Mateo Kovacic trafił do Realu Madryt za X (nie moja kasa – nie liczy się za ile) milionów euro – banał, to wszyscy wiecie. Czy to jest wzmocnienie na miarę Królewskich? Jasne, to bardzo utalentowany zawodnik, ma zaledwie 21 lat. Nie ulega jednak wątpliwości, że nie jest to piłkarz, który już teraz podbije Madryt. Raczej gracz do uwielbianej przez Beniteza rotacji. Ale ja nie o tym…
Kto stoi w miejscu, ten się cofa – znacie to przysłowie, prawda? Tak samo dzieje się z Realem. Czy „Królewscy” w tym okienku się jakoś realnie wzmocnił? Przyszedł Danilo, Arbeloa odsuwa się w cień. To jest jakieś tam wzmocnienie, oczywiście. Na bramce Psikuta… Casillasa zastąpił Casillas bez „s”. Czyli w zasadzie status quo, bo to nie był już ten sam Iker, a i Casilla jakimś wirtuozem nie jest. Sprawa załatwiona – przynajmniej nie będzie krzyku, że gra Navas zamiast Casillasa. Keylor na dziś jest lepszym bramkarzem od obu w/w Hiszpanów – a w zasadzie dopiero teraz Real go „ściągnął”. Wiemy, jak skończyło się sadzanie na ławce Casillasa w przypadku Mourinho. Póki Iker był w klubie, niezależnie od poziomu, grał. Dopiero po odejściu legendy otwiera się szansa przed bohaterem mundialu sprzed roku. Poza wzmocnieniami na prawej obronie i bramce, Real zakupił do środka pola wspomnianego już Kovacicia. Tyle, że stracił Khedirę – jedynego defensywnego pomocnika z krwi i kości. Bo, nie oszukujmy się, zarówno Kroos, jak i Modrić, nie wspominając już o Jamesie, to bardziej „ósemki” niż „szóstki”. Madrytczycy w tym okienku zanotowali, jeśli w ogóle, nieznaczny progres w defensywie za sprawą kupna Danilo.
Trzeba też jednak pamiętać, że odszedł wypożyczony Chicharito. I nagle kończy się pole manewru w ataku. Już w zeszłym sezonie „Królewscy„ mieli problem ze zbyt wąską kadrą. W zbliżającej się kampanii może się on tylko nasilić. Wyobraźmy sobie, co realne, że w jednej chwili niezdolni do gry są: Ronaldo, Benzema i Modrić. Jak zestawić linie pomocy oraz ataku? Rafa Benitez będzie miał spory ból głowy – obok Kroosa trzeba by było wrzucić Kovacicia, na rozegranie można dać Isco, Jamesa przerzucić na atak, a na skrzydle dać szanse Jese. Nie wygląda to zbyt różowo (nie mówiąc już o potencjalnych zmianach w czasie meczu!). Nawet najwięksi optymiści muszą liczyć się z kontuzjami najważniejszych graczy, a tu szczególnie w ofensywie, każdy uraz przypomina apokalipsę. Real potrzebuje wzmocnień w linii ataku – skrzydłowego bądź napastnika!
Me królestwo za napastnika!
Na razie nic nie zapowiada tu szumnych transferów. Grunt też jest zresztą ciężki, bo trzeba ściągnąć odpowiedniego poziomem zawodnika, który w dodatku pogodziłby się z rolą rezerwowego mającego udział w rotacji. Real nie może sciągnąć Hazarda, jako zmiennika dla Ronaldo i Bale’a, bo wiadomo, że ten będzie oczekiwał gry w najważniejszych meczach. I tu się odbija czkawką rezygnacja z di Marii. Przecież on mógł grać zarówno w środku pomocy, na rozegraniu, jak i na skrzydle. Alternatywą byłby świetną, a tak trzeba szukać kogo innego. Królewscy potrzebują właśnie takiego Kovacicia, tylko, że na innej pozycji – młody, z potencjałem, przyjmujący rolę uczestnika rotacji i jednocześnie mający odpowiednie umiejętności, by w przypadku kontuzji kogoś z „podstawy”, poziom gry nie spadł o kilka klas.
