Parma znów w Europie?

Parma FC – kibice tego klubu z rozrzewnieniem wspominają lata 90., gdy Gialloblu sięgnęli po pięć trofeów, w tym po Superpuchar Europy i dwa Puchary UEFA. Czy po wielu przeciętnych sezonach na Stadio Tardini znów zawita namiastka dawnej glorii? Taką mógłby być udział w następnej edycji Ligi Europy.

Szanse na awans ekipy Roberto Donadoniego można ocenić jako bardzo duże. Przemawia za tym kilka aspektów, ale najważniejszym z nich jest niesłychanie równa forma, jaką prezentują Ducali. Dość powiedzieć, że ostatni raz w lidze noga powinęła im się na początku listopada. Wtedy to w dużych bólach Juventus wywiózł z Reggio-Emilii komplet oczek (wejście z ławki i asysta Quagliarelli!). Od tego momentu drużyna ta nie przegrała 15 kolejnych spotkań w Serie A! Nic dziwnego, że w tym momencie Parma znajduje się na wysokim szóstym miejscu – ostatnim dającym przepustkę do rozgrywek europejskich. Już w następnej rundzie spotkań Cassano i spółka konfrontować się będą z rozbitym Milanem. Wynik tej konfrontacji będzie niezmiernie istotny dla dalszego rozwoju wydarzeń. Tak wygląda obecnie ten rejon tabeli (warto dodać, że Parma ma jeszcze jeden mecz zaległy – wyjazdowe starcie z Romą):

4. Fiorentina 45

5. Inter 44

6. Parma 43

————————–

7. Hellas Verona 40

8. Lazio 38

9. Torino 36

10. Milan 35

Co prawda nie można odbierać wszelkich szans kolejnych w tabeli ekipom z Genui czy też Atalancie, jednak analizując składy poszczególnych drużyn oraz sposobu, w jaki prezentują się w tym sezonie, można z dużą dozą pewności założyć, iż trzy zespoły, które w przyszłym sezonie będą reprezentować Włochy w Lidze Europy, znajdują się w przedstawionym gronie.

Coraz więcej obserwatorów włoskiego calcio przekonuje, że to właśnie Parma może znaleźć się w gronie szczęśliwców. I to niekoniecznie będąc na szóstym miejscu. Nierówna forma Violi i Nerazzurrich może okazać się zielonym światłem dla Gialloblu na drodze do nawet czwartej lokaty.

Ostatni raz Parma ukończyła rozgrywki tuż za czołową trójką w 2001 roku, a więc wtedy, gdy to włoskie kluby były na topie i dyktowały warunki gry na rynku transferowym. Lazio za rekordową wówczas w skali świata kwotę 55 milionów euro sprowadziło do siebie parmeńskiego bombardiera Hernana Crespo. Wiele już od tego czasu zdążyło się wydarzyć. Sam zespół z Ennio Tardini balansował na granicy bankructwa i zniknięcia z futbolowej mapy Półwyspu Apenińskiego. W 2007 roku próbę wydźwignięcia klubu z finansowych tarapatów rozpoczął Tommaso Ghirardi, wciąż aktualny prezydent Ducalich. Obecnie drużyna z miasta znanego m.in. z serów i szynki parmeńskiej jest zarządzana w bardzo rozsądny sposób, dzięki czemu oprócz sprowadzania sprawdzonych już na poważnej arenie zawodników (którzy jednocześnie mają jeszcze wiele do udowodnienia) działacze dbają także o kontrakty dla młodszych i utalentowanych piłkarzy. Lista zawodników, którzy są dopiero u progu swojej piłkarskiej kariery, a którzy są z Parmy wypożyczeni, bądź też są jej współwłasnością, jest niesłychanie długa, sięga bowiem kilkudziesięciu nazwisk.

Kolejną bardzo ważną kwestią, która ma swój wpływ na nieco lepsze czasy dla Gialloblu jest osoba trenera. Roberto Donadoni co prawda nie doprowadził zespołu narodowego do wybitnych rezultatów, jednak w Reggio-Emilia potrafił zbudować drużynę przez naprawdę duże „d”. Swoją funkcję sprawuje nieprzerwanie od stycznia 2012 roku (ratując wówczas klub przed degradacją). Dwa lata pracy pozwoliły mu scementować ekipę, w której pierwsza jedenastka jest właściwie ustabilizowana. Akcenty są w niej rozłożone bardzo równomiernie, dzięki czemu nie ma dysproporcji pomiędzy poszczególnymi formacjami. W bramce nieźle prezentuje się były rezerwowy golkiper Juve Antonio Mirante. Na środku obrony furorę robią Alessandro Lucarelli oraz Gabriel Palletta, którego dobra postawa zaowocowała debiutem w barwach Azzurrich w meczu towarzyskim z Hiszpanią. Na lewą flankę w styczniu ściągnięty został Molinaro, którego nazwisko co prawda wciąż wywołuje wśród fanów Juventusu najgorsze koszmary, jednak w klubach z niższej półki wspomniany defensor czuje się bez wątpienia lepiej. Po drugiej strony linii obronnej biega uznany ligowiec Mattia Cassani. Z kolei gwarancję niezłej jakości w linii pomocy dają Walter Gargano, Marco Marchionni oraz rozgrywający najlepszy sezon w karierze Marco Parolo. Do tego dochodzi błyskotliwa formacja ofensywna z Antonio Cassano na czele, który, jak to on, potrafi miewać huśtawki nastrojów, ale w Parmie nikt na pewno nie powie na niego złego słowa. Fantantonio nieźle układa się współpraca z Amaurim, który zdążył się już odbudować po swoim niesławnym rozstaniu z Juventusem. Całość uzupełnia malutki, ale niesłychanie szybki Jonathan Biabiany, który zadomowił się już na stałe na prawym skrzydle Parmy.

Gialloblu swoje dobre wyniki zawdzięczają zatem przede wszystkim temu, że udało im się stworzyć zgrany kolektyw. Dzięki temu podopieczni Donadoniego imponują równą formą, która odróżnia ich od pozostałych ekip z tego rejonu tabeli. Oczywiście, takie zespoły jak Torino czy Hellas również dostarczyły sympatykom włoskiego calcio wielu ciekawych wrażeń w tym sezonie, jednak dużo częściej zdarzają im się dołki formy. Sporą zagadką pozostaje także pytanie, na ile ambitnie do tematu Ligi Europy podejdzie Milan. Gdy w zeszłym sezonie Rossoneri o włos uniknęli gry w tych rozgrywkach, Adriano Galliani stwierdził, że dla jego klubu byłaby to istna katastrofa. Oficjalnie stwierdził ostatnio, że aktualnym celem drużyny jest właśnie awans do Ligi Europy. Pytanie jednak, w jakim stopniu okaże się to zgodne z prawdą. Przykłady Juventusu z sezonu 2011/12 oraz obecnej Romy pokazują, że bez obciążeń związanych z tymi, jakby nie patrzeć, rozgrywkami drugiej kategorii łatwiej jest postawić zespół na nogi.

Biorąc pod uwagę wszystkie wspomniane okoliczności, wydaje się, że jeśli Gialloblu nie odnotują znacznej obniżki formy, powinni spokojnie zameldować się na koniec sezonu w czołowej szóstce. A wówczas na nieco już przestarzałym Stadio Ennio Tardini kibice znów mogliby oglądać konfrontacje swoich pupili z ekipami z innych krajów Europy. Czego sam osobiście bardzo im życzę.

/Paweł Gawron/