Kiedy trenerem Barcelony ogłaszano Luisa Enrique, odczucia były różne. Z jednej strony dobra praca w Barcelonie B i Celcie Vigo, z drugiej mało udany epizod w Romie, w której nie mógł dogadać się z gwiazdami (głównie Tottim). „Blaugrana” po kilku słabszych sezonach potrzebowała impulsu i na swoje szczęście go dostała. Przyczyniły się do tego także trafione transfery.
Claudio Bravo, Marc-Andre ter Stegen, Luis Suarez… Ci zawodnicy latem 2014 wzmocnili klub, ale nie tylko oni. Kolejnym zawodnikiem, bez którego trudno obecnie wyobrazić sobie zespół był Ivan Rakitić. Chorwat mający za sobą dobry okres w Sevilli został ściągnięty na Camp Nou i wielka w tym zasługa popularnego „Lucho”. To właśnie on wybrał Chorwata. Okazuje się, że drugi kandydat był też nie byle jaki…
– Tak, wybrałem Rakiticia zamiast Kroosa. Pamiętam taki mecz z Celtą. Jeden crack z Sevilli krył jednego z naszych zawodników i robił to z niesamowitą dyscypliną… Również dobrze włączał się do akcji ofensywnych, miał dobre podanie, zdolność do asystowania, zmysł strategiczny… Rakitić ma to wszystko. Zawsze przed transferem pytamy również o zachowanie na poziomie osobistym. Obaj byli zawodnikami na światowym poziomie i najlepiej byłoby mieć ich obu, ale mogłem ściągnąć tylko jednego. Wybrałem Ivana. Kroos bardziej odgrywa rolę piwota. Rakitić to piwot, ale również piłkarz dobrze radzący sobie w bocznej strefie boiska. Są do siebie podobni, jednak w kilku szczegółach różnią się. Ivan jest bardzo inteligentny – wyznał obecny selekcjoner reprezentacji Hiszpanii.
Patrząc na to, jak dużą rolę odgrywa w Barcelonie Rakitić po niemal pięciu latach, wybranie jego można uznać za strzał w dziesiątkę. Jednocześnie nie można stwierdzić, że Kroos byłby na Camp Nou dużo gorszy (trafił do Realu z Bayernu właśnie w 2014 roku), ale na pewno nieco inny. Sądząc po tym jak potoczyły się ich kariery, obaj mogą być zadowoleni. Rakitić zrobił w Barcelonie dużo dobrego, ale pojawia się pytanie, czy to nie jego ostatni sezon w stolicy Katalonii. Po przyjściu de Jonga zrobiłoby się bardzo ciasno, a to jedna z ostatnich okazji, by zarobić na Chorwacie niezłe pieniądze…