Zawieszony sędzia po El Clasico

aaaaaaaaa

Nie od dzisiaj wiadomo, że w Hiszpanii sędziowanie stoi na tym samym poziomie co żarty Karola Strasburgera. W zasadzie co kolejkę można by zawiesić pięciu sędziów i nikogo by to nie dziwiło. Ale tym razem powodem zawieszania nie było sędziowanie, lecz spoufalanie się z piłkarzami Barcelony po ostatnim gwizdku. Odsunięty od dwóch najbliższych spotkań został arbiter liniowy El Clasico, Pau Norbert Cebrian Devis.

Po najważniejszym spotkaniu ligowym w Hiszpanii kontrowersje i polemika to rzecz naturalna, nawet przez kilka tygodni od zakończenia spotkania. Rzadko się zdarza, by ktoś nie narzekał na sędziego – to już praktycznie standard i norma. Ale tym razem na narzekaniu się nie skończyło, bo została wymierzona kara.

Już po spotkaniu władze Realu Madryt zauważyły zażyłą relację sędziego liniowego z piłkarzami Barcelony, ale postanowili nie zgłaszać oficjalnego protestu. Chociaż gołym okiem było widać, że nie jest to profesjonalna postawa, bo jak inaczej nazwać przytulanie się z piłkarzami „Blaugrany” i klepanie się po plecach. Nie brakowało również rozmów, które nie wyglądały jak typowe dialogi sędziego z piłkarzem. Odnośnie zawodników Realu Madryt takich kontaktów nie było wcale.

Co prawda Real Madryt nie złożył wniosku, ale obserwator zauważył, co robił boczny arbiter po ostatnim gwizdku i w przerwie spotkania. Odnotował całe zajście i komisja postanowiła odsunąć pana Paua Norberta Cebriana Devisa od dwóch najbliższych spotkań, do których został wyznaczony.

Bez wątpienia karać arbitrów w tym meczu było za co. Zarówno Clos Gomeza, który popełnił mnóstwo błędów na przestrzeni całego spotkania, jak i arbitrów liniowych, którzy również nie grzeszyli formą w tym spotkaniu. Ukarano jednak za coś zupełnie innego. Jako oficjalny powód podano: „Manifestowanie przesadnej zażyłości z jedną ze stron meczu”.

Kara jest dla nas zaskoczeniem, ale w pełni się z nią zgadzamy, ponieważ jasne jest to, że każdy człowiek czy to sędzia, czy ktokolwiek inny, jeśli interesuje się futbolem, to na pewno komuś kibicuje. Prawdziwy profesjonalista, zwłaszcza na takim poziomie, powinien jednak powstrzymać się od takich relacji tuż po ostatnim gwizdku.

Zdecydowanie lepiej byłoby wrócić do domu, otworzyć piwko i wylać swoje emocje. Jednak jeśli musiał już rozmawiać z piłkarzami, to mógł to przecież zrobić w takim miejscu, żeby nie było tego widać. Oczywiście dalecy jesteśmy od stwierdzenia, że arbiter liniowy pomagał Barcelonie w trakcie meczu. Niesmak jednak pozostanie.

Komentarze

komentarzy