Za nami sześć kolejek ligi hiszpańskiej, po których na czele tabeli uplasowała się FC Barcelona. Duma Katalonii pod wodzą nowego trenera Luisa Enrique odzyskuje dawny blask i jej gra znów jest atrakcyjna, a co najważniejsze – bardzo efektywna. To, co było największą bolączką lidera ligi hiszpańskiej w poprzednim sezonie, czyli gra obronna, wydaje się teraz jej największym atutem. Blaugrana w dotychczasowych meczach ligi hiszpańskiej nie straciła nawet jednej bramki, co przy siedemnastu strzelonych golach jest spektakularnym wynikiem.
Na środku obrony świetnie spisuje się sprowadzony z Valencii Jeremy Mathieu, który od początku sezonu wydaje się być w życiowej formie. Wręcz szokującą informacją jest to, że Francuz na przedsezonowych testach wydolnościowych był najszybszym zawodnikiem Barcelony. Na lidera drugiej linii bardzo szybko zaczęła wyrastać kolejna nowa gwiazda zespołu – Ivan Rakitić. Tiki – Taka grana przez Barcelonę z Chorwatem w składzie jest szybsza, bardziej zaskakująca, a przede wszystkim skuteczniejsza niż ta prezentowana, kiedy miejsce w środku boiska zajmuje Xavi Hernandez. Z przodu świetnie wygląda gra trójki ofensywnych zawodników Messi-Neymar-Pedro. Liderem ataku Barcelony jest Messi, który zdobył pięć bramek i aż 6-krotnie asystował przy bramkach kolegów. Argentyńczyk pod wodzą nowego trenera znów wydaje się być w najwyższej formie i jego gra napędza ofensywne akcje zespołu Barcelony. Świetnie układa się zwłaszcza jego współpraca z Brazylijczykiem Neymarem, który do tej pory zanotował sześć trafień – z tego cztery po podaniach Messiego. Nie można zapominać, że wciąż zawieszony jest największy letni transfer „Blaugrany” – Luis Suarez, który do składu wróci dopiero 25 października na mecz z Realem Madryt. Z Urugwajczykiem w składzie ofensywna gra Barcelony powinna wyglądać jeszcze lepiej, a Messi w ostatnim udzielonym wywiadzie podkreślał, że z Suarezem w składzie Barcelona znów może wygrać Ligę Mistrzów.
W zgoła odmiennej sytuacji znajdują się zwycięzcy Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu – Real Madryt. Królewscy w pierwszych 3 meczach Ligi Hiszpańskiej zostali pokonani aż dwa razy. Najpierw sposób na drużynę Carlo Ancelottiego na Anoeta znalazł Real Sociedad, a w następnej kolejce Real przegrał z Atletico derby Madrytu rozgrywane na Santiago Bernabeu. Zastąpienie Angela Di Marii i Xabiego Alonso przez Jamesa Rodrigueza i Toniego Kroosa odbiło się bardzo widocznie na grze Królewskich, którzy w pierwszych meczach nie mogli odnaleźć właściwego rytmu.
W ostatnich trzech meczach gra zespołu ze stolicy Hiszpanii wyglądała już nieco lepiej, a działo się tak głównie za sprawą będącego w spektakularnej formie lidera drużyny – Cristiano Ronaldo. Portugalczyk jest prawdziwym fenomenem. W pierwszych pięciu meczach sezonu, w których grał, zdobył 10 bramek, co jest najlepszym startem sezonu w dotychczasowej karierze zawodnika pochodzącego z Madery. Dużym problemem zespołu z Madrytu jest w tym sezonie gra obronna. Królewscy w sześciu dotychczasowych meczach stracili dziewięć bramek, co daje średnią 1,5 bramki na mecz. Dla przykładu w poprzednim sezonie była to tylko jedna stracona bramka na mecz.
Nie wydaje się jednak, aby przyczyną była tylko słabsza gra obrońców. Winę za tak dużą liczbę straconych bramek ponosi cały zespół, który po dość znaczących zmianach w składzie stracił równowagę między obroną a atakiem. Wydaje się, że Kroos i James nie dają Realowi w defensywie tyle, co ich poprzednicy, a trzeba pamiętać, że całkowicie z zdań defensywnych w Realu jest zwolniony grający na skrzydle Cristiano Ronaldo. To sprawia, że dużo większą prace musi wykonać reszta zespołu. Królewscy starają się atakować systemem 4-3-3 a bronić 4-4-2, gdzie z przodu zostają Benzema i Ronaldo, a boki muszą być ubezpieczane przez Bale’a i Jamesa. System ten do tej pory nie zawsze sprawdzał się idealnie.
Duża liczba straconych bramek sprawia, że media nie przestają poruszać też tematu obsady bramki „Królewskich”. Wydaje się, że w nie najwyższej formie jest Iker Casillas i kibice coraz częściej domagają się wstawienia na stałe do składu sprowadzonego latem Kostarykańczyka Keylora Navasa.
Lepiej od Realu radzi sobie Atletico Madryt, które zajmuje trzecią pozycję i ma na swoim koncie cztery zwycięstwa i dwa remisy. Dzięki genialnemu trenerowi, Diego Simeone, gra „Rojiblancos”, mimo sprzedaży kilku kluczowych zawodników, niemalże nie uległa zmianie. Dwukrotne pokonanie Realu Madryt najpierw w Superpucharze Hiszpanii, a później w hiszpańskiej Primera Division, pokazuje, że Mistrz Hiszpanii wciąż jest zespołem, z którym w tym sezonie będzie musiał się liczyć każdy przeciwnik w Europie. W ostatniej ligowej kolejce Atletico rozbiło bardzo silną Seville 4-0. To pokazuje jak mocnym zespołem dysponuje Simeone. Grę Atletico charakteryzują te same cechy, które w poprzednim sezonie pozwoliły drużynie wywalczyć mistrzostwo i znaleźć się w finale ligi mistrzów. Wysoki, niesamowita waleczność i perfekcyjnie przygotowane stałe fragmenty, zapewniają zespołowi Atletico kolejne zwycięstwa i sprawiają, że obok Realu i Barcelony jest to główny faworytem do zdobycia mistrzowskiego tytułu.
Do rozegrania pozostało jeszcze wiele ligowych kolejek i wydaje się, że walka o końcowy triumf w krytykowanej w ostatnich latach za dualizm lidze hiszpańskiej może się w tym sezonie okazać najbardziej zacięta w Europie.
/Tomasz Oleszczyk/