Do brazylijskich Mistrzostw Świata pozostało zaledwie 99 dni. Mimo, że rozgrywki ligowe trwają w najlepsze i wchodzą właśnie w decydującą fazę, coraz większe rzesze kibiców skupiają swoją energię na czerwcowym mundialu – w końcu taka impreza zdarza się raz na cztery lata. Osobiście także nie mogę się już doczekać. To powinien być wyjątkowy czas i mimo, że gospodarze mają ogromne problemy z dokończeniem budowy stadionów, w czerwcu po dzisiejszym bałaganie nie powinno być śladu. A że tegoroczny mundial będzie drugim z rzędu bez udziału naszej reprezentacji? Może to i lepiej. Kto oglądał wczorajszy mecz przeciwko Szkocji, ten wie dlaczego.
Rada na dzisiejszy wieczór? Zapomnieć o problemach i skupić się na tych, którzy mają pełne prawo z nadzieją czekać na czerwiec. Na przykład tacy Hiszpanie – ci mają całe zastępy klasowych piłkarzy, i mogliby wystawić dziesięć jedenastek, z których każda ograłaby naszą, w dodatku mają także trenera, który potrafi zapanować nad tym swoistym kłopotem bogactwa. „La Furia Roja”, począwszy od 2008 roku, zdobyła dwa Mistrzostwa Europy, przedzielone zwycięstwem w ostatnim mundialu w RPA. Absolutny rekord. Ale także rekord, który poprzedziły długie, koszmarne lata cierpień, porażek i upokorzeń, lata znoszenia niespotykanej mieszanki pecha z nieporadnością. Pamiętacie koreańsko-japońskie mistrzostwa z 2002 roku? Jest 22 czerwca, godzina 15:30, wypełniony po brzegi Kwangju World Cup Stadium czeka na kolejny wielki mecz. Hiszpanie grają z gospodarzami turnieju, pogromcami engelowej zbieraniny – Koreą Południową. Grają z drużyną tyleż rewelacyjną, co wydatnie wspieraną przez sędziów. Cztery dni wcześniej skośnooka jedenastka Guusa Hiddinka eliminuje z turnieju faworyzowane Włochy, po bramce zdobytej w ostatniej minucie dogrywki przez Ahn Jung-hwana. „Squadra Azzurra” jest wstrząśnięta i kieruje ogromne pretensje pod adresem ekwadorskiego sędziego, niejakiego Byrona Moreno. Włochom nie zostają uznane dwie prawidłowo zdobyte bramki, a Totti wylatuje z boiska za to, że… został sfaulowany. Skