24-letni Hiszpan jeszcze kilka sezonów temu był tylko młodym, obiecujący napastnikiem. Morata zdobywał gola za golem w drużynie Castilli, a na dodatek – co wcale nie było tak oczywiste – zdobywał bramki, gdy dostawał szanse w pierwszej drużynie. Widziano w nim potencjał, ale na częstą grę i tak nie mógł liczyć. Padło na Juventus, który w 2014 roku wyłożył za 21-letniego wówczas zawodnika 20 milionów euro.
W umowie zawarto klauzulę pozwalającą Realowi odkupić napastnika za 20-30 milionów, w zależności od częstotliwości występów Hiszpana. Jak to często ostatnimi czasy bywa, Juventus zrobił na nim świetny interes (Real zgłosił się po niego w 2016 roku). Powrót zawodnika do ukochanego, wyśnionego klubu, w którym dorastał od 16 roku życia? Teoretycznie mogłoby się tak wydawać.
Morata wrócił do hiszpańskiego klubu już jako gwiazda, która pomogła Juventusowi w 2015 roku wyeliminować w półfinale Ligi Mistrzów właśnie „Królewskich”. Apetyty były duże, do klubu prowadzonego już przez Zidane’a dołączył swój człowiek, na którym miała już spoczywać dużo większa odpowiedzialność za wyniki. I trzeba przyznać, że kiedy Alvaro gra, nie zawodzi. 35 występów i 16 goli przy bilansie Benzemy 39/17 wygląda bardzo podobnie, jednak to tylko okładka książki. Jeśli zagłębimy się w jej treść, zobaczymy, że Morata po boiskach biegał jedynie 1500 minut, podczas gdy jego francuski rywal prawie 1100 więcej.
Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!
Rola rezerwowego wyraźnie nie jest szczytem marzeń Hiszpana, a wspomnienia z Italii są widocznie bardzo przyjemne i wracają jak bumerang. Mimo że Conte i Morata się minęli i z sobą nie pracowali, to właśnie Włoch stał za pomysłem sprowadzenia napastnika do „Starej Damy”. – Conte jest trenerem, który najbardziej na mnie postawił, mimo że nawet nie miał mnie w zespole. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Postawił na mnie w Juventusie, mimo że odszedł, zanim tam trafiłem.
Morata dodał również, że Conte chciał go w Chelsea zaraz po objęciu tej drużyny. Wszystko wskazuje na to, że napastnik wręcz marzy o pracy z Włochem i przenosinach do Premier League. Okazja do tego będzie być może już latem. Wobec prawdopodobnego obrania przez Costę kierunku na Chiny, „The Blues” będą musieli ściągnąć godnego następcę. Najwięcej mówi się o Romelu Lukaku i właśnie Alvaro Moracie. To właśnie ten drugi puszcza oko do Conte:
– W Madrycie jestem bardzo szczęśliwy, ale jeśli przyjdzie oferta i będą mnie chcieli sprzedać, na pewno nie zamknę drzwi. Pokochałem Włochy, ale jeśli pewnego dnia będę miał odejść, jestem przekonany, że będzie to Premier League.
– Conte zna mnie lepiej niż mógłbym sobie wyobrazić, na pewno, a to ważne: motywuje do ciężkiej pracy i dobrego trenowania. Czuję się jego dłużnikiem, bo to on najbardziej we mnie uwierzył, najbardziej mnie chciał, dzięki niemu poczułem, że mogę grać na najwyższym poziomie. Niestety jeszcze nie miałem okazji z nim pracować, ale będę miał. Prędzej czy później, ale tak będzie.
Nie trzeba być psychologiem, by zauważyć sens tej wypowiedzi. Puszczenie oczka to najdelikatniejsze stwierdzenie, Morata wręcz pcha się do Londynu. Poza tym wyraźnym słodzeniem dodał również, że przyszłość go ekscytuje, bez względu na to, czy będzie związana z Madrytem, czy nie. Co teraz? Conte odpowie na zaloty i sięgnie po Hiszpana, czy może skupi się na sprawdzonym w lidze Romelu Lukaku? Drugą sprawą jest podejście samego Realu Madryt, który za swojego napastnika może zażądać olbrzymich pieniędzy. W przypadku utrudniania Hiszpanowi odejścia, ten może być bardzo, ale to bardzo niezadowolony. Z niewolnika nie ma pracownika, co obserwowaliśmy już niejednokrotnie. Lato na Wyspach zapowiada się bardzo ciekawie…