„The Reds” wykorzystali potknięcie Chelsea i zgarnęli trzy punkty w rywalizacji z Wolves, zdobywając bramkę w doliczonym czasie gry. Mecz mógł uspokoić w 60. minucie Diogo Jota, ale Portugalczyk nie wykorzystał okazji w niecodziennych okolicznościach.
Scenariusz spotkania nie zaskoczył. Od pierwszego gwizdka sędziego na murawie przeważali piłkarze Juergena Kloppa. Obie ekipy schodziły jednak do szatni przy bezbramkowym remisie. W drugiej połowie przed wielką szansą stanął Diogo Jota.
Niesamowite pudło Joty
Portugalczyk wykorzystał nieporozumienie w szeregach rywali i miał futbolówkę w momencie, gdy golkipera Wolves nie było już w bramce. Mimo to, Jota nie zdołał umieścić futbolówki w siatce i uderzył w jednego z graczy „Wilków”.
Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego Liverpool strzelił decydującą bramkę. Podanie Salaha wykorzystał Origi, który zagwarantował swojej drużynie trzy punkty.