„Pieniądze to nie wszystko”. Czy Cristiano Ronaldo powinien przyjąć gigantyczną ofertę z Chin?

sacoor-ronaldo-feature-pic

Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Carlos Tevez oficjalnie przenosi się do Chin, co czyni go najlepiej zarabiającym piłkarzem. Jednak ten stan nie musiał trwać długo, bo w tym samym czasie klub ze Wschodu składał trzy razy większą ofertę za Cristiano Ronaldo. Czy powinien on na nią przystać?

Kilka dni temu pisaliśmy o gali Globe Soccer Awards, na której Portugalczyk otrzymał tytuł piłkarza roku. Sam jednak nie mógł do Dubaju polecieć, więc wyręczył go jego agent, Jorge Mendes. Ten posłusznie odebrał statuetkę, a chwilę później udzielał wywiadów, m.in. dla Sky Sports.

W rozmowie z tą stacją Mendes ujawnił, że niedawno na jego stół trafiła oferta za Ronaldo. Oczywiście z Chin. Jednak przedstawione w niej warunki mogą szokować. Real za 31-latka miałby otrzymać ok. 300 milionów euro, co byłoby trzykrotnością sumy, jaką sam kilka lat temu na niego wyłożył. Natomiast sam Ronaldo inkasowałby równą stówkę rocznie, jakieś PIĘĆ razy więcej niż obecnie!

Z Hulkiem się udało, z Oscarem się udało, z Ronaldo… nie! Na wieść o takiej ofercie Cristiano nie zastanawiał się ani chwili i po prostu odmówił. We wspomnianym wywiadzie Mendes tylko dodał: – Pieniądze to nie wszystko. Real Madryt to jego życie. Real Madryt też nie miał zamiaru pochylać się nad ofertą, co „Marca” skomentowała tytułem na dzisiejszej okładce: „Co za bestialstwo!”.

Czy to już czas, aby tak wielki zawodnik odchodził za pieniędzmi do ligi, w której większość to amatorzy? Może i w ostatnim roku Portugalczyk nie czarował już tak jak wcześniej, jednak to wciąż zawodnik absolutnego topu i ma tylko 31 lat. Jak już mogliśmy się przekonać, są tacy, którzy z miejsca pakują walizki, dostając kilkukrotną podwyżkę. Dla Cristiano to też byłby niemały finansowy skok, ale on wciąż ma ambicję, co udowadnia każdą frustracją po nieudanej akcji. „CR7” chce jeszcze pograć na najwyższym poziomie i trudno go sobie teraz wyobrazić w Chinach.

Dla Chińczyków nie byłby to wydatek prowadzący do bankructwa, a marketingowo zyskaliby bardzo wiele. Jednak są jeszcze na tym świecie piłkarze, którzy potrafią oprzeć się ich portfelom. Takim jest Cristiano, za co wielkie ukłony!