„Deal done”, testy medyczne i… pomylone zdjęcie. Takie jaja tylko w Manchesterze United

Słyszeliście ostatnio, że działania Manchesteru United na wielu płaszczyznach przypominają cyrk? Może nie słowo w słowo, może nie aż tak drastycznie, jednak jak na wielkość klubu (a „Czerwone Diabły” to bez wątpienia gigant), ten poczyna sobie wręcz amatorsko. Starania o transfery, podejmowane decyzje, podejście do zawodników i nie tylko. Na czele tego wszystkiego oczywiście główny „klaun”, czyli Ed Woodward, którego kibice chętnie wynieśliby z klubu. Mówiąc delikatnie – mogłoby być lepiej.

Często jest tak, że jeśli w jakimś miejscu nie dzieje się dobrze, problemy i inne niefortunne sytuacje czepiają się same, niczym rzep. Na Manchesterze United wydaje się już spoczywać klątwa zatrudniania trenerów, klątwa ściąganych za grube miliony piłkarzy i pewnie jeszcze kilka innych, równie pechowych zaklęć. Tym razem mieliśmy okazję doświadczyć komicznej pomyłki.

Jakiej? Otóż około południa, w wielu miejscach pojawiła się informacja z kategorii tych „Breaking!”. W jednym z samochodów zmierzających do ośrodka treningowego zauważono Sandera Berge, czyli niespełna 22-letnią rewelację KRC Genk. Według świadków miał on jechać na testy medyczne – wiele osób zaczęło szykować się na informację o „deal done”.

Problem w tym, że… to nawet nie był on. Niespełna 22-letni pomocnik okazał się być po prostu bardzo podobnym do bramkarza „Czerwonych Diabłów” z drużyny U-23, który prowadził „namierzony” samochód. Ci, którzy podawali dalej wiadomość, musieli uderzyć się w pierś i wycofać „fake newsa”.

Informacja, która momentalnie zaczęła krążyć po sieci została szybko sprostowana, ale chichotem losu jest, że miała miejsce właśnie w kontekście Manchesteru United. Oczywiście – klub nie miał z tym nic wspólnego, a winę ponoszą osoby z zewnątrz. Trudno byłoby jednak obecnie o miejsce pasujące do takiej kuriozalnej sytuacji bardziej, niż właśnie klub z Old Trafford, który nieudolnie próbuje walczyć o pozyskanie jakichkolwiek wartościowych graczy. Tak wyglądają po prostu „piłkarskie – albo raczej transferowe – jaja”.

Komentarze

komentarzy