Zagłębie LuWIN wystartowało i nie ma zamiaru lądować

5794fe42659af6_82582747

Polska to taki kraj, w którym co roku zachwycamy się innym klubem. W zeszłym sezonie gromkie brawa raz za razem zbierał Piast Gliwice, teraz przyszła kolej na Zagłębie Lubin. Jak to się stało, że Miedziowi nagle tak odpalili?

Na wstępie warto zaznaczyć jedną rzecz. Mamy dopiero początek sezonu. Z tego powodu powinniśmy starać się, jeszcze, tonować nastroje. Lubinianie rozegrali dotychczas zaledwie sześć spotkań. To jednak wystarczyło, żeby piłkarskie towarzystwo zaczęło się nimi zachwycać. Ta pozytywna wrzawa jest spowodowana głównie występami w eliminacjach do Ligi Europy. Zwykle polskie kluby szybko zbierają tam tzw. Eurowpierdol. Podobnie zresztą prorokowano podopiecznym Piotra Stokowca, kiedy wyszło, że zmierzą się z Partizanem Belgrad. Oni jednak postanowili pokrzyżować nam plany o lawinie krytyki. Jak tego dokonali?

To ciekawe zagadnienie. Nie mieli przecież serii wzmocnień względem poprzedniego sezonu. Największe to wykupienie tylko wypożyczonego wcześniej z Lokeren Filipa Starzyńskiego, do tego przyszli jeszcze Daniel Dziwniel (ostatnio St. Gallen) oraz Sebastian Madera. Z rezerw włączono też Patryka Muchę, a z wypożyczenia do Legionovii wrócił 21-letni bramkarz Piotr Smoluch. Oddali m.in. Damiana Zbozienia i Adriana Błąda. Obaj, na różnych zasadach, powędrowali do Gdynii. A jednak, coś zatrybiło. Zaczynało już w poprzednim sezonie. Na trzecie miejsce w ekstraklasowej tabeli Zagłębie wdrapało się dzięki serii pięciu wygranych na finiszu rozgrywek.

Odkąd Zagłębie wróciło do naszej elity, dzieje się tam coraz lepiej. Klub uporządkował sprawy wewnętrzne, zatrzymał solidnego trenera i zaczął pracę nad ulepszaniem własnej gry. Z tego ostatniego wywiązuje się bardzo dobrze. Stokowiec to taki gość, który lubi pracować pod minimalną presją, bez nacisków, najlepiej w cichym miejscu. Choć w Polonii nie do końca tak było i tak odwalał tam fantastyczną robotę. Może w Jadze nie poszło, ale dziś znów stawiamy go w gronie najlepszych ligowych szkoleniowców. I takim też jest. Idealnie dopasował taktykę do możliwości kadrowych Zagłębia.

W Lubinie nie ma wielkich postaci. No dobrze, może poza Starzyńskim, bo jednak przerasta kolegów o głowę. Jednak trener Stokowiec potrafił wykreować tam solidny futbol. Na tle Partizana w kilku elementach wyglądali gorzej, ale walczyli i zaangażowaniem wywalczyli – awans. Na ekstraklasę wystarczy to tym bardziej. Jedną z gwiazd ligi może lada chwila stać się Krzysztof Piątek, który kiełkował już pod koniec poprzednich rozgrywek. Przy dobrze grającym Zagłębiu, 21-latek może być takim Nesporem. Takim objawieniem ligi. Tylko naszym, młodym i co najważniejsze, pełnoprawnym członkiem polskiego klubu.

Najciekawsze jest to, że Miedziowym nie przeszkadza gra na kilku frontach. A to ulubiona wymówka naszych klubów, kiedy coś nie idzie. Odpoczynku mieli niewiele, przerwa trwała przecież 1,5 miesiąca.Pierwszy mecz rozegrali już 30 czerwca w Sofii. Przegrali go z miejscową Sławią 0:1, ale już w rewanżu zwycięstwem 3:0 pokazali, kto jest lepszy. Zanim ruszyła ekstraklasa zdążyli bezbramkowo zremisować na wyjeździe z Partizanem. Dobry prognostyk faktycznie zadziałał w rewanżu. Zagłębie szarpało, ale wyszarpało dopiero po konkursie rzutów karnych. Na boisku było i tak lepsze. Minimalnie, ale wciąż lepsze. Podobnie w lidze. Tydzień temu zmiażdżyli u siebie Koronę, wbijając jej 4 bramki. Dziś rozjechali Lecha. Zrobili to z klasą, bez oddychania rękawami, mając za sobą 120 minut gry w czwartek. Szczególne brawa dla Starzyńskiego, który do wielu powodów do pochwał dorzucił piękne trafienie. Dobrze się na to patrzy.

W 3. kolejce Lotto Ekstraklasy, jako lider, zagrają z wiceliderem tabeli Termaliką. Zanim to nastąpi, 28 lipca przyjmą w Lubinie SonderjyskE. Ligowcy z Niecieczy są do łyknięcia, kolejni rywale w el. LE też. Duńczycy w tym sezonie prezentują się mizernie. W lidze jeszcze nie wygrali (porażka i remis), a w europejskich pucharach ledwo przeszli Stromsgodset (2:1 i 2:2 po dogrywce). To kolejny dobry prognostyk przed kolejnym ważnym spotkaniem. Niech Zagłębie ich rozjedzie, żebyśmy dalej mogli zachwycać się ich dyscypliną i geniuszem taktycznym Stokowca. Jakkolwiek to brzmi na polskim gruncie, tak właśnie jest.

Fot. PAP

Komentarze

komentarzy