Agenci w futbolu. Przez wielu najbardziej znienawidzone persony w piłkarskim światku. Potrafią w doskonały sposób manipulować rynkiem i w jednej chwili przekonać zawodnika do odejścia z klubu. Wszyscy doskonale znamy zagrywki Jorge Mendesa czy Mino Raioli, których kluby niejednokrotnie musiały spełniać wygórowane żądania. Obok nich rośnie jednak kolejna „gwiazda”, której pomimo braku nazywania agentem, można bez głębszego uzasadnienia nazwać grubą rybą w stawie tego rodzaju interesu. Poznajcie Kia Joorabchiana.
Gwoli wyjaśnienia. Kia nie jest uważany za pełnoprawnego agenta, takim jak zwykło się nazywać Jorge Mendesa czy Mino Raiole. Joorabchian zwykle służy w transakcjach jako osoba trzeciej kategorii, choć także posiada kilku znanych piłkarzy pod swoimi skrzydłami.
Przez wiele klubów wręcz znienawidzony, w 2007 roku skazany na kilka lat więzienia za pranie brudnych pieniędzy. Człowiek, który niemalże na strzępy roztrzaskał Corinthians. Jak do tego wszystkiego doszło i jak to możliwe, że ten zgrywus nadal zarabia miliony?
Jego początek przygody z futbolem datuję się na 2004 rok. To wówczas zainwestował w brazylijski klub Corinthians, choć przez krótką chwilę myślał nawet o kupnie udziałów w Arsenalu. Kia miał dobre relacje z Pele oraz z Pini Zahavim (także piłkarski agent), co pozwoliło mu się wkupić w łaski niezwykle utytułowanego klubu. Inwestycja kosztowała jego firmę MSI 20 milionów dolarów, co umożliwiło mu pozyskanie 51% udziałów drużyny. W skrócie – miał go w garści. Biznesmen na stałe zamieszkał w Brazylii i już w pierwszym roku zwiększył przychody klubu o 500%. Wzrost funduszy pozwolił na dokonywanie wartościowych transferów. Mowa tutaj głównie o Carlosie Tevezie, kupionego z Boca Juniors za 22 miliony dolarów, Javierze Mascherano z River Plate za dwukrotnie niższą kwotę oraz Carlosie Alberto, zwycięzcy Ligi Mistrzów z Porto w 2004 roku. Drogie, ale niezwykle solidne wzmocnienia pozwoliły Corinthians na zdobycie mistrzowskiego tytułu.
Dwa lata po wygranym tytule, klub dopadły ogromne problemy. Joorabchian został oskarżony o pranie brudnych pieniędzy i skazany na kilka lat więzienia (oczywiście rok później wyrok został anulowany). Rok wcześniej z klubu wyprowadził Carlosa Teveza oraz Javiera Mascherano, na których znalazł chętnych w West Hamie. W stolicy Anglii przy podpisywaniu kontraktu z zawodnikami Joorabchiana nikt nie spodziewał się, w jakie kłopoty właśnie się wpakował. Formalnie Młoty nie dokonywały transakcji z Corinthians, ale aż z czterema funduszami inwestycyjnymi – oczywiście we wszystkich swoje udziały miał Joorabchian. Zasady Premier League wówczas nie umożliwiały zawieranie takich umów, stąd West Ham bardzo został ukarany kilkudziesięciu milionową karą. Zawiłość interesów (na którą nie pozwalały przepisy ligi) wyszła na jaw przy transferze Mascherano do Liverpoolu. Liga została wówczas poinformowana o transgresji, co spowodowało falę procesów sądowych.
W sierpniu 2007 roku Tevez odszedł do Manchesteru United. To mnożyło kolejne spięcia na linii West Ham – Joorabchian, który twierdził, że to on posiada pełnie praw do zawodnika, a nie klub. Sprawa ostatecznie została skierowana do Trybunału Arbitrażowego i Młoty musiały ulec. Czerwone Diabły uzgodniły z Irańczykiem, że zapłacą za Argentyńczyka 4 miliony funtów rocznie, wykupując prawa do wizerunku zawodnika przez okres wypożyczenia. Ostatecznie Tevez nie został wykupiony przez drużynę Fergusona (choć ekipa z Old Trafford miała taką możliwość) i po dwóch latach Argentyńczyk przeniósł się do rywali zza miedzy. City postawiło już mocne warunki i chciało usunięcia wszelkich postronnych funduszy z transakcji. The Citizens zapłaciło 35 milionów funtów i zawodnik został własnością tylko i wyłącznie klubu.
Tak zakończyły się wszelkie zawiłości w sprawie umowy Argentyńczyka, którymi Joorabchian sterował niczym marionetką. Pochodzący z Teheranu biznesmen jednak nie spoczywał na laurach i ciągle pozyskiwał nowych klientów. Głównie z Ameryki Południowej, gdzie nadal utrzymywał dobre kontakty po przygodzie z Corinthians. To głównie dzięki nim pozyskał do swojej kolekcji Alexandre Pato, Julio Cesara, Ramiresa czy Paulinho. Ostatnio także nabył Philippe Coutinho, co natychmiast rozpoczęło fale plotek, jakoby tego lata ofensywny pomocnik miał odejść z Liverpoolu.
Ostatnimi czasy Kia posiada dobre kontakty z Chelsea. To pokłosie dawnej znajomości z Romanem Abramowiczem, który posiadał 15% udziałów w dawnej firmie Joorabchiana – MSI. Irańczyk rozpoczął „znajomość” z The Blues już w 2010 roku, kiedy to wytransferował do Londynu Ramiresa. Całość transakcji zakręciła się około 18 milionów funtów, z czego 6 wpadło do portfela agenta. Na początku obecnego roku agent pomógł w transferze Ramiresa do Chin (oczywiście z 25 milionów funtów uzyskał kolejne 6 milionów),a w ciągu kilku kolejnych dni wprowadził do Londynu Alexandre Pato oraz Mateusza Miazgę. Obrońca nie był związany formalnie z Joorabchianem, ale Miazga jest reprezentowany przez agencję, w której przedsiębiorca posiada swoje udziały.
Również tego lata, agent chciał odcisnąć swoje piętno na transferach Chelsea, podsuwając Abramowiczowi pomysł ze ściągnięciem Carlosa Teveza (byłego podopiecznego Conte w Turynie) oraz Joao Mario, którego prawa nabył niedawno od Jorge Mendesa.
Joorabchian coraz częściej szaleje także na rynku MLS, posiada nawet kanadyjski paszport. Oprócz Europy i Stanów Zjednoczonych, grasuje także na rynku w Ameryce Południowej, gdzie wyszukuje najzdolniejsze talenty i wypożycza do klubów, oczywiście zabezpieczając się na różnorakie sposoby, aby nie zostać wyłączonym z negocjacji. Bez wątpienia jego działalność w futbolu będzie rosła. Nowo pozyskane perełki w postaci Coutinho czy Felipe Andersonie dokumentują, że piłkarze coraz bardziej lgną do jego sieci.