Viva Espana – podsumowanie 13. kolejki

Oj działo się w tym tygodniu! Może nie tyle na boiskach co poza nimi, bo żadna bramka czy wynik nie jest takim szokiem jak śmierć 43 letniego fana Deportivo „Jimmy’ego”. Jeżeli jednak chcielibyście przeczytać też nieco o futbolu i odciąć się od tych przykrych wydarzeń to zapraszamy!

 

1. Bezsensowna jedenastka
W niedzielę zginął pierwszy kibic od 16 lat i to w scenach mrożących krew w żyłach. Latały krzesła, wokół pełno dymu z rac i zamaskowanych bandytów. Całości przyglądała się bezbronna policja, której wyrządzono ogromną krzywdę. Nikt bowiem nie zorientował się, że może to być mecz podwyższonego ryzyka, chociaż walki lewicowo – prawicowe pomiędzy Atletico i Deportivo trwają od bardzo dawna. Dużo zaniedbań, ludzka głupota, a na końcu tego smutnego łańcuszka śmierć człowieka. Do tego dochodzą jeszcze okoliczności zgonu, czyli wrzucenie Jimmy’ego do rzeki i żarty, gdy ten walczył o życie. Więcej na ten temat w osobnym artykule: https://zzapolowy.com/la-reyerta-nie-tylko-w-polsce-echa-smierci-fana-deportivo/

2. Szkoda w tym wszystkim jedynie Valencii
Na Estadio Mestalla mogliśmy oglądać spotkanie, które pretendowało do miana meczu kolejki. Gwiazdy były, tempo było, ale czegoś w tym wszystkim tu zabrakło. Co ciekawe kilkukrotnie to gospodarze mogli zdobyć komplet punktów, ale koszmarnie nieskuteczny był Negredo, a do tego w formie nadal jest Bravo. Szkoda „Che” bo walczyli jak równy z równym i zostawili bardzo dużo zdrowia na boisku. Aż przykro się patrzyło na zmartwione twarze graczy gospodarzy, ale z drugiej strony mogą spać spokojnie po tym meczu. Pod wodzą Nuno Espirito Santo cała drużyna zrobiła ogromny postęp i dziś tacy piłkarze jak: Mustafi, Fuego, Gaya to panowie kwalifikujący się do gry na najwyższym poziomie. Do nich dochodzi jeszcze profesor Otamendi, ale w jego przypadku trzeba się wstrzymać z pochwałami, bo Argentyńczyk po kilku dobrych występach lubi zaliczyć koszmarny występ.

A gdy mówimy już o postępie, tego nadal nie zrobili kibice zaliczając po raz kolejny pokaz głupoty rzucając w Messiego butelką po strzelonym golu. Niby nic się nie stało, niby butelka była odkręcona, ale tak debilnego zachowania już dawno nie widzieliśmy. Frustracja + głupota = największe zagrożenie. Teraz jedynie rzut plastikowym śmieciem, a w przyszłości monetą jak w sędziego Friska? Bądźmy poważni – piętnujmy takie zachowania!

3. Sevilla się obudziła. Cordoba jeszcze nie
Wiele osób pytało czy Sevilla już na dobre popadła w przeciętność. W końcu nie wygrała spotkania w lidze od trzech spotkań, a i w Lidze Europy szlo jej średnio. Gdy się jednak ma na ławce takiego fachowca jak Unai Emery można spokojnie patrzeć w przyszłość. Granada nawet przez chwilę chciała wygrzebać się z tego marazmu i powalczyć o trzy punkty, ale kontuzja Marqueza i koszmarna gra Babina i Murillo spowodowała, że na zwycięstwo będzie musiała jeszcze poczekać.

Wracając do Sevilli, po raz kolejny trzeba pochwalić Krychowiaka. Jednak żeby nie było tak słodko to dodamy od razu, że należała mu się czerwona kartka za dwie żółte. Ale agresywna gra to żaden zarzut przy asyście do Bacci, świetnej grze w powietrzu i o dziwo przyzwoitej także w ofensywie. Tak, tak, to nie pomyłka – nasz pomocnik często brał na siebie ciężar rozgrywania gry, bo piłkarze Granady mieli ogromne problemy w drugiej połowie, aby przedostać się pod pole karne gospodarzy.

Innymi bohaterami tego spotkania byli: Jose Antonio Reyes i Carlos Bacca. Hiszpan znów bryluje w drugiej linii i pokazuje, że potrafi zrobić z piłką wszystko. To dzięki niemu Sevilla potrafi rozegrać poszczególne akcje niekonwencjonalnie. Natomiast Kolumbijczyk ma już na koncie tylko jedną bramkę mniej niż Messi (osiem) i chyba jest już kwestią czasu kiedy odejdzie do mocniejszego klubu.

