Transferowe szaleństwo trwa, ale nazwisk łączonych z nowymi klubami zamiast ubywać, wciąż przybywa. Jako kolejny dołączył do tego grona Moise Kean, napastnik Juventusu, który w poprzednich miesiącach swoje pięć minut wykorzystał najlepiej jak się dało.
Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!
19-latek „poważne” minuty zaczął dostawać w Serie A na początku marca, zdobywając w sześciu kolejnych występach… aż sześć bramek. W międzyczasie pojawiło się powołanie do dorosłej kadry, w której w trzech meczach młody napastnik pokonywał bramkarzy rywali dwukrotnie. To wystarczyło, by z „jakiegoś” talentu, który grywał w Hellas Verona, Kean stał się piłkarzem pełną gębą.
Już teraz można mówić, że kariera Włocha powinna się rozkręcić. Jednak trudno będzie o to w Juventusie, który co prawda nie wiąże przyszłości z Higuainem, ale szuka napastnika ogranego i doświadczonego, jak np. Icardi. Kean nie ma szans (jeszcze) na zostanie numerem jeden, najrozsądniejszym ruchem wydaje się więc zmiana barw.
Kierunek idealny?
Tu do gry wkracza… Everton. Coraz więcej źródeł informuje, że klub z Liverpoolu poważnie myśli o kupnie napastnika. Ba – mówi się nawet, że do Turynu wpłynęła już oferta opiewająca na 30 milionów euro, która została jednak odrzucona. Pierwsze koty za płoty? Everton jest zdeterminowany, Juventus nie pogardzi gotówką, a sam Kean zapewne chciałby grać regularnie.
Problemem może być warunek, jaki miał postawić Juventus. Inne źródło informuje, że Everton może pozyskać Moise za 31 milionów, ale funtów, jednak Włosi chcą zastrzec sobie możliwość jego odkupienia za 40,5 mln funtów. Takie rozwiązanie na pewno nie leży w interesie Evertonu, który straciłby zawodnika, kiedy ten by kolokwialnie mówiąc „odpalił”, zarabiając przy tym na czysto tyle, co nic (w realiach Premier League).
Pomijając te kwestie, angielska ekstraklasa wydaje się być idealnym miejscem dla napastnika takiego jak Kean. Silny, szybki, zwrotny, dobry technicznie, pewny siebie. Pod wieloma względami przypomina Romelu Lukaku, oczywiście w czasach najlepszej dyspozycji, właśnie w Evertonie. Czy w klubie z miasta Beatlesów Kean rozwinąłby się podobnie?