Juergen Klopp tłumaczy kwotę wydaną na Alissona. Ma rację?

Po Cristiano Ronaldo, kolejny gigantyczny transfer stał się faktem. Gigantyczny jak na pozycję na boisku, bo jeszcze nigdy w historii nie zapłacono takich pieniędzy za bramkarza. Alisson Becker po sezonie gry w AS Roma przeniósł się do Liverpoolu – pod względem sportowym mało kto ujmuje temu ruchowi finalisty Ligi Mistrzów. Kwestią sporną pozostaje cena.

Po feralnym meczu, w którym Loris Karius podarował „Królewskim” dwa gole, niemal oczywiste było, że nie ujdzie mu to na sucho. Pomijając doniesienia o urazie głowy i jego wpływie na postawę Niemca, obsada bramki „The Reds” była bolączką klubu nie tylko w tym spotkaniu. Z miejsca ruszyły spekulacje, po kogo ruszy Liverpool, a jedną z pierwszych postaci na rynku ploteczek transferowych był właśnie Alisson Becker.

Tym razem przypuszczenia się sprawdziły, a klub z miasta Beatlesów wygrał niełatwą walkę o jednego z najbardziej pożądanych golkiperów. Cena? Mówi się o ok. 65 milionach funtów – transferowy kosmos stara się wytłumaczyć nowy trener bramkarza, Juergen Klopp.

– W pewnym momencie w ciągu ostatnich kilku tygodni pojawiła się możliwość zakontraktowania jednego z najlepszych bramkarzy na świecie. Wtedy nie trzeba było długo myśleć, mówiąc szczerze. Musisz tylko porozmawiać z właścicielami – byli bardzo podekscytowani, więc to zrobiliśmy.

– Myślę, że to coś, co trzeba było zrobić. On (Alisson – red.) nie mógł nic zrobić z ceną, my nie mogliśmy nic zrobić z ceną. Taki już jest rynek i nie będziemy się nad tym zbytnio zastanawiać. Oczywiście, to pokazuje wartość bramkarzy w tym momencie. Myślę, że w następnych tygodniach wydarzy się wiele, więc cieszymy się, że mamy go już tutaj.

W dalszych słowach Klopp pochwalił angielski Brazylijczyka, jego duże doświadczenie, wielkie umiejętności i osobowość, podkreślając jednak, że angielska piłka jest inna i Alisson będzie się musiał do niej stopniowo przyzwyczaić. Transfer, który swoją wartością zdublował przenosiny Edersona do Anglii sprzed roku, stawia jednak znaki zapytania. Kwota jest duża, ale nie aż tak szokująca, jak ponad 50 milionów wydane na Buffona w 2001 roku. Mimo tego poddaje się ją wątpliwości, bo i umiejętności Brazylijczyka nie dla każdego są jednoznaczne.

Według dużej grupy to największe objawienie wśród bramkarzy w ostatnich latach, według innych – zawodnik przereklamowany do granic możliwości. Trudno tutaj wskazać jednogłośnie kogoś kto ma rację. Z jednej strony ogromny talent, świetna gra nogami i perspektywa wskoczenia na poziom najwyższy z możliwych, z drugiej prawie 26-letni zawodnik, który do tej pory w seniorskiej piłce rozegrał tylko 120 (!) spotkań, a w Europie przegrał rywalizację ze Szczęsnym.

Teraz wszystko zależy tylko i wyłącznie od niego samego. Jeśli z miejsca zacznie bronić pewnie, ratować zespół i nie będzie popełniał błędów, kibice go pokochają, fani innych drużyn docenią i szybko przestanie się pamiętać o wydanej na niego kwocie. Jeśli jednak będzie niepewny, popełni kilka rażących błędów, stanie się obiektem drwin i wytykania. Klopp może mieć rację mówiąc, że taki jest rynek i fachowcy z najwyższej półki faktycznie mogą być tyle warci. Pytanie, czy Alisson na pewno do nich należy…

Jak myślicie, spełni pokładane w nim oczekiwania i nadzieje? Trzeba podkreślić, że nie jest nieomylny i już zdarzały mu się „babole”.

Zakład bez ryzyka w Fortunie. Możesz wejść i odebrać go właśnie w tym momencie

Komentarze

komentarzy