Mike van Beijnen – słyszeliście kiedyś o kimś takim? Spokojnie, my też nie. To holenderski 20-letni prawy obrońca, który dołączy do drużyny rezerw klubu ze stolicy Katalonii. Transfer niezbyt interesujący, ale tylko na pierwszy rzut oka…
Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!
Kiedy zawodnikiem Barcelony ogłaszano Frenkiego de Jonga, dużo wskazywało na to, że pomocnik z marszu będzie miał w nowym klubie kilku kolegów. Był przecież rodak Cillessen, a niemal pewniakiem wydawał się także De Ligt.
Wszystko potoczyło się jednak nieco inaczej i nie dość, że De Ligta zgarnie najprawdopodobniej inny klub, bliski zmienienia barw jest także rezerwowy bramkarz Barcelony. Z dwóch potencjalnych rodaków nagle robi się zero.
Mike van Beijnen i Frenkie de Jong są rodakami, ale to nie jedyna rzecz, która ich łączy. Okazuje się, że 20-latek jest synem agenta Frenkiego i jego bliskim kolegą. Przypadek? – „Nie sądzę…”
Mimo wszystko w transferze nie można doszukiwać się jedynie „kolesiostwa”. Van Beijnen został pozyskany za darmo (wygasł mu kontrakt), a wcześniej grał w takich klubach jak NAC Breda, PSV Eindhoven i Willem II.
20-latek w drugiej drużynie Barcelony ma zastąpić Moussę Wague, który dołączy do pierwszego zespołu „Dumy Katalonii” lub uda się na wypożyczenie. Przyjemne z pożytecznym? W tym przypadku i De Jong syty i Barcelona cała. Sytuacja win-win. Ciekawe jak i czy rozwinie się Van Beijnen.