrywania pięciu spotkań, w tym finału, w którym Hiszpanie pokonali Włochów 4:0. Sam stadion został wybudowany w sierpniu 1923 roku, ale był aż pięć razy rekonstruowany. Ostatnio oczywiście na potrzeby Euro, obecnie na trybunach może zasiąść 68 tysięcy widzów. Myśląc o sportowym widowisku, jest to z pewnością dobry wybór, gorzej jeżeli spojrzeć na jego lokalizację na mapie Europy. Czy jest sens organizować finał największych klubowych rozgrywek na świecie w mieście, którego za dwa lata może nie być?

Sytuacja polityczna na Ukrainie jest, delikatnie mówiąc, niezbyt pokojowa. Wszystko przez kilkuletni już konflikt z Rosją. Kijów co prawda nie jest objęty wojną, ale nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Problemy polityczne kraju miały przecież ogromny wpływ na piłkę i cały sport na Ukrainie. Wystarczy tylko spojrzeć na inny ze stadionów gospodarzy Euro 2012 – Donbass Arenę w Doniecku.

donbass-arena-after

To i tak najdelikatniejsze ze zdjęć, pokazujące jak bardzo niebezpiecznie jest za naszą wschodnią granicą. Wojna nie kieruje się żadnymi kategoriami, ucierpieć może każdy, a zburzony może zostać nawet sportowy obiekt. Dlatego z gry w Szachtarze w czasie największego niebezpieczeństwa zrezygnowały największe zagraniczne gwiazdy. Nikt nie chciał ryzykować życia dla piłki.

Jak więc możemy tłumaczyć taki wybór gospodarza przez UEFA? Być może jest to gest solidarności dla Ukrainy i pokazanie, że jej los leży na sercu Europejskiej Federacji Piłkarskiej, która nie odcina się od ukraińskich klubów, a wręcz odwrotnie? Z drugiej strony takie posunięcie mogło być planowane już kilka lat temu, podczas organizacji Euro. Stadion goszczący finalistów LM musi spełniać określone warunki, między innymi mieć pojemność większą niż 60 000 osób. W Europie nie ma wiele takich stadionów, a przecież budowa takiego obiektu nie jest darmowa i nie trwa pół roku. Właśnie dlatego, skoro już taki stadion powstał, to działacze postanowili go wykorzystać.

Musimy mieć tylko nadzieję, że w czasie tych dwóch lat na Ukrainie nie wydarzy się nic, co mogłoby im odebrać prawo do organizowania finału. Przy okazji warto zwrócić uwagę, że kluby rosyjskie nie mają raczej szans na dojście tak daleko i zagranie w decydującym spotkaniu. Ciekawe, czy gdyby w Rosji grały lepsze drużyny, UEFA zdecydowałaby się powierzyć organizację finału na Ukrainie?

Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!

Komentarze

komentarzy