Przeciętny piłkarz z nieprzeciętną osobowością – tak w skrócie można określić naszego bohatera. Nicklas Bendtner dosłownie kilka chwil temu związał się trzyletnim kontraktem z norweskim Rosenborgiem.
Duńczyk swoją karierę profesjonalnego piłkarza rozpoczął w Arsenalu. W barwach „Kanonierów” rozegrał 171 spotkań, w których zdobył 47 bramek. Przez kibiców nigdy nie był jednak traktowany zbyt poważnie, bo ci w większości pamiętają go z wyczynów pozaboiskowych niż zdolności czysto piłkarskich.
Bójki z kolegami z drużyny, pijackie awantury, prowadzenie auta pod wpływem alkoholu – można tak wymieniać. Duńczyk jest idealnym przykładem sportowca, który swoją karierę traktuje bardziej jako zabawę niż realizację swoich sportowych celów.
Z Arsenalu był wypożyczany do Birmingham, Sunderlandu i Juventusu. Później przyszedł czas na kontrakt z Wolfsburgiem – i tu warto się zatrzymać. Mimo naprawdę przeciętnego udziału bramkowego w dwóch ostatnich wymienionych klubach („Juve” i Wolfsburg), zdobył z nimi aż trzy trofea. W słonecznej Italii załapał się na tytuł mistrzowski w Seria A (pomimo zerowego dorobku strzeleckiego), a u naszych zachodnich sąsiadów wywalczył trofeum Pucharu Niemiec i Superpucharu.
O ile w tym pierwszym przypadku słowo wywalczył jest nadużyciem – zagrał ogony w trzech meczach, o tyle w walce o Superpuchar z Bayernem, wchodząc z ławki, zdobył gola w 89. minucie, który ustalił wynik regulaminowego czasu gry na 1:1. W Superpucharze Niemiec w przypadku remisu od razu rozgrywa się karne, a tam górą był VfL Wolfsburg! Serię „jedenastek” kończył nie kto inny, jak właśnie Bendtner.
Ostatnim klubem, jaki Duńczyk może wpisać sobie w CV, jest Nottingham Forest. W 17 spotkaniach rosły napastnik zanotował dwa trafienia i dwie asysty. Jego dotychczasową karierę można podsumować krótko – przeciętny piłkarz z genialnymi przebłyskami.
Jak potoczy się jego przygoda z Rosenborgiem?