W teorii pracownik jest od wykonywania swoich zadań, a pracodawca to rzecz święta. W wielu wysokobudżetowych dziedzinach trend się zmienia i nie inaczej jest w piłce nożnej. Coraz częściej to „ogon kręci psem”, a zawodnicy robią, co im się żywnie podoba.
Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!
Obserwujemy to w przypadku tzw. „transfer request”, kiedy zawodnicy zarabiający miliony nie stawiają się na treningach, nie przykładają się i mają wszystko w pewnej części ciała. Kolejnym takim „ananasem” był Marko Arnautović, który po transferze ze Stoke City miał stanowić o sile ofensywy „Młotów”.
Poza nielicznymi, krótkimi okresami stało się inaczej, a Austriak poczuł się dużo większą gwiazdą, niż w rzeczywistości był. Zaczęły się fochy, bumelanctwo, a momentem przełomowym okazała się oferta z Chin, która wpłynęła do klubu zimą. Arnautović chciał odejść i zarabiać wielkie pieniądze, jednak klub ani myślał sprzedawać jednej ze swoich gwiazd po promocyjnej cenie.
Kręcenie psem – czas – start!
Właśnie wtedy zaczęła się zimna wojna na linii WHU – Marko, który stał się dla klubu najzwyklejszym ciężarem. Okazuje się, że poza czysto sportowymi aspektami i wykonywaniem swoich zadań, Austriak pozwalał sobie na dużo więcej. Przekonały się o tym m.in. panie z żeńskiej sekcji piłkarskiej klubu z Londynu.
– Myślę, że West Ham w końcu stwierdził, że ma go dosć. Miał wyraźne problemy z zachowaniem. Przy obiektach treningowych zawsze przeszkadzał nam w naszych sesjach, kiedy przechodził obok. Wielokrotnie był po prostu uciążliwy i okazywał brak szacunku. Wracając z treningu krzyczał przez płot, był lekceważący – wyznała Claire Rafferty.
30-letnia obrończyni przez 11 lat związana była z Chelsea, a w 2018 roku, na ostatni sezon w karierze (właśnie ją zakończyła) przeszła do innego londyńskiego klubu. Szkoda, że w ostatnim roku przygody z piłką musiała trafić na takiego „buraka” i przeżywać nieprzyjemne chwile.
A Arnautović? Dobrze, że odszedł. Szkoda jedynie West Hamu, który powinien zarobić na nim dużo więcej, niż 23 miliony funtów („Młoty” zimą odrzuciły ofertę na 35 mln). Wiele osób twierdziło, że Austriak dojrzał po transferze do Stoke, jednak kolejny raz sprawdza się powiedzenie: „Nie chwal dnia przed zachodem słońca”…