Zakazane piosenki, czyli niecodziennych przygód kibiców ciąg dalszy. A wszystkiemu winien hymn Barcelony

papugi

Kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one – sens tego porzekadła jest jasny. Krótko mówiąc, jeśli postanowiłeś wyróżniać się na tle innych, masz dwie możliwości: albo szybko porzucisz ten pomysł i dopasujesz  się do reszty, albo dalej będziesz zgrywał oryginała i miał przez to problemy. Co zrobić jednak w sytuacji, gdy krakać, a właściwie gwizdać, na wzór innych nie chce człowiek, lecz… papuga?

Życie kibiców piłkarskich nie jest lekkie. I nie chodzi tu tylko o fakt, iż nie każdy zespół osiąga zadowalające swych fanów wyniki, lecz ich pozaboiskowe problemy. Kilka dni temu pisaliśmy o historii niejakiego Jamesa Haggerty’ego, który przeżył prawdziwy (komedio)dramat, gdy na zamówionej przez siebie pizzy ujrzał… twarz trenera Manchesteru City, Pepa Guardioli. Może gdyby mężczyzna nie był wielkim fanem United, sprawa rozeszłaby się po kościach, a tak 43-latek grozi, że wniesie sprawę do sądu. Kuriozalne? Zapewne, ale może nawet – choć brzmi to nieprawdopodobnie – nie tak bardzo, jak historia, która spotkała innego kibica.

Porzućmy deszczowy Manchester i przenieśmy się na moment do słonecznej Hiszpanii. Wydawać by się mogło, że akurat na Półwyspie Iberyjskim, gdzie pogoda niemal zawsze jest z gatunku tych wymarzonych, ludzie powinni być o wiele bardziej wyluzowani niż Anglicy. W większości przypadków tak zaiste jest, ale, jak to w życiu bywa, od każdej reguły są wyjątki. Jeden z nich stanowi bez wątpienia sąsiad pana Maximiliano Llorente mieszkającego w mieście Kadyks.

Akurat jego miejsce zameldowania jest istotne, ponieważ wspomniana miejscowość przynależy do Andaluzji, a tam – jak wiadomo – rzeszę kibiców posiada Sevilla FC. Najprawdopodobniej za fana byłego klubu Grzegorza Krychowiaka uważa się sąsiad Llorente, gdyż postanowił on napisać donos na jego… papugę, która lubi wygwizdywać melodię hymnu FC Barcelona. Kto ją tego nauczył? Oczywiście głównym „podejrzanym” jest pan Maximiliano, ale by wprowadzić jeszcze większy zamęt, stwierdza on, że nie mógł tego uczynić, ponieważ sam jest kibicem Realu Madryt.

Być może inteligenta papuga zdążyła nauczyć się melodii hymnu „Barcy”, kiedy jej właściciel oglądał w telewizji Gran Derbi? Tak czy siak, sprawa wydaje się poważna, ale na całe szczęście jak dotąd skończyło się tylko na donosie. Kto wie jednak, co przyniesie przyszłość? Jeśli barwny ptak dalej będzie naprzykrzał się sąsiadom, być może któryś z nich zażąda jego eksmisji? A może pan Llorente także zostanie zmuszony do zamieszkania w innym regionie? W jego przypadku najlepiej byłoby, gdyby zakotwiczył w Katalonii. Tam śpiewy jego papugi nikogo na pewno by nie irytowały.

Komentarze

komentarzy