Primera Division wkracza w decydującą fazę. Do zakończenia rozgrywek pozostały tylko cztery serie spotkań. Dopiero w ostatniej kolejce poznamy odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Faworytem do zdobycia mistrzostwa ciągle pozostaje zespół Diego Simeone. Ciekawie jest także w dole tabeli. Duży krok w kierunku utrzymania uczyniła Celta Vigo. Na tytuł bohatera kolejki zasłużył napastnik „Celtinas”, Nolito.
Przed sezonem wielu znawców przewidywało, że kolejny rok minie sympatykom hiszpańskiej piłki na przyglądaniu się walce Barcelony i Realu o ligowy prym. Tylko nieliczni wierzyli, że Atletico może zrobić psikusa rywalom i na cztery kolejki przed końcem mieć idealną sytuację do zdobycia mistrzostwa. „Los Colchoneros” nie zważają na opinie ekspertów, którzy przewidywali ich kryzys formy i powrót na najniższy stopień podium. Drużyna z Madrytu kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Nie inaczej było w piątkowy wieczór. Na Vicente Calderon lider długo nie mógł znaleźć sposobu na dobrze grającą defensywę zespołu Elche. Nawet wątpliwy rzut karny podyktowany za faul Sapunaru na Raulu Garcii nie zakończył się zdobyciem bramki. Wszystko odmieniło się w 72. minucie za sprawą egzekwowanego przez Jose Sosę rzutu rożnego. Chwilę przed wykonaniem „cornera” Diego Simeone dwoma uniesionymi palcami zasygnalizował wariant wykonania tego stałego fragmentu gry i argentyński skrzydłowy posłał futbolówkę na długi słupek gdzie czekał już Miranda. Brazylijski defensor mimo asysty rywali zdołał z niewygodnej pozycji uderzyć piłkę głową. Chwilę po tym jak piłka wylądowała w siatce tuż przy słupku bramki zdezorientowanego golkipera, na ławce rezerwowych drużyny gospodarzy miał miejsce szalony wybuch radości.
Utrata bramki sprowokowała drużynę Elche do bardziej otwartej gry. Zemściło się to w doliczonym czasie spotkania. Kolejna niepewna interwencja w „szesnastce” Sapunaru zakończyła się wyrzuceniem Rumuna z boiska i podyktowaniem drugiej jedenastki. Tym razem do futbolówki podszedł Diego Costa i pewnym strzałem ustalił wynik meczu. Atletico potwierdziło starą maksymę, że mistrzostwo zdobywa się w spotkaniach z drużynami z dołu tabeli. Mimo, że piłkarze Simeone długo bili głową w szczelny mur i nie mogli znaleźć sposobu na zdobycie upragnionej bramki, po ostatnim gwizdku ponownie mogli cieszyć się z trzech punktów i kolejnego kroku uczynionego w kierunku upragnionego tytułu.
Ciekawie było także na Camp Nou, gdzie Barcelona podejmowała niezwykle groźny zespół Athletic Bilbao. Opiekun zespołu gości, Ernesto Valverde, jest jednym z faworytów do zastąpienia Gerardo Martino na stanowisku szkoleniowca „Blaugrany”. Hitowe spotkanie 34. kolejki nie zawiodło oczekiwań kibiców. W drużynie gospodarzy niespodziewanie od pierwszych minut fani oglądać mogli Alexisa Sancheza, Pedro i Alexa Songa. Mecz obfitował w szybkie akcje i groźne sytuacje dla obydwu zespołów. Stroną dominującą była jednak FC Barcelona. Obecny mistrz Hiszpanii już w pierwszej połowie powinien prowadzić kilkoma bramkami. Kolejny raz zawiodła jednak skuteczność. W doskonałych sytuacjach w bramkarza strzelali Pedro i Messi, a Alexis Sanchez w sytuacji sam na sam z golkiperem rywali uderzył w poprzeczkę. Baskowie także mieli swoje sytuacje. Gola sezonu mógł zdobyć Aritz Aduriz, który pięknie złożył się do efektownej przewrotki i niestety trafił tylko w słupek. Do odbitej futbolówki dopadł jeszcze Susaeta, który przegrał jednak pojedynek z dobrze interweniującym Pinto.
