Kupno i sprzedaż zawodników jest czymś, na co kibice „Blaugrany” mogą w ostatnich latach narzekać. Niepotrzebnych zawodników oddaje się za zdecydowanie zaniżone kwoty, jednocześnie kupując piłkarzy za ogromne sumy. Działania tego lata także mogą zostawiać sporo do życzenia, jednak ruchy klubu można podsumować krótkim: „Robim, co możem”.
Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!
Powiedzieć, że budżet po transferach De Jonga i Griezmanna jest nadszarpnięty, to nie powiedzieć nic. Tym bardziej, jeśli dołożymy do tego usilne starania o odzyskanie Neymara, z którego PSG oczekuje conajmniej tyle, ile samo zapłaciło przed dwoma laty. Barcelona musi tego lata także sprzedawać, o czym w klubie doskonale wiedzą.
Cillessen, Gomes, Alcacer, Denis Suarez, Emerson (kupiony za 12 mln, sprzedany za sześć do Betisu w celu ogrywania się), Cardona, Palencia i… Cucurella. Za tych graczy na konto „Dumy Katalonii” wpłynęło ok. 100 milionów, ale to wciąż dużo mniej. Ciekawy zabieg obserwujemy właśnie w przypadku ostatniego z wymienionych wyżej zawodników.
„Oddaj, zapłać więcej, odzyskaj – powtórz”
Marc Cucurella przed rokiem został wypożyczony do Eibaru, w celu ogrywania się na najwyższym poziomie i łapania doświadczenia. Wyszło całkiem nieźle, a lewy obrońca (grający jednak zdecydowanie wyżej) był jedną z wyróżniających się postaci w zespole. Problemem wydawał się zapis w umowie zawodnika, który umożliwiał 12. drużynie La Liga wykupienie go za dwa miliony euro.
Eibar oczywiście z takiego zapisu skorzystał, podobnie jak Barcelona, która na początku tygodnia… odkupiła swojego gracza za cztery miliony euro. Teoretycznie więc straciła dwa miliony na tym, że wypuściła zawodnika na wypożyczenie. Jedni uważają takie praktyki za niezrozumiałe, inni za jak najbardziej normalne, to jednak zostawiamy.
Można było się zastanawiać, w jakim celu Cucurella wraca. Jako alternatywa dla Alby, czy może jednak ktoś, na kim spróbuje się zarobić? Wątpliwości zostały dość szybko rozwiane, bo już niemal pewne jest, że 20-letni zawodnik zostanie sprzedany do Getafe. Za zawodnika, którym miały interesować się m.in. BVB, Milan czy Moenchengladbach, Barcelona ma dostać 8 milionów + 2 mln zmiennych.
Dobry interes? Jeśli spojrzeć pod kątem jak najszybszego „ciułania” pieniędzy na Neymara czy Juniora Firpo, może i tak. Jednak patrząc na potencjał zawodnika, jego wiek i to, że Barcelona po wszystkich operacjach zarobi na nim sześć milionów (w porywach osiem), można mówić o kolejnym zdolnym wychowanku oddanym „za frytki”.