Czy Legia jest gotowa do powrotu na szczyt? Kto powalczy z warszawianami o tytuł mistrza Polski? Dlaczego polskie kluby mają problem z grą na kilku frontach? Jaka jest geneza problemów Miedzi Legnica z wygrywaniem spotkań? O tym wszystkim porozmawialiśmy z prowadzącym program Liga+ Ekstra w Canal+, Bartoszem Gleniem.
***
Jak silnym zespołem jest obecnie Legia i jak w tym kontekście należy postrzegać porażkę z Rakowem?
Legia na pewno jest zespołem, który będzie walczył o medal. Ta drużyna z pewnością jest w stanie znaleźć się na podium, ale trudno mi powiedzieć czy będą w stanie walczyć o mistrzostwo. Po pierwszych dziesięciu kolejkach Kosta Runjaić, ze składem, który był dobierany stopniowo i przy którym było sporo znaków zapytania, zdołał mimo wszystko wypracować średnią dwóch punktów na mecz i znaleźć się w fotelu lidera. Porażka z Rakowem na pewno była bolesna i Legia musi z niej wyciągnąć wnioski, ale raczej nie będzie ona jakoś mocno rzutować na walkę o mistrzostwo Polski.
Ważną informacją dla Kosty Runjaicia jest też na pewno powrót Artura Jędrzejczyka. Nie zdziwi mnie, jeśli szkoleniowiec Legii zdecyduje się teraz na zmiany taktyczne i odejdzie od systemu 1-4-1-4-1 na rzecz chociażby 1-4-2-3-1 i z Lechem zagra dwóch defensywnych pomocników. Dochodzi tu jeszcze kwestia tego, że Legia będzie sobie musiała radzić bez Josue. To również będzie ciekawe – jak zespół spisze się bez niego.
Raków będzie największym rywalem Legii w walce o tytuł? Czy do tej czołówki dołączy niebawem Lech?
Na pewno nie wolno też zapominać o Pogoni. Myślę, że będziemy mieli cztery drużyny, które powalczą o podium. Ta liga też nam się powoli normalizuje. Do piątej kolejki mieliśmy Wisłę Płock, która zachwycała swoją grą i strzelała seryjnie gole. Teraz jednak do głosu dochodzą już te kluby, które przed sezonem były typowane na faworytów w grze o medale.
Jakaś niespodzianka może się tutaj oczywiście zdarzyć. Być może o czołówkę otrze się Jagiellonia z duetem Gual – Imaz. Na ten moment wydaje mi się jednak, że mamy tu grono czterech głównych kandydatów.
Czyli Wisła Płock pokazała już w tym sezonie wszystko co miała w swoim arsenale?
Pewnie jeszcze od czasu do czasu zaprezentują się z dobrej strony, ale widać, że trudno będzie im utrzymać ten poziom z początku rozgrywek. Być może trochę siłą rozpędu udało się wejść w nowy sezon wynikami ponad stan.
Czy można powiedzieć, że ten mecz z Wartą, Austrią czy wcześniej Widzewem pokazał realną siłę „Kolejorza”? Czy w kolejnych miesiącach problemy z początku sezonu mogą powrócić?
Myślę, że najtrudniejsze Lech ma już za sobą. Kontuzjowani piłkarze, poza Bartkiem Salamonem wrócili do gry, a John van den Brom nauczył się już chyba specyfiki naszej ligi i wystarczająco dobrze poznał zespół. Wiemy już, że Lech nie powtórzy scenariusza Legii Warszawa z poprzedniego sezonu i nie zakopie się na dłużej w strefie spadkowej. W tym momencie poznaniacy bardzo umiejętnie łączą grę na dwóch frontach. Biorąc pod uwagę fakt, że „Kolejorz” ma jeszcze jeden mecz zaległy, to w obliczu ewentualnego zwycięstwa z Legią, wszystko może się szybko wyrównać.
Sądzę, że w zespole Lecha cały czas jest taka sportowa złość wywołana tym, że nie udało się jednak awansować do Ligi Europy czy nawet Ligi Mistrzów. Jest natomiast Liga Konferencji Europy, gdzie można zapunktować i pokazać się z dobrej strony. Zwycięstwo nad Austrią było imponujące i mam wrażenie, że przyszło ono Lechowi bez większego wysiłku. Perspektywy stojące przed „Kolejorzem” są więc całkiem ciekawe.
Czy nasze czołowe zespoły są w stanie odpowiednio przygotować się do rywalizacji na kilku frontach?
Gra na dwóch frontach to na pewno jest pewien problem i problemem będzie do momentu, w którym nie zaczniemy regularnie grać w fazie grupowej europejskich pucharów. Jeśli nasze drużyny będą obecne w Europie co sezon, to myślę, że dopiero wtedy nauczymy się łączyć to wszystko i być w stanie rywalizować na odpowiednim poziomie co trzy dni.
