Francuz z polskim pochodzeniem trafi do Meksyku

Timothee Kolodziejczak
Timothee Kolodziejczak (Zdjęcie: Getty Images)

Jeszcze do niedawna wielu polskich fanów chciałoby zobaczyć go na lewej obronie reprezentacji. W ostatnim czasie jego kariera nieco przystopowała i w wieku niespełna 25 lat trafi na drugą stronę Atlantyku.

Timothee Kolodziejczak trafił do Sevilli w 2014 roku. Na początku nie mógł wywalczyć miejsca w pierwszym składzie klubu z Andaluzji, jednak z czasem wyrósł na podstawowego zawodnika. Gdy jednak z klubu odszedł trener Unai Emery i zastąpił go Jorge Sampaoli, jego pozycja stopniowo się osłabiała. Być może pomogła mu w tym czerwona kartka, którą otrzymał w debiucie szkoleniowca w meczu o Superpuchar Europy z Realem Madryt. Pod wodzą obecnego selekcjonera reprezentacji Argentyny Kolodziejczak wystąpił w zaledwie ośmiu spotkaniach, w dodatku z kategorii tych łatwiejszych.

Francuz z polskim pochodzeniem opuścił Hiszpanię w styczniu. Mogłoby się wydawać, że w Bundeslidze odbuduje swoją karierę, która przez połowę sezonu nie miała możliwości rozwoju. Borussia Mönchengladbach wydała na transfer zawodnika 7,5 mln euro, licząc, że zawodnik okaże się wzmocnieniem defensywy. Już na początku swojej przygody z niemieckim klubem Kolodziejczak doznał kilku drobnych kontuzji. Nie wywalczył miejsca w pierwszym składzie? Mało powiedziane! Wystąpił w zaledwie jednym ligowym meczu, wchodząc na ostatnie osiem minut przeciwko Schalke. Poza tym rozegrał jedno spotkanie w Lidze Europy, notabene również przeciwko temu samemu rywalowi.

W przygotowaniach do nowego sezonu Timothee Kolodziejczak naderwał ścięgno udowe. To jeszcze bardziej pogłębiło jego słabą pozycję w zespole. Dlatego też pojawiły się plotki o jego odejściu. Jak informuje „Marca”, lewym bądź środkowym obrońcą jest zainteresowane meksykańskie Tigres. Prawdopodobnie już dziś Francuz udał się na testy medyczne na drugą stronę Atlantyku.

Tigres nie jest jednak od jakiegoś czasu zespołem kompletnie anonimowym w Europie. Głównie ze względu transferów zawodników występujących w czołowych ligach Starego Kontynentu. Obecnie w barwach meksykańskiego klubu występują m.in. Enner Valencia, Rafael Carioca i najbardziej znany – Andre-Pierre Gignac. Gra w północnoamerykańskiej lidze nie przeszkodziła Francuzowi w powołaniu na zeszłoroczne mistrzostwa Europy. I chociaż co jakiś czas słychać plotki o jego możliwym powrocie do ojczyzny, Gignac zapewnia, że w Meksyku czuje się dobrze.

Czy ruch okaże się dobry dla zawodnika? Meksykańska liga jest silna, jednak nie da się ukryć, że po latach w Ligue 1, La Liga i Bundeslidze jest to dla obrońcy krok wstecz. Na powołanie do reprezentacji Francji w najbliższym czasie nie ma jednak co liczyć. A co z kadrą Polski? Dwa lata temu Kolodziejczak w jednym z wywiadów powiedział, że nie wyklucza gry dla naszej reprezentacji, jednak jest to niezbyt realne. Po pierwsze, nie czuje się mocno związany z państwem, a po drugie – słyszał negatywne opinie na temat traktowania zawodników z innym obywatelstwem w Polsce. Wtedy jednak miał realne szanse na grę dla Francji… Możliwe, że po dwóch latach zmienił zdanie, jednak należy podkreślić, że obecnie były piłkarz Sevilli jest bez formy i nie wiadomo, czy nie okazałby się drugim Sebastianem Boenischem.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!