„Widziały gały co brały”, czyli absurd i hipokryzja w niemieckim wydaniu

Dawno odeszły w niepamięć czasy, w których reprezentacje narodowe były od A do Z wypełnione rodowitymi zawodnikami z danego kraju. Świat jest teraz bardziej otwarty, bardziej dostępny, więc nikogo już specjalnie nie dziwi, kiedy w reprezentacji Francji wystąpi dziewięciu ciemnoskórych zawodników, a w kadrze Niemiec znajdzie się kilku Turków. To właśnie ci ostatni są przyczyną niemałego skandalu, jaki rozpętał się u naszych zachodnich sąsiadów.

Wszystko przez wizytę Recepa Tayyipa Erdogana w Londynie. Prezydent Turcji to postać niezwykle kontrowersyjna, dla wielu jego osoba jest tematem tabu. Popierać go jakoś głupio, negować też lepiej nie, bo po co denerwować jego zwolenników. Przez jednych uważany za bezwzględnego despotę chorego na punkcie religii, dla innych symbol walki o kraj, pogromca bezpieczniacko-wojskowo-mafijnego układu. Zrozumieć można obie strony – wszystko zależy od punktu widzenia.

Wracając do wspomnianej wizyty, pojawili się na niej m.in. Mesut Oezil, Ilkay Gundogan i Cenk Tosun. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda normalnie, tureccy zawodnicy odwiedzający przywódcę swojej ojczyzny, którego wspierają i szanują. Zawodnik Manchesteru City – podobnie jak jego dwaj koledzy – symbolicznie przekazał prezydentowi swoją klubową koszulkę, którą podpisał „dla mojego prezydenta”. No i się zaczęło…

Całe Niemcy z miejsca zaczęły toczyć pianę, bo jak to – ich zawodnicy z jakimś kontrowersyjnym przywódcą, a jeden nawet się z nim utożsamia? – Skandal! Parafrazując kultową już wypowiedź Radosława Janukiewicza, „władze federacji są wku*wione, kibice są wku*wieni, politycy są wku*wieni, ogólnie jedno wielkie wku*wienie”. Brzmi to komicznie i zdecydowanie przesadnie, ale za naszą zachodnią granicą naprawdę panują takie nastroje. Jeśli coraz częściej pojawiają się głosy, że Oezil i Gungogan nie powinni jechać na mistrzostwa w Rosji, to już nie przelewki.

Jest to o tyle śmieszne, że przecież Niemcy doskonale zdają sobie sprawę z tego, jaki – delikatnie ujmując – syf robi się w ich kraju i jak bardzo Niemcy są coraz mniej niemieckie. Jeśli cała masa imigrantów żyje tam głównie dla zasiłków, jak można oczekiwać, że będą oni chcieli się asymilować i pokochają ten kraj? Tyczy się to również piłki nożnej. Oezil, Gundogan, Khedira, Boateng i inni urodzili się w Niemczech, ale nie są Niemcami z krwi i kości. Ci pierwsi czują się w dużej części Turkami i do kraju swoich przodków czują szczególną więź. Patrząc z naszego punktu widzenia to tak, jakby para Polaków wyjechała, dajmy na to, na Wyspy. Następnie wychowała dziecko w polskiej tradycji, języku i kulturze, a potem jakiś Brytyjczyk by oczekiwał, że to dziecko – już jako dorosłe – zapomni o Polsce. – Niewykonalne. Ale Niemcy tego chyba nie rozumieją.

Kraj aktualnych mistrzów świata sam dopuścił do takiej sytuacji, a federacja i trenerzy sami dali grać takim zawodnikom. Wiedzieli dobrze, że jest to po prostu wybór lepszej reprezentacji, w której można odnosić sukcesy. Automatycznie przed oczy nasuwają się te wszystkie sceny z grania niemieckiego hymnu przed meczami, śpiewających go dumnie Niemców i Oezila z wiecznie zamkniętymi ustami. Podobnie wygląda też Boateng i Khedira, który z kolei czasem otworzy usta, ale chyba tylko po to, żeby nie wyglądać głupio przed kamerami. Zresztą, hymnu nie śpiewał również Łukasz Podolski.

Jak można zgadzać się na multi-kulti, latami oglądać na boisku zawodników, którzy Niemcami czują się zdecydowanie mniej niż bardziej, cieszyć się z ich dobrej gry, a potem linczować, kiedy publicznie pokażą swoje przywiązanie do ojczystego kraju? Powiedzieć, że to hipokryzja, to nie powiedzieć nic. Tu nie chodzi nawet o osobę Erdogana, chodzi o utożsamianie się z innym narodem. – TAK, drodzy Niemcy, macie w reprezentacji najemników. Piłkarzy, którzy cieszą się z atmosfery, cieszą się z wyników, trofeów i… to tyle. Jest wielu, dla których noszenie tych koszulek to największa duma na świecie Są też jednak tacy, dla których to nie znaczy tyle, ile by oczekiwano.

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 120 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

Komentarze

komentarzy