Jak to często w przypadku beniaminków Premier League bywa, Aston Villa wpadła w zakupowy szał. Klub (licząc Mahmouda Trezegueta) kupił już dziewięciu zawodników za ok. 110 milionów euro, licząc na jak najbardziej gładkie wejście do najbardziej wymagającej ligi świata. Niedawno pobito nawet transferowy rekord klubu…
Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!
Wesley Moraes, bo o nim mowa, przeszedł do „The Villans” z Club Brugge za 22 miliony funtów. 22-letni Brazylijczyk poza najnowszym mianem rekordzisty klubu z Birmingham, może opowiadać o wielu innych ciekawych rzeczach. To przykład zawodnika, którego życie w drodze na szczyt było naprawdę mocno pokręcone i nietuzinkowe.
– Oczywiście, już się taki urodził – powiedział Hans Coret, współpracujący blisko z Paulo Nehmym, brazylijskim agentem zawodnika. – Kiedy Paulo poznał Wesleya, zabrał go do lekarza reprezentacji Brazylii. Ten sprawdził jego nogę i powiedział: „Nigdy nie będziesz miał z tym problemów, po prostu tak jest, nic nie zmieniaj.” To niesamowite. Ale znacie historię Garrinchy z Brazylii… – dodał na temat nogi zawodnika, która jest… o trzy centymetry krótsza od drugiej.
Garrincha urodził się z krzywym kręgosłupem, wadą kolan i lewą nogą aż o sześć centymetrów krótszą od prawej. Mimo tego został jednym z najbardziej legendarnych brazylijskich piłkarzy, choć i tak jest niedoceniany. – To interesujące, ponieważ czasem wygląda, jakby Wesley kulał na murawie, przez sposób w jaki chodzi – stwierdził Robert Rybnicek, który trenował zawodnika w AS Trencin w sezonie 2015/2016.
To właśnie słowacki klub sprowadził niespełna 19-letniego zawodnika do Europy, a ten szybko zwrócił na siebie uwagę silniejszych ekip. Jedną z nich był belgijski Club Brugge, który początkowo miał sporo wątpliwości. Problemem wydawała się wspomniana noga i ewentualne trudności z balansem, zachowaniem równowagi. Ale ciało zawodnika przez całe życie świetnie dostosowało się do małej niedogodności. Nie stanowiło to absolutnie żadnej różnicy.
Do tego doszedł wywiad środowiskowy, rozmowy z psychologiem, podczas których wątpliwości zostały rozwiane. – Wiedzieliśmy o nim wszystko – mówi Devy Rigaux, trener drużyny z Brugii. – Czuliśmy podczas tych rozmów, że to dobry chłopak z bardzo dobrym sercem, odpowiednimi wartościami w życiu, które były niezbędne w naszym środowisku, by stać się dobrym zawodnikiem.
Szybkie wkroczenie w dorosłość
Wesley Moraes mógł pójść przeróżnymi ścieżkami. Nie trudno o to, kiedy w wieku dziewięciu lat traci się ojca. Nieco później Wesley dorabiał w fabryce sortując śruby, a sam został ojcem mając… 15 lat. Właśnie wtedy zawodnikowi urodził się syn. Już rok później Wesley miał także córkę, choć tym razem z kimś innym. Obecnie nie jest z żadną z matek dzieci, ale o kontakt z pociechami dbał wzorowo. Trzeba przyznać – dość dużo jak na nastolatka.
Brazylijczyk od młodych lat miał potencjał piłkarski, który szkolił, kiedy tylko mógł. Dużo dał mu także futsal, dzięki któremu jego technika jest na bardzo wysokim poziomie. Początki w Europie jednak nie były proste, a zawodnik musiał przezwyciężyć wiele słabości i się dostosować. W Trenczynie chciał grać jako ofensywny pomocnik, dopiero trenerzy przekonali go, że najwięcej może zdziałać w ataku.
Kolejne szlify na piłkarskim diamencie miały miejsce już w Brugii, w której podczas trzech lat gry Wesley Moraes wszedł na naprawdę wysoki poziom. Mierzący 191 cm i ważący 93 kg zawodnik poprawił grę w powietrzu, udoskonalił język ciała i zaczął strzelać. W ostatnim sezonie zdobył 17 bramek, do których dołożył 10 asyst. Teraz 22-latek trafia do potężnej Premier League, w której kolejny raz przyjdzie mu walczyć o swoje. Patrząc na zebrane w życiu doświadczenie, może pójść mu całkiem nieźle.