32. kolejka nie wpłynęła w żaden sposób na sytuację w czubie Primera Division. Real Sociedad nie sprostał drużynie Carla Ancelottiego, Atletico skromnie pokonało Villarreal, a Barcelona dopełniła formalności i odprawiła z kwitkiem Betis. Ciekawie za to jest w dolnych rejonach tabeli, gdzie walka o utrzymanie nabiera rumieńców. Bohaterem kolejki należy okrzyknąć napastnika Rayo Vallecano, Alberto Bueno.
Alberto Bueno Calvo urodził się 20 marca 1988 roku w Madrycie. Swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w najbardziej utytułowanym hiszpańskim klubie. W Realu przebrnął przez wszystkie szczeble juniorskich drużyn i w 2006 roku trafił do zespołu rezerw. W Castilli grał przez trzy lata, zdobywając 16 bramek w 65 spotkaniach.. Dobra gra w niższych ligach sprawiła, że do sezonu 2008/2009 przygotowywał się z pierwszym zespołem. Liczne kontuzję, które nękały graczy „Los Blancos” spowodowały, że Bueno dostał szansę debiutu w Copa del Rey 11 listopada 2008 roku i zrobił wówczas to, co do napastnika należało. W końcówce spotkania strzelił zwycięską bramkę, która nie dała jednak Realowi awansu. Mimo zwycięstwa 4:3 do 1/8 pucharu, za sprawą korzystnego wyniku pierwszego meczu, awansował występujący ówcześnie w trzeciej lidze, Real Union. W tamtych rozgrywkach Alberto zanotował jeszcze trzy epizodyczne występy w lidze i pojawił się na murawie w ostatniej minucie meczu Z BATE Borysów w Lidze Mistrzów.
21-letni zawodnik nie zdołał wywalczyć sobie miejsca w pierwszej drużynie i bez żalu władze „Los Blancos” oddały go do Valladolid. W nowym klubie Bueno także nie dostawał tyle szans ile by mógł oczekiwać. W sezonie 2009/2010 w Primera Division rozegrał tylko siedem spotkań. Warto zwrócić uwagę na fakt, że w każdym z tych meczów na boisku spędził pełne 90 minut. 28 Lutego 2010 roku zdobył swoją debiutancką bramkę w La Liga. Gol w spotkaniu z Mallorcą okazał się jednak jedynym w tamtych rozgrywkach. W letnim okienku transferowym niespodziewanie po napastnika zgłosił się angielski zespół Derby Country.
W Championship Bueno w końcu wywalczył sobie miejsce w pierwszej jedenastce. 29 rozegranych spotkań i pięć strzelonych bramek może nikogo na kolana nie powala, ale na pewno dało temu napastnikowi pewność, że to dlaczego poświęcił swoje życie ma jednak sens. W sezonie 2011/2012 wrócił do Valladolid i pomógł swojemu zespołowi ponownie awansować do elity. 7 bramek w 15 meczach na zapleczu Primera Division to więcej niż przyzwoity wynik dla zawodnika, który przez cały rok pełnił rolę jokera. Po powrocie Realu do La Liga Alberto ponownie nie był wstanie przekroczyć magicznej bariery 10 ligowych bramek. Z tego też powodu bez żalu po zakończeniu rozgrywek oddano go do Vallecano.
Transfer do Rayo można uznać za strzał w dziesiątkę. Bueno jest kluczowym zawodnikiem nowej drużyny. W obecnych ligowych rozgrywkach w 31 spotkaniach zdobył już 11 goli i to głównie dzięki jego postawie drużyna z Vallecano nie znajduje się w strefie spadkowej. Alberto dwie ostatnie bramki zdobył w sobotni wieczór. Rayo wygrało z Celtą Vigo 3:0, a Bueno został okrzyknięty bohaterem tego spotkania. Najpierw w 49. minucie zanotował drugie trafienie dla swojego zespołu, wykorzystując podanie Trashorrasa i błąd bramkarza rywali, by następnie w 60. minucie ustalić wynik meczu strzałem z pięciu metrów. Przy drugiej bramce ponownie asystował mu wychowanek FC Barcelony, Trashorras, dla którego była to ósma ligowa asysta w tym sezonie!
Skrót meczu obejrzycie tu:
[sz-youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=gklfX2aGqWo” width=”640″ height=”360″ /]
Na sześć kolejek przed końcem rozgrywek Rayo zajmuje 13. pozycję, z przewagą sześciu „oczek” nad strefą spadkową. W głównej mierze jest to zasługa ofensywnego kwartetu: Trashorras, Viera, Larrivey i Bueno.
Bueno jest na dobrej drodze, żeby przypomnieć się szerszej rzeszy piłkarskich fanów. Alberto w 2006 roku w rozgrywanych w Polsce mistrzostwach Europy do lat 19 zdobył koronę króla strzelców, a młoda drużyna Hiszpanii zajęła w turnieju pierwsze miejsce. Po tym sukcesie przewidywano, że czeka go świetlana przyszłość. Kolejne lata jednak sprowadziły sympatyków młodego Hiszpana na ziemię. Teraz od niego zależy, czy obecny sezon będzie pojedynczym wybrykiem, czy na stałe dołączy on do grona najlepszych napastników Primera Division.
/Mateusz Rynans/