Cierpliwość na skraju wytrzymałości. Piątek odejdzie już zimą?

Wejście do Serie A bez żadnych kompleksów, bez przechodzenia okresu aklimatyzacji, rozkochanie w sobie kibiców, bramka za bramką… Dokładnie rok temu byliśmy świadkami pięknego snu, jakim żył Krzysztof Piątek. Biorąc pod uwagę rozwagę, pewność siebie oraz „brak układu nerwowego” u polskiego napastnika, wydawało nam się, że jego kariera może tylko i wyłącznie nabierać rozpędu.

Już po kilku miesiącach gry we Włoszech po byłego zawodnika Cracovii zgłosił się „wielki” Milan, szukający jak tlenu zawodników, którzy byliby w stanie odmienić oblicze drużyny. Początek był rewelacyjny. „Pio” zyskał swoją przyśpiewkę, która wybrzmiewała na trybunach San Siro, wciąż imponował skutecznością, zaczęto go nawet porównywać do legend klubu, takich jak Szewczenko czy Van Basten.

Czas jednak brutalnie zweryfikował Piątka, podobnie jak w ostatnich latach weryfikuje niemal wszystkich zawodników, czy trenerów, którzy trafiają do „Rossonerich”. Milan jest w jakimś sensie zepsuty od środka, a ci, którzy do niego wchodzą, również się tym zarażają. Bramki, które Piątek zdobywał w pierwszych tygodniach, można przypisać raczej rozpędowi jeszcze z okresu gry w Genui. Milan skutecznie go wyhamował.

Najdroższy polski zawodnik w historii (kupiony za niemal 40 milionów) z ulubieńca i nadziei na lepsze jutro stał się kozłem ofiarnym i jednym z najbardziej hejtowanych zawodników. Opinie są z pewnością mocno przesadzone, bo inni zawodnicy też nie zachwycają formą, ale Piątek sobie nie pomaga. Jest niewidoczny, stracił zadziorność i „instynkt zabójcy”. Kiedy pojawia się dobra sytuacja, Polak zwykle ją marnuje. Zresztą, zawodzi nie tylko pod tym względem…

Włoskie media – ale nie tylko – ostatnio coraz śmielej sugerują, że Piątek zimą może przyodziać inne barwy. Potencjalnych kierunków jest kilka, ale jednym z bardziej sensownych wydaje się… Atletico. Podopieczni Simeone ostatnich tygodni nie mogą zaliczyć do udanych, a główną bolączką Argentyńczyka jest brak skutecznego napastnika. Costa zawodzi na całej linii, niedawno wypadł z gry, a Morata… wiadomo – goleadorem raczej nigdy nie był. Tu pojawia się pytanie – czy Piątek powinien zmienić klub? Czy Milan szukając kolejnych „zbawców” zdecyduje się na sprzedaż „Pistolero” lub wymieni go na innego zawodnika? Czekając na rozwój wydarzeń, możemy nieco podnieść sobie ciśnienie, np. korzystając z zakładu, jaki oferuje nam Betfan.

Patrząc z perspektywy polskiego kibica, powinniśmy trzymać kciuki, by tak się stało. Zdarzają się kluby, w których o wiele trudniej o dobrą dyspozycję. Kiedy cały zespół ma „pod górkę”, pojawia się wszechobecna presja, stres, w grze brakuje radości. Milan należy obecnie do jednych z nich, podobnie jak choćby Manchester United czy Arsenal. Mamy nadzieję, że przed Piątkiem otworzy się nowy rozdział, który pozwoli mu znów seryjnie wykonywać swoją charakterystyczną „cieszynkę”.