Kilka dni temu wspominaliśmy o możliwym przełomie w sprawie Niemca, który z racji wygasającego latem kontraktu, jest dla klubu priorytetem. W takim wypadku zawodnicy są panami sytuacji, co pokazał chociażby Alexis Sanchez, czy też Max Meyer i Leon Goretzka. Kto jest przekonany, że chce odejść – odejdzie. Emre Can wydaje się być innym przypadkiem, jednak wciąż nie wiadomo, jak cała sytuacja się zakończy. A jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… no właśnie.
Według ostatnich doniesień jedyną przeszkodą w złożeniu podpisu pod umową (o którym wspominał Klopp), są oczekiwania finansowe. 24-latek chce zarabiać ponad 200 tysięcy funtów tygodniowo, czyli więcej, niż przed odejściem z klubu mieli Suarez (ok. 200 tys.) i Coutinho (200 tys.).
Przed Liverpoolem twardy orzech do zgryzienia, bowiem w tym momencie takich pieniędzy na Anfield nie zarabia nikt. Ponad 100 tysięcy inkasują tylko wypożyczony Sturridge (120 tys.), Milner (120 tys.), Salah (120 tys.) i ściągnięty zimą van Dijk (150 tys.). Taki przeskok mógłby podziałać jak płachta na byka na resztę gwiazd, które zaczęłyby nerwowo pukać do biur swoich przełożonych, domagając się podwyżek.
Wiemy przecież, jak to często wygląda. Piłkarze mimo olbrzymich zarobków wiedzą, kto zarabia mniej, a kto więcej i na tym polu również zdarza im się wewnętrzna rywalizacja. Można się spodziewać, że po tak świetnym sezonie kilku zawodników otrzyma sowite podwyżki, jednak wtedy nowe zarobki Cana byłyby dolną granicą przy starcie negocjacji. Dla innych klubów, takich jak np. zainteresowany pomocnikiem Manchester City, wspomniana kwota nie jest żadnym problemem. Tym bardziej, że umiejętności nie małe, więc jest za co płacić…
Emre Can Amazing Bicycle Kick pic.twitter.com/Z7HZYWrENw
— Patricio Llorente (@lopsifoy) January 17, 2018
Pytanie, czy Liverpool ugnie się i doceni Niemca na tyle, by zachwiać swoją drabinkę płacową. W końcu Can otrzymałby około trzykrotną podwyżkę (obecnie 70 tys.), co jednak jak na jego wartość rynkową (40-50 mln), raczej nie jest dużą przesadą. Według nas warto wydać trochę więcej, niż oddać za darmo taki talent i ważne ogniwo drużyny. A co według was powinny zrobić władze „The Reds”? Sam zawodnik z racji odniesionej niedawno kontuzji pleców, na pewno będzie miał dużo czasu na przemyślenia…