Lato 2018 roku, Liverpool marzący o rzuceniu wyzwania Manchesterowi City za główny cel transferowy bierze Nabila Fekira. Mówi się o ok. 70-80 milionach euro, i kiedy do finalizacji pozostaje „przegląd techniczny”, pojawia się problem. Kolano zawodnika podatne na kontuzje, przez które Liverpool chce obniżyć cenę, a po odmowie wycofuje się ze zbyt ryzykownego ruchu.
Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!
Minęło zaledwie 12 miesięcy i zmieniło się niemal wszystko. O drużynie pokroju „The Reds” nikt już nie mówi. Ba – wszystko wskazuje na to, że Fekir wyląduje w dziesiątej drużynie poprzedniego sezonu La Liga. Doniesienia, które początkowo można było uważać za wręcz niedorzeczne, stają się coraz bardziej jasne i klarowne.
– „Negocjuje swój transfer, nie wiemy, kiedy to zostanie rozwiązane, jednak dla niego i dla klubu byłoby najlepiej, gdyby stało się to jak najszybciej” – powiedział w czwartek rano Sylvinho, od maja trener „Olimpijczyków”. To już nie są doniesienia z mniej lub bardziej wiarygodnych źródeł, to nie jest gdybanie. Fekir oficjalnie jest jedną nogą poza klubem i powoli dokłada drugą.
Skąd taka decyzja, skąd taka cena? Przede wszystkim kontrakt Francuza kończy się za rok. To ostatnia okazja, by na nim zarobić. Rok temu Lyon zaryzykował, być może licząc, że zawodnik i tak odejdzie za duże pieniądze, albo zgodzi się przedłużyć umowę. Klub mógł przyjąć obniżoną ofertę Liverpoolu, jednak tego nie zrobił, a teraz Fekir odejdzie za dwukrotnie mniej. Ile? Mówi się o ok. 25 milionach euro.
Dla Betisu będzie to drugi wydatek w historii klubu, po wciąż rekordowym dla Betisu Denilsonie z 1998 roku. Ta kwota w rosnącym w siłę z roku na rok klubie stała się jednak czymś normalnym (Lo Celso, William Carvalho). W przypadku takiego zawodnika jak Fekir, wydaje się całkowicie zrozumiałym i rozsądnym wydatkiem.
Krok do tyłu, dwa do przodu
Sam zawodnik być może zrobi delikatny krok w tył pod względem sportowym, ale nie finansowym. Jego zarobki będą na podobnym poziomie, w dodatku Fekir będzie miał okazję pokazać się w zdecydowanie mocniejszej lidze, w stylu gry, jaki lubi. Dobrym sezonem w drużynie pokroju Betisu można zrobić dwa, a nawet trzy kroki do przodu, co pokazał wspomniany już Giovani Lo Celso, którego Fekir docelowo zastąpi.
Na ten moment zadowolony może być zarówno Betis, Lyon, jak i sam zawodnik. Każdy coś zyska, a ruch, który początkowo mogliśmy nazywać szokującym, być może skończy się dla Francuza lepiej, niż wylądowanie w Liverpoolu. Nie ma co gdybać, tylko życzyć powodzenia. Betis (i Fekir) może pozytywnie zaskoczyć.