Dla jednych końcówka grudnia to czas świąt, dla innych ostatnie dni przed otwarciem zimowego okna transferowego. Jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem tego okresu niektóre kluby „zaklepują” sobie wybranych piłkarzy i właśnie tak stało się z Julianem Draxlerem. Czy jest on potrzebny w PSG i czy to dla niego dobry wybór?
Wczoraj „L’Equipe” (a za nią wiele innych redakcji) podało informację, zgodnie z którą Niemiec już ustalił warunki indywidualnego kontraktu z nowym pracodawcą. Teraz czas na kluby, a kwota ma oscylować w okolicach 35 milionów euro. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia na rynku transferowym, jest to kwota nieco zaniżona, ale to dlatego, że Draxler ostatnio grał mało i niekoniecznie był w najwyższej formie.
Pomocnik chciał odejść z Wolfsburga już latem, ale w klubie nie wyrażano na to zgody. Doszło do niemałego zgrzytu na linii piłkarz–klub, przez co współpraca w ostatnich miesiącach nie układała się najlepiej, a doszła do tego jeszcze słaba dyspozycja zespołu w rozgrywkach Bundesligi. Jasne stawało się więc, że 23-latek odejdzie przy najbliższej okazji, a ta właśnie nadeszła – jak to mówią, z niewolnika nie ma pracownika.
Jeszcze niedawno wydawało się, że mistrz świata z 2014 roku odejdzie do Arsenalu, ale jak to często w ich przypadku bywa, ktoś sprzątnął im piłkarza sprzed nosa. PSG ma nieograniczone środki na pensje i transfery, dzięki czemu odjeżdża konkurencji na długie kilometry. Zasadne jest jednak pytanie, czy Draxler jest w ogóle w Paryżu potrzebny?
Niemiec najlepiej czuje się na pozycji ofensywnego pomocnika, czyli „dziesiątce”, ale może też grać na skrzydłach. Czy mimo takiej uniwersalności znajdzie się dla niego miejsce? Może być o to niezwykle trudno. Jego nominalna pozycja jest już obsadzona dwoma klasowymi zawodnikami, Hatemem Ben Arfą oraz Javierem Pastore. Pierwszy miał być gwiazdą, ale gra zdecydowanie mniej, niż by chciał, drugi natomiast leczy uraz, ale niedługo wróci na boisko. Dodatkowym problemem jest formacja, jaką obecnie gra PSG – nie ma w niej miejsca dla typowej „dziesiątki”. Środek pola to trzech środkowych pomocników, którzy bardziej pełnią role defensywno-kreacyjne niż wspomagające napastnika.
Grafika: Transfermarkt.pl
Jeśli nie tam, to może na skrzydłach? I tu trener też nie ma na co narzekać, są bowiem tacy jak Angel Di Maria, Lucas czy Jese, a dodatkowo mogą zagrać też Blaise Matuidi i Christopher Nkunku. Problem bogactwa jest na tyle duży, że dziś mówi się o wypożyczeniu Jese (prawdopodobnie do Las Palmas).
Chcielibyśmy wierzyć, że Draxler gdzieś tam się wciśnie, ale nie widzimy zbyt wielkich szans. Dlaczego? Już jako pierwsza myśl przychodzi sytuacja Ben Arfy, który po odejściu „Ibry” miał zostać nowym liderem paryżan, a wyszło jak wyszło. Tu trzeba też dodać, że Francuz był w klubie od początku sezonu, co jest dużym atutem w walce o skład. W tym czasie prawdopodobny nowy nabytek rzadko grał w Wolfsburgu, klubie, który znajduje się w drugiej połówce tabeli Bundesligi, a to inny piłkarski poziom. I drużyny, i zawodnika, który jak już dostawał swoje kilka minut, nie prezentował niczego wielkiego. Rozumiemy, że nowe otoczenie i upragniona zmiana zespołu mogą dodać mu kopa, ale w trakcie sezonu trudniej będzie uzyskać wysoką formę.
Jedyną nadzieją dla Draxlera są więc problemy innych – czy to zdrowotne, czy te związane z prezentowaną jakością. A może jeszcze coś da się zmienić w kwestii transferu i Julian w ostatniej chwili zdecyduje się na inny klub? Sytuacja Kamila Grosickiego uczy nas, że nic nie jest pewne do ostatniej chwili, a w przypadku Niemca nie byłoby to takim złym rozwiązaniem.
FOT. goal.com