W Bundeslidze gra już czwarty sezon, choć gra to może za duże słowo. Odkąd trafił do Hannoveru nie rozegrał pełnego sezonu. Dlaczego przy jego nazwisku najczęściej widzimy czerwony krzyżyk, a rzadziej piłkę symbolizującą zdobycie gola? Czym spowodowane były tak liczne kontuzje i w jakich barwach rysuję się dalsza kariera tego zawodnika? Poznajcie niemiecką historię Artura Sobiecha.
Piłkarz pochodzący z Rudy Śląskiej do Bundesligi trafił w 2011 roku z warszawskiej Polonii. Jako 21-latek od razu musiał konkurować z czterema graczami, jakimi byli Mame Biram Diouf, Mohammed Abdellaoue, Didier Ya Konan i Jan Schlaudraff. Może nie są to futbolowi herosi, jednak to Sobiech większość czasu spędzał podczas meczu w pozycji siedzącej. Okej, pierwszy sezon, można powiedzieć, że młody, że konkurencja, że nowe otoczenie, że lepsza liga. Patrząc na występy w kolejnym roku można zauważyć progres – 25 występów ligowych, o 13 więcej niż 12 miesięcy wcześniej. Tylko jest jeszcze sprawa ilości minut spędzonych na boisku. I tutaj dochodzimy do sedna, bowiem w sezonie 11/12 Sobiech rozegrał średnio 18 minut na mecz, a rok później ta statystyka poprawiła się o 19 jednostek. Trzeba przyznać, że te liczby nie powalają na kolana, a skuteczność Polaka także pozostawiała w tym czasie wiele do życzenia. Łącznie podczas pierwszych dwóch lat spędzonych w Hannoverze, Artur Sobiech strzelił 11 bramek. Pamiętajmy, że mówimy o pozycji środkowego napastnika, którego w głównej mierze rozlicza się z pakowania futbolówki do siatki rywala. Trzeci sezon Sobiecha w Niemczech nie odbiegał znacząco od poprzednich – 19 występów ligowych, a średnia minut na mecz wynosiła 27.
Przełomowy sezon?
W końcu nastał sezon 2015/2016 i tu niespodzianka – Sobiech wystąpił we wszystkich dotychczasowych spotkaniach, a średnia minut nie jest tak żałosna, ponieważ wynosi 66. Ponadto reprezentant Polski sześciokrotnie rozegrał pełne spotkanie, co przez poprzednie 3 lata w lidze zdarzyło się 10-krotnie. Można powiedzieć, że progres, bo regularne występy w klubie Bundesligi to nie byle co, szczególnie po tak chudych latach. Tyle, że znów należy zahaczyć o liczbę zdobytych goli, a tych Sobiech strzelił w 15 meczach tylko 3. Co gorsza, gdy je zdobywał, jego ekipa przegrywała. Nie najlepsza jest również pozycja w tabeli Hannoveru – przed 16. kolejką zajmuję dopiero 14 miejsce, mając jedynie punkt przewagi nad strefą spadkową.
Kontuzje
Przeanalizujmy urazy Sobiecha w ostatnich miesiącach:
– lipiec 2011 – chwilę po transferze do Hannoveru odnowiła mu się kontuzja kolana, z którym miał problemy w końcówce swojej gry w Ekstraklasie (7 tygodni przerwy)
– styczeń 2014 – częściowe zwyrodnienie ścięgna Achillesa (6 tygodni przerwy)
– marzec 2014 – zerwanie więzadła w lewym kolanie (3 miesiące przerwy)
– grudzień 2014 – naderwanie więzozrostu (7 tygodniu przerwy)
– marzec 2015 – naderwanie więzadła w prawym kolanie (6 tygodniu przerwy)
– grudzień 2015 – problemy ze stawem skokowym (w ostatnim meczu ligowym)
Znacie termin szklanka w odniesieniu do piłkarza. Napastnik Hannoveru idealnie pasuje do tego określenia. Wszelkiego rodzaju kontuzje uniemożliwiają Sobiechowi na regularne występy, odbudowanie formy. Jak się okazuje urazy Sobiecha przede wszystkim wynikały ze sposobu jego odżywiania.
Po zeszłym sezonie, kiedy znów złapałem kontuzję, zrobiłem specjalną analizę krwi. Jej wyniki wykazały, że z 300 elementów pożywienia, które człowiek spożywa, na aż 60 mam nietolerancję. Od 1 lipca je odrzuciłem, zupełnie zmieniłem dietę – podkreślał i dodaje. – W 80-90 procentach moje dolegliwości i kontuzje wiążą się z tym, co jem.
Dlatego Artur od niedawna nawiązał współpracę z Anną Lewandowską, doradzającej mu w sprawach diety. Miejmy nadzieję, że dzięki temu łatwiej będzie o regularność w strzelaniu bramek.
Konkurencja w składzie
Trener Frontzeck dysponuje trzema napastnikami. Obok Sobiecha w kadrze są jeszcze Mevlut Erdinc oraz Charlison Benschop. W listopadzie nowy dyrektor sportowy Hannoveru 96, Christian Moeckel zapowiedział wzmocnienia. Klub ma dokonać ich zimą. – Prawdopodobnie sprowadzimy kogoś do przodu. Może będzie to jeden albo dwóch graczy znanych z Norymbergi – mówił Moeckel. Najgłośniej mówi się o Josipie Drmiciu, który gwarantowałby konkurencję dla Polaka, a także dawałby nadzieję na więcej bramek – Hannover potrzebuje ich jak powietrza.
W kadrze na Euro?
Sobiech ma za sobą udział w Euro 2012. Nie zagrał ani minuty. Teraz otrzymywał powołania od selekcjonera Nawałki, jednak patrząc obiektywnie na napastników reprezentacji Polski, to gracz Hannoveru nie jest na najlepszej pozycji by dostać bilet do Francji. Oczywiście pewniakami do wyjazdu są Lewandowski oraz Milik. O Euro walczy także będący w niezłej formie Mariusz Stępiński, a po kontuzji do składu Dynama Kijów wraca Łukasz Teodorczyk. Na ten moment sytuacja w kadrze nie jest kolorowa, a konkurencja wydaje się bardzo mocna. Jeżeli Artur marzy o wpisaniu do CV kolejnego Euro, musi zacząć regularnie strzelać bramki, a przede wszystkim unikać urazów eliminujących go z tak wielu spotkań.