Podchodząc do gry w europejskich pucharach raz na jakiś czas może być to natomiast spory problem, zwłaszcza jeśli kadra nie jest wystarczająco silna i szeroka. Z pewnością ważna jest też osoba trenera, który prowadzi zespół nieco dłużej. Sądzę, że Maciej Skorża byłby w stanie wprowadzić Lecha do europejskich pucharów. Nie wiem czy do fazy grupowej Ligi Mistrzów, ale „Kolejorz” wyglądałby lepiej niż wyglądał na początku u Johna van den Broma.
Ciekawie jest też na dole tabeli. Co może być główną przyczyną tego, że Miedź nie jest w stanie wygrywać spotkań? Czasami wszystko układa się dobrze, a mecz i tak kończy się dla legniczan stratą punktów.
To co się dzieje z Miedzą to jest fenomen. Widzimy dwa kompletnie różne oblicza tej drużyny. To pierwsze jest obiecujące, kiedy Miedź strzela pierwszego gola, czasami nawet drugiego i prowadzi w meczu. Na to drugie składa się jednak pewien defekt, a mianowicie to, że ten zespół nie ma instynktu przetrwania, który jest ważny na poziomie Ekstraklasy. Brakuje odpowiedzialności za wynik i utrzymanie korzystnego rezultatu. Czym to jest podyktowane? Myślę, że trochę brakiem doświadczonych polskich piłkarzy. Co więcej, zespół Miedzi został zbudowany tak, że mamy tam polską defensywę oraz bardziej „egzotyczny” przód. Piłkarze ofensywni też muszą jednak pracować w obronie, a wydaje mi się, że zawodnicy legniczan nie robią tego na odpowiednim poziomie.
W tym wszystkim jest trochę odwagi, ale również trochę naiwności. Na razie punktowo wygląda to bardzo źle i pewne rzeczy trzeba przeorganizować, żeby zdobywać punkty, bowiem na ten moment Miedź jest w mojej opinii pierwszym kandydatem do spadku.
Czy ten zaciąg piłkarzy o imponującym CV był dobrym kierunkiem? Czy próby ściągania piłkarzy, którzy mogą potencjalnie zwojować naszą ligę jest swego rodzaju receptą na sukces czy to bardziej tymczasowe i ryzykowne rozwiązanie?
Jest w tym wszystkim oczywiście nutka zuchwałości, ale nie chciałbym w żaden sposób potępiać pomysłu Wojciecha Łobodzińskiego. Na ten zespół często patrzy się bardzo przyjemnie. Chociażby na to, jak kreują sytuacje, na popisy techniczne skrzydłowych, na współpracę Henriqueza z Dominguezem. Jest też Narsingh, którego CV może robić wrażenie. W Ekstraklasie oczywiście wrażenie jest ważne, ale mimo wszystko najważniejsze są punkty. Za nami 10 kolejek i jest trochę czasu, by coś poprawić. Czy Wojciechowi Łobodzińskiemu uda się „wypoziomować” Miedź z tą kadrą? Mam co do tego wątpliwości.
Czy w obliczu całego tego zamieszania w klubie, roszad na wielu stanowiskach, Lechia staje się jednym z głównych kandydatów do spadku? Czy widzi pan cień szansy, że w kolejnych miesiącach sytuacja gdańszczan nieco się poprawi?
Będę bardzo zaskoczony, jeśli Lechia Gdańsk spadnie z ligi, bo ten zespół ma potencjał kadrowy na pierwszą ósemkę. Tacy piłkarze jak Kuciak, Flavio, Gajos czy młodzież, którą Lechia również ma całkiem dobrą – to są zawodnicy, którzy nie powinni mieć problemu z wyciągnięciem drużyny z marazmu. Problemem w Gdańsku są przede wszystkim zakłócenia wewnętrzne. Marcin Kaczmarek, czyli człowiek, który ma w sercu Lechię musi doprowadzić do zjednoczenia tej drużyny. Nie może być tak, że brakuje odpowiedzialności za wynik, że Flavio idzie w swoją stronę, a reszta zespołu w swoją. Lechia musi mieć świadomość tego, gdzie jest obecnie. Spojrzeć na poprzedni sezon, na to co zrobiła Legia Warszawa i tutaj naprawdę nie ma na co czekać, tylko brać się do pracy i utrzymać Ekstraklasę w Gdańsku.
Myślę, że Lechii przydałby się doświadczony środkowy obrońca, który wytrzymałby presję. Malocy, Tobersowi czy Nalepie trochę tego spokoju brakuje i pojawia się mnóstwo błędów w defensywie. Lechia nie jest jednak żadnym potentatem finansowym, więc też nie spodziewałbym się, że Marcin Kaczmarek dostanie kogoś ekstra.
W tym wszystkim jest na pewno coś bardzo intrygującego. Trener Kaczmarek wraca do pracy po dwóch latach. Z poziomu drugiej ligi, gdzie wprowadził Widzew poziom wyżej, przeskakuje do zespołu Ekstraklasy, który jest na samym dnie i na pewno stoi przed ogromnym wyzwaniem.
Rozmawiał: Mateusz Mazur