11 kwietnia 2001 roku w australijskim Coffs Harbour w meczu eliminacji Mistrzostw Świata, zmierzyły się reprezentacje Australii i Samoa Amerykańskiego. Rezultat tego meczu – 31:0 – pozostaje najwyższym zwycięstwem w oficjalnym spotkaniu międzynarodowym. W wyniku problemów paszportowych Samoa zmuszone było wystawić zebranych naprędce juniorów, z których w pośpiechu złożono jedenastkę ze średnią wieku osiemnaście lat. Z powołanej na ten mecz seniorskiej „dwudziestki” do „kraju kangurów” dotarł tylko bramkarz Nicky Salapu, który aż 31 razy musiał wyciągać piłkę z siatki. Wynik poszedł w świat, a do reprezentacji Samoa Amerykańskiego przylgnęła opinia najgorszej drużyny świata. Opinię przez lata potwierdzał ranking FIFA, w którym piłkarze wyspiarskiego państewka przez kolejną dekadę zajmowali ostatnie miejsce. W tym czasie reprezentanci Samoa Amerykańskiego przegrali wszystkie 18 spotkań, strzelając w nich 4 i tracąc aż 132 bramki.
Tuż przed początkiem eliminacji do brazylijskiego mundialu w Samoa pojawił się holenderski trener, Thomas Rongen. W tym samym mniej więcej czasie na wyspy przybyli brytyjscy filmowcy – Kristian Brodie, Mike Brett i Steve Jamison – którzy postanowili stworzyć film, przedstawiający przygotowania piłkarzy Samoa do turnieju kwalifikacyjnego. Rezultatem ich pracy jest „Next Goal Wins” – fascynujący dokument, opowiadający historię typowych futbolowych „chłopców do bicia”, marzących tylko o jednym: pierwszym w historii reprezentacji zwycięstwie na arenie międzynarodowej.
Bohaterami filmu są niewątpliwie wszyscy piłkarze Samoa Amerykańskiego, ludzie kochający piłkę, poświęcający jej swój cenny czas. Futbol muszą chyba kochać ponad wszystko, bardziej niż jakikolwiek inny zawodnik, bo przecież, mimo ciągłych kompromitacji, wciąż wybiegają na boisko, by reprezentować barwy swojego kraju. Poświęcenie godne uwagi, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że większość piłkarzy Samoa Amerykańskiego mieszka poza ojczyzną i musi pokonać wiele kilometrów, by na murawie dostać kolejne lanie. Brytyjscy filmowcy skupiają się na trójce z nich: trenerze Thomasie Rongenie, bramkarzu Nickym Salapu i obrońcy Jaiyah Saelua.
Rongen, były piłkarz rezerw Ajaksu, w 1979 roku przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie reprezentował barwy miedzy innymi Los Angeles Aztecs i Washington Diplomats. W USA grał w piłkę z takimi sławami, jak George Best, czy Johan Cruiff. Każdy szuka nowych wyzwań, nowych możliwości. Kocham podróże i uwielbiam wyzwania, a to tutaj było wyjątkowe. Drużyna zajmowała ostatnie miejsce na świecie, więc gorzej już być nie mogło – odpowiada Rongen na pytanie o to, co popchnęło go do przyjęcia oferty samoańskiej federacji.
Nicky Salapu, który jest właścicielem niechlubnego rekordu w liczbie przepuszczonych bramek w spotkaniu międzynarodowym, za namową nowego selekcjonera powrócił do kadry po tym, jak ogłosił koniec kariery reprezentacyjnej. Bramkarzowi Samoa Amerykańskiego mecz z Australią chyba do dziś śni się po nocach. Podobno kiedyś całymi dniami grywał w FIFĘ i drużyną Samoa (w grze nie było reprezentacji Samoa Amerykańskiego) znęcał się nad „Socceroos”, ładując im po kilkanaście bramek. Jego największym marzeniem jest wygranie jednego spotkania, o którym mógłby opowiadać swoim dzieciom i wnukom.
Siedziałem za biurkiem kiedy do pokoju weszła atrakcyjna dziewczyna. Pomyślałem sobie, że to pewnie menadżerka, lub fizjoterapeutka. Zapytałem ją, jaka jest jej rola w zespole. Jestem środkowym obrońcą – odpowiedziała. Tak holenderski trener wspomina pierwsze spotkanie z Jaiyah Saelua. Saelua, która urodziła się jako Johnny, jest przedstawicielką Fa’afafine, tak zwanej trzeciej płci. Fa’afafine, czyli osoby transpłciowe, są integralną częścią samoańskiej kultury, zakorzenioną tak głęboko, że wiele z nich wychowało się nigdy nie doświadczywszy żadnych przejawów dyskryminacji. Jaiyah, pierwszy w historii futbolu zawodnik transpłciowy, który wystąpił w oficjalnym spotkaniu międzynarodowym, pod okiem Rongena staje się ważnym ogniwem drużyny. Jest piłkarzem dość niezwykłym, wszak poza boiskiem żyje jako kobieta, którą koledzy z drużyny traktują jak siostrę.
Nie wiem, czy ktokolwiek zdecydował, bądź zdecyduje się na dystrybucję filmu w Polsce. Być może kiedyś pojawi się o północy na którymś kanale telewizyjnym i większość widzów zwyczajnie go przegapi. A szkoda, bo „Next Goal Wins” to ciepła, budująca, świetnie opowiedziana historia. Film o Dawidzie, dla którego każdy napotkany przeciwnik jest Goliatem. Film, który sprawi, że zapragniecie, by każda znana Wam piłkarska gwiazda była tak skromna, zdeterminowana i po prostu by kochała piłkę tak bardzo, jak jego bohaterowie. Nie powiem Wam, czy piłkarzom Thomasa Rongena udało się odnieść upragnione zwycięstwo. Macie dwie możliwości: albo poszukać rezultatów Samoa Amerykańskiego w google’u, albo spróbować znaleźć gdzieś „Next Goal Wins” (DVD ukazało się w UK kilka dni temu, więc w internecie powinny być dostępne dobrej jakości kopie) i go obejrzeć. Warto. Ja widziałem wczoraj i po raz pierwszy w życiu krzyknąłem „gooool!!!” oglądając film dokumentalny.