Tym razem nie czekano do ostatnich sekund okienka transferowego i dopięto wszystko „aż” 24 godziny przed jego końcem. Kamil Grosicki po trzech latach spędzonych w Hull City przeniósł się do centralnej Anglii, nieopodal Birmingham. Wybór padł na West Bromwich Albion, które – podobnie jak „Tygrysy” – marzy o powrocie do Premier League.
Na pierwszy rzut oka pozostanie w Championship może wydawać się żadnym awansem i po prostu wybraniem „mniejszego zła”. W końcu nasz skrzydłowy mając za sobą niezłe występy w Ligue 1, a także pokazanie się w królowej angielskiego futbolu, mógłby myśleć o czymś więcej. Tym bardziej, że w Hull był jednym z najbardziej wyróżniających się graczy, a także kimś, o kim usłyszał chyba każdy interesujący się Championship.
Jest ryzyko, jest zabawa?
W kontekście zbliżającego się EURO2020 zmiana klubu wydaje się bardzo ryzykowną decyzją. W dotychczasowym klubie „Grosik” miał ugruntowaną pozycję i wiedział, czego może się spodziewać. Pojawienie się w ekipie wicelidera tabeli, w środku sezonu, bez okresu przygotowawczego, może przynieść pewne problemy.
Jest to jednak czarny scenariusz, który na szczęście raczej możemy odrzucić. Kamil Grosicki wraz z przedstawicielami nie zdecydowaliby się na ruch, który dawałby mniejsze niż – dajmy na to – 90-procentowe szanse na pierwszy skład i regularną grę. Wszystko z myślą o wspomnianym turnieju, na którym 31-latek chce być w jak najlepszej formie i pomóc polskiej kadrze pokazać się z dobrej strony.
O ile gra w zaledwie nieco lepszym zespole jest niewielkim plusem, tak szansa powrotu do Premier League – ogromnym. West Bromwich Albion raz za razem wymienia się prowadzeniem w tabeli z Leeds United Mateusza Klicha, dość pewnie krocząc ku EPL. W „morderczej” lidze, w której sezon liczy sobie 46 kolejek, w każdej chwili może stać się dosłownie wszystko. Tym bardziej istotne jest więc ot, by mieć w swoich szeregach wielu graczy, mogących zrobić różnicę.
Kamil Grosicki takowym jest – może pomóc „The Baggies”, a ci mogą pomóc jemu. Oczywiście w przywróceniu marzenia, jakim dla Polaka jest gra właśnie w angielskiej ekstraklasie. Hull miało do niej błyskawicznie wrócić, jednak jak na razie się na to nie zanosi. Jak myślicie, czy porzucenie bycia „Tygrysem” na rzecz zostania „Borsukiem” niesie za sobą same plusy?