Dalej śpi Cordoba i trudno powiedzieć czy w ogóle się obudzi. Nowy trener, Miroslav Djukić, mówi, że drużyna nie ma nic do stracenia, ale ewentualny spadek do Segunda mocno skomplikowałby ekonomiczną sytuację tego klubu, która przecież też nie powala na łopatki. Początek był obiecujący, bo piłkarze „Los Califas” grali niezwykle ambitnie. Potem wyniki spowodowały jednak, że duch zwycięstwa gdzieś zaginął i nie udało się go odnaleźć do tej pory. Fatalnie wygląda nie tylko dorobek punktowy i zero zwycięstw, ale także sama gra beniaminka. Oby nowy szkoleniowiec umiał wstrząsnąć swoimi podopiecznymi.

4. Pantha rei 
Najpierw świat obiegła wiadomość, że Real sprzedał się Arabom i jego herb będzie pozbawiony krzyża, który został podarowany od króla Alfonso VIII. Co tam, że symbol ten był widoczny w oficjalnym logo już od 1920 roku, od teraz lepiej mieć kikuta, tak aby nie urazić bogatych sponsorów. Owszem zmiana ma być widoczna tylko na rynku arabsko-azjatyckim, ale co to zmienia? Aż nasuwa się pewne brzydkie porównanie, ale może lepiej trzymać język za zębami. W przypadku Realu dodałbym jeszcze jednak do herbu jedną sentencję: „ważne, aby hajs się zgadzał”.

Barcelona też kombinuje i kombinuje. Tym razem ze strojami. Temat ten znalazł się od razu na tapecie w hiszpańskich portalach i choć na razie wiadomo jeszcze niewiele to według nieoficjalnych danych „Blaugrana” miałaby zmienić swoje trykoty już od najbliższego sezonu. Tym samym zerwałaby ze 115 letnią tradycją. Pionowe pasy miałyby być zastąpione poziomymi, a dodatkowo zmianie ulec by miała też kolorystyka. Charakterystyczny granatowy ma być od teraz zdecydowanie jaśniejszy. Kibicom „Barcy” nie podoba się ten pomysł i na forach internetowych już zawrzało. Ciekawe jak potoczy się ta sprawa, ale coś tu podpowiada, że jeżeli tylko Nike sypnie dodatkową premią to co tam tradycja!

Nowe koszulki Barcelony

5. Tytoń odzyskał miejsce w szeregu
Oglądanie Przemysława Tytonia zdecydowanie w tym sezonie szkodzi zdrowiu. Nasz bramkarz został kupiony do Elche za naprawdę grube pieniądze (przynajmniej jak na możliwości tego klubu) i miał z miejsca stać się absolutnym numerem jeden. Tymczasem polski golkiper zaczął bardzo niepewnie i już w pierwszych meczach zaprezentował się średnio. Potem było już tylko gorzej, a czarę goryczy przelało starcie z Eibar, po którym Tytoń trafił na ławkę. Pretensje miał do niego nie tylko trener Francisco Escriba, ale też kibice, którzy domagali się postawienia na sprawdzonego Manu Herrerę. Bohater narodowy z Euro 2012 trafił więc na ławkę i początkowo wydawało się nawet, że nieprędko zobaczymy go znowu w akcji. Na szczęście hiszpański szkoleniowiec wychodzi z założenia, że powinno się zawsze dawać drugą szansę. Tytoń dość nieoczekiwanie wskoczył do bramki na mecz z Espanyolem i zaprezentował się z naprawdę dobrej strony. Kilka interwencji przypominało już starego bramkarza z Eredivisie. Oby teraz tylko utrzymał formę!

Tym samym znów mamy trzech regularnie grających Polaków w La Liga. Oprócz wcześniej wspomnianych: Krychowiaka i Tytonia na murawę wybiega też regularnie Cezary Wilk. Jego Deportivo uległo w ostatniej kolejce Atletico, ale Wilk zaprezentował się z niezłej strony. Miał dużo roboty i nie zawsze dawał sobie radę ze świetnie dysponowanym Griezmannem, czy ruchliwym Koke, ale i tak jego występ należy zaliczyć na plus.

But no one cares what you weigh when you 30 and married
rob kardashian weight loss Louis Vuitton Inclusion Bracelet with Swarovski

also provide some good nods towards other members of the family
miranda lambert weight lossExpect Continued Selling Pressure In Treasury Market This Week