Początek drugiej połowy spotkania przyniósł nieoczkiwanego gola. Po przejęciu piłki na połowie rywali, znajdujący się tuż przed linią pola karnego Aduritz uderzył bez zastanowienia płasko po ziemi i umieścił piłkę w bramce obok zdezorientowanego bramkarza Barcelony. Wydawało się, że w tej akcji nic złego nie może się stać drużynie Gerarda Martino. Hiszpański napastnik Bilbao pokazał jednak, że pozostawienie mu nawet kilka metrów swobody może skończyć się zdobyciem gola. Stracona bramka pozytywnie wpłynęła na zespół z Katalonii. O odwróceniu losów tego arcyciekawego spotkania zadecydowało niespełna 180 sekund. W 70. minucie w końcu swoją wartość dla zespołu pokazał duet Sanchez – Pedro. Dani Alves w swoim stylu wdarł się w pole karne rywali i oddał piłkę do Alexisa. Reprezentant Chile dojrzał lepiej ustawionego partnera i wyłożył piłkę przed bramkę do hiszpańskiego napastnika, który nie miał prawa w tej sytuacji spudłować. Chwilę później było już 2:1. Sędzia odgwizdał rzut wolny tuż przed „szesnastką” Athleticu. Do piłki podszedł, będący ostatnio w słabszej dyspozycji, Lionel Messi i silnym strzałem zaskoczył bramkarza rywali, tym samym ustalając wynik spotkania.
Trzy punkty podtrzymały nadzieję kibiców Barcelony na obronę mistrzowskiego tytułu. Jednak nie wszystko w tym wypadku zależy od piłkarzy „Blaugrany”. Porażka skomplikowała za to sytuację Athleticu. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że zespół Valverde pewnie zmierza po czwarte miejsce. Tymczasem sobotnia przegrana sprawiła, że drużyna z Bilbao ma już tylko trzy „oczka” przewagi nad Sevillą. Warto wspomnieć, że oba zespoły zmierzą się ze sobą już za tydzień. Na San Mames będziemy świadkami wielkiego widowiska. Stawką tego piłkarskiego spektaklu będzie czwarta pozycja w tabeli, premiowana grą w eliminacjach do Ligi Mistrzów!
Kiedy większość z was odpoczywała po wielkanocnym śniadaniu, w Hiszpanii kibice mogli zobaczyć niezwykle dramatyczne spotkanie zespołów walczących o utrzymanie w La Liga. W pojedynku Almerii z Celtą Vigo górą byli piłkarze drużyny gości. Duża w tym zasługa byłego piłkarza FC Barcelony, Nolito. Napastnik „Celtinas” dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i do swojego dorobku dołożył jeszcze asystę przy bramce Charles’a. Niedzielne spotkanie obfitowało w gole strzelane z najbliższej odległości. Kibice, którzy w samo południe usiedli przed odbiornikami mogli odnieść wrażenie, że obydwa zespoły walczą o miejsce premiowane grą w europejskich pucharach. Swoisty pojedynek stoczyli snajperzy: Rodri Rios i Nolito. Gdyby wykorzystali wszystkie swoje okazje przy ich nazwiskach widniała by liczba trzech bramek. Lepszą skutecznością popisał się piłkarz Celty Vigo.
Manuel Agudo Duran, szerszej publiczności znany jako Nolito do „Celtinas” przybył w letnim okienku transferowym i dotychczas radzi sobie wyśmienicie. Z dziesięcioma bramkami jest najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny prowadzonej przez Luisa Enrique. Ofensywny piłkarz większość swojej kariery spędził w Barcelonie, gdzie długo próbował wywalczyć sobie miejsce w pierwszej drużynie. Po odejściu z Katalonii spędził półtorej roku w Benfice Lisbona. Pierwszy sezon w Portugalii, za sprawą 11 strzelonych ligowych goli, należy uznać za niezwykle udany. W sezonie 2012/2013 stracił jednak miejsce w podstawowym składzie i rundę wiosenną spędził już na wypożyczeniu w Granadzie. Po przeciętnym powrocie do La Liga przed obecnymi rozgrywkami dostał szansę na odbudowanie się w Celcie Vigo i trzeba powiedzieć, że był to strzał w dziesiątkę. „Celtinas” dzięki pokonaniu Almerii 4:2 niemal na pewno zapewnili sobie utrzymanie. Na cztery kolejki przed końcem mają osiem punktów przewagi nad strefą spadkową i tylko totalny kataklizm może sprawić, że za rok nie zobaczymy ich w Primera Division.
/Mateusz Rynans/