Mógłby też Real ściągnąć rozgrywającego – ot, takiego de Bruyne. Wtedy, w systemie 4-2-3-1, można swobodnie przesuwać Isco i Jamesa pomiędzy „ósemką”, „dziesiątką” i skrzydłem. A i de Bruyne dobrze gra jako skrzydłowy. Złym pomysłem nie byłoby też ściągnięcie napastnika, przecież w ataku jest duża wymienność pozycji. Tu też jednak jest pat, bo na ściągnięcie Aguero czy Lewandowskiego Real pozwolić sobie nie może. Nie dlatego, że ich nie stać, bo pewnie, jakby chcieli, to spełniliby żądania finansowe obu naraz, ale dlatego, że żaden z nich nie pogodzi się z rolą rezerwowego… A może to właśnie Benzema powinien być używany tylko do rotacji? Zostałby chyba wówczas najlepszym rezerwowym napastnikiem na świecie… Miliony pytań, a odpowiedzi brak. Real musi znaleźć co najmniej jednego ofensywnego gracza, który pogodziłby się z rolą drugoplanową, nie grającą w najważniejszych momentach (chyba, że kontuzje). Sytuacja Benzemy przypomina trochę sytuację Dwaliszwilego sprzed dwóch lat w Legii – Gruzin był jedynym napastnikiem, jakiego miał do dyspozycji Jan Urban i mimo, że z początku grał dobrze, to w końcu zabrakło sił, jako że grał co trzy dni po 90 minut. Z Francuzem może być to samo.
A rywal nie śpi
Barcelona wygrała w zeszłym sezonie tryplet. Tak samo jak sześć lat temu. Duma Katalonii ma szanse ponownie odjechać Realowi na kilka lat. W Barcelonie zakontraktowany już został przecież Arda Turan, a z zespołu nikt znaczący nie odszedł (zobaczymy co z Pedro). Pamiętacie, co się działo sześć lat temu? Królewscy z Madrytu nie chcieli pozwolić Barcelonie odjechać i przeprowadzili nieprawdopodobną ofensywę transferową – jednego lata zakontraktowali Ronaldo, Kakę (traktowany był przecież jako ogromne wzmocnienie, tylko te kontuzje…), Xabiego Alonso, Albiola, Arbeloę, i wielki wówczas talent, Benzemę. A czy Real dziś stara się odpowiednio wzmocnić, by gonić rywala? Czy ściągnął, dajmy na to, Hazarda, Lewandowskiego i Pogbę? Nie, ściągnął Danilo, Casillę i Kovacicia. Musicie przyznać, że wygląda to groteskowo.
W ostatnich dwóch latach Real stracił Ozila, Higuaina, Callejona, di Marię, Albiola, Xabiego Alonso, Diego Lopeza, Casillasa i Khedirę (a także choćby Kakę czy Carvalho). Kupił w tym czasie kilku świetnych zawodników, jednak Bale czy James nie są wcale o kilka klas lepsi od Ozila czy di Marii. Królewscy stracili za to wielu zawodników szerokiego składu, przez co kadra stała się strasznie wąska. Poza Balem i Jamesem, w klubie zjawili się Isco, Illaramendi, Danilo, Casilla, Navas, Toni Kroos, Lucas Silva, a także Carvajal czy Casemiro (wypożyczony w zeszłym sezonie do Porto). Przez rok w klubie był również Chicharito. Powiedzmy sobie jasno, piłkarze pokroju Illaramendiego czy Lucasa to nie ten poziom. Jeden jest na wylocie, drugiego chcą wypożyczyć. Real raczej się nie osłabia, ale też znacząco się nie wzmacnia. Jak pisałem już wcześniej – kto stoi w miejscu… Inni w miejscu nie stoją i Realowi może być cholernie ciężko coś osiągnąć w tym sezonie. Niezrozumiała decyzja ze zmianą szkoleniowca i zatrudnienie Beniteza, który ostatnie sukcesy osiągał 10 lat temu, też raczej nie pomogą. Królewscy muszą liczyć, że w tym roku wyjątkowo ominą ich kontuzje – wtedy mają szanse na sukces. By jednak móc liczyć tylko na siebie, Real powinien ściągnąć do klubu jeszcze dwóch ofensywnych zawodników – jednego naprawdę dobrego i jednego, który w sytuacji kryzysowej po prostu niczego koncertowo nie spieprzy.
Barcelona dalej jest głodna, mimo trypletu dalej się wzmacnia. Oby Perez otworzył oczy zanim będzie za późno – trzeba działać, bo wystarczy kilka kontuzji i to Barcelona, która przez ostatnie dwa okienka nie mogła robić transferów, pokaże, że ma dużo szerszą kadrę. Liczę, że jeszcze zostanę czymś miło zaskoczony, a walka o najwyższe laury w Hiszpanii będzie bardziej wyrównana.
—————————————————————————————————————————————–
Tak z ciekawości – jak to widzicie?
Navas – Danilo, Ramos, Pepe, Marcelo – Kroos, Modrić- Ronaldo, James, Bale – Benzema
Czy może jakoś inaczej?
—————————————————————————————————————————————–