Pragnienie gry w Barcelonie, Mourinho udający królika i mściwy ojciec. Oezil, jakiego nie znaliście

Oezil

Transfery zawodników, ich relacje z menedżerami i trenerami to w opinii wielu podobne schematy. Klub chce kupić, to płaci i bierze, menedżer pomaga w negocjacjach, a trener? Jest od tego, by dobrze ułożyć drużynę i pomóc efektywnie grać. Wszystko to oglądane od kulis wygląda inaczej, a życie sportowców czasem pisze historie, które trudno byłoby wymyślić. Jak się okazuje, wie o tym również Mesut Oezil.

Smaczki ze sportowej kariery Niemca to oczywiście zabieg promocyjny dla jego biografii „Die Magie des Spiels”, która ukaże się 16 marca. Jak wiadomo, książki tego typu nie są uznawane za wybitnie ambitne. Coraz częściej decydują się na nie zawodnicy ledwo zaczynający bądź będący w połowie kariery, a nie weterani z 20-letnim doświadczeniem zarówno piłkarskim, jak i życiowym, którzy mogliby się podzielić czymś wartościowym. Niemiec za dziesięć lat na pewno tez miałby więcej do opisania, ale już teraz podzielił się kilkoma, dość ciekawymi, historiami.

Układając je w porządku chronologicznym, pierwsza taka miała miejsce latem 2010 roku, gdy ten miał niespełna 22 lata. Po dobrym sezonie w Werderze Brema, i jeszcze lepszych mistrzostwach świata, młody Oezil znalazł się na celowniku piłkarskich potęg. Arsenal, United, Bayern, Barcelona, Real… Na brak ofert pomocnik na pewno nie mógł narzekać. Jak wspomina, kiedy dowiedział się o zainteresowaniu Barcelony, był przekonany, że tam trafi.

Mesut Oezil jeszcze w barwach Werderu Brema
Mesut Oezil jeszcze w barwach Werderu Brema

– Mój agent zasiadł do rozmów z Bayernem. Prowadziliśmy podobne rozmowy z innymi klubami, które mnie chciały. Wcześniej pojechałem do Barcelony, byłem przekonany, że to będzie mój kolejny klub. Skłaniałem się ku temu transferowi, bo nie było drużyny, która grałaby piękniej w piłkę. Jednak Guardiola nie uczestniczył w rozmowach, nie zadzwonił też do mnie później ani nawet nie wysłał żadnej wiadomości. Nie pokazał, że chce mnie w drużynie i moje zainteresowanie transferem do „Barcy” drastycznie zmalało – wyjawił Oezil.

Jak doskonale wiadomo, ostatecznie trafił do drużyny z Madrytu, w której z miejsca stał się kluczową postacią przez trzy sezony pod wodzą Mourinho. Właśnie… Tu dochodzimy do kolejnej historii.

Patrząc na to, jakim zaufaniem cieszył się Niemiec u portugalskiego trenera, można by się spodziewać, że ich relacje były idealne. W końcu nie każdy postawiłby na młokosa w drużynie obarczonej takimi wymaganiami i aspiracjami. A Oezil w każdym sezonie przekraczał barierę 50 występów. Czy to mówi wszystko? Nie do końca – bywały też gorsze chwile. W przerwie jednego z meczów Mourinho zrobił Oezilowi awanturę w szatni przy reszcie drużyny. – Myślisz, że dwa piękne podania wystarczą, że jesteś tak dobry, że możesz grać na 50%, że jesteś za grzeczny, by walczyć.

Oezil i Mourinho

Wtedy przerwał. Patrzył na Oezila, a ten na niego. Myślał sobie w tamtej chwili: – Jak ja go nienawidzę, choć tak właściwie, to go kocha. Po chwili Mourinho się odezwał: – Wiesz, jak wyglądają Twoje ataki? Nie? To ci pokażę, po czym przyjął minę i postawę królika i zaczął skakać po szatni. Wtedy Oezil… cisnął w niego swoją koszulką, co tylko pogorszyło sytuację. – Oh, poddajesz się? Jesteś takim tchórzem… Czego chcesz? Pójść pod przyjemny, ciepły prysznic? Umyć włosy? Być sam? Czy może udowodnić kolegom, fanom i mi, co potrafisz? Ostatecznie Niemiec wybrał prysznic, za co potem przeprosił kapitana – Sergio Ramosa – i kolegów. Mimo tej sprzeczki relacje obu panów były dobre, a Mourinho niejednokrotnie chwalił Oezila publicznie. Sprzeczka to również słowo klucz ostatniej historii.

Dotyczy ona relacji z agentem, ale oczywiście nie byle jakim. Często w świecie piłki widzimy sytuację, w której interesów piłkarza pilnuje jego ojciec. Tak jest chociażby w przypadku Neymara czy Messiego. Było też u Oezila. Było, bo niestety Mesutowi i Mustafie w pewnym momencie zaczęło być razem nie po drodze. Ojciec, a zarazem agent zawodnika, nie był doświadczony w prowadzeniu rozmów z szefami wielkich klubów. Z tego powodu niepotrzebnie wprowadzał zbędne ciśnienie i oczekiwania, których nie umiał przekazać w odpowiedni sposób.

– Ojciec trzasnął drzwiami od gabinetu Pereza, ryzykowałem siedzeniem na trybunach. Musiałem działać. Dla mojej kariery. Nie było możliwe, bym został tam dłużej – zwłaszcza, że cała sytuacja nie była kwestią moich występów – dodał pomocnik.

Co więcej, dalszą ścieżką kariery zajął się sam – po prostu wykręcił (chociaż teraz to raczej wystukał) numer do… Wengera. Obiecał mu to wcześniej, prawdopodobnie jeszcze podczas negocjacji w 2010 roku. – Zadzwoniłem do Arsene’a Wengera. Tak jak mu obiecałem, jeśli byłaby szansa na szukanie innego klubu. I tak było. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy – Oezil za ok. 42,5 miliona funtów trafił na The Emirates, gdzie gra do dziś.

Oezil

Z ojcem – Mustafą Oezilem – jest związana jeszcze jedna ciekawostka. Choć z pozoru wydaje się zabawna lub po prostu śmieszna, musiała mieć mocne podstawy. Rodziciel piłkarza w całej złości/bezradności/desperacji po prostu… usunął twitterowe konto Mesuta, na którym miał uprawnienia administratora. W taki sposób Niemiec stracił kilka milionów obserwujących. I ojca – to już ta druga strona medalu. Jeszcze rok po przenosinach do Anglii panowie sądzili się o pieniądze z racji transferu, a w odwecie Mesut zażądał zwrotu milionowej pożyczki i służbowego auta. Po tych wydarzeniach doszli do porozumienia, ale trudno mówić, by panowały między nimi zdrowe rodzinne stosunki.

– To bardzo smutny rozdział w bardzo długiej relacji na linii ojciec–syn, która była gruntem pod wszystko to, co osiągnąłem jako piłkarz.

„Król asyst” zaliczył w obecnym sezonie już dziewięć trafień i osiem ostatnich podań. Ten drugi wynik wygląda marnie przy wyczynach Niemca z poprzedniego sezonu, ale to wciąż zawodnik kluczowy w zespole Wengera. W tej biografii pewnie jeszcze nie uświadczymy wyznań o Francuzie, które z pewnością byłyby niemniej interesujące. Na takie chyba będziemy musieli poczekać kolejne lata – do kolejnej książki.