Szkolenie młodzieży w futbolu jest dla romantyków najszlachetniejszą z możliwych rzeczy. Przekazujesz adeptom wiedzę, pomagasz im się rozwijać i dążyć do spełnienia największego marzenia, jakim jest stanie się zawodowym piłkarzem. Ładne, ale tylko z tej perspektywy.
Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!
Opuszczając sferę idealnych scenariuszy, wychowywanie piłkarzy jest… biznesem. Ni mniej, ni więcej. Szukasz perełek, które grając w twoim klubie mają stać się lepsi, wejść na jak najwyższy poziom, w efekcie wzmacniając pierwszą drużynę lub odchodząc za jak największe pieniądze.
Coraz więcej klubów chce na tym polu zostawić konkurencję w tyle. Trwa istny wyścig szczurów, którego nie widzimy aż tak dobrze. Jeśli już, to przy okazji zakazów transferowych spowodowanych nieprawidłowościami w ściąganiu nieletnich graczy. Przypadek? Kluby ryzykują bo wiedzą, że warto.
Każdy liczy na odnalezienie swoich diamentów i przekształcenie ich na najpiękniejsze brylanty. Nie inaczej jest w Manchesterze City, który w ostatnich latach rozwija nie tylko pierwszą drużynę.
Mistrz Anglii może pochwalić się kilkoma nazwiskami, które robią karierę poza klubem. Jedynie za kadencji Guardioli sprzedano zawodników szkolonych w akademii za… prawie 135 milionów funtów. Dużo? Z pewnością wiele klubów marzy, by wykręcać takie sumy. Mimo wszystko sito, którym można nazwać szkółkę, jest dosyć dziurawe. Klub zarabia, ale mógłby dużo, dużo więcej.
Kiedy City za piłkarskiego „no-name’a” dostaje 5-15 milionów, może czuć, że to dobry zarobek. Nie docenia jednak potencjału zawodników chcących szukać minut poza klubem i oddaje ich, tracąc późniejszy zysk. Najlepszy przykład? Jadon Sancho. Anglik przed dwoma laty odszedł do BVB za 9 milionów funtów, teraz nikt nie kupi go za mniej niż 100. Gdyby City takich graczy wypożyczało (lub zamieszczało stosowne klauzule), może rzadziej dostawałoby wspomniane mniejsze kwoty, ale zdarzałyby się właśnie takie perełki. Z zawodników, którzy opuścili akademię, dałoby się ułożyć nawet całkiem niezłą jedenastkę. Jej wartość? 305 milionów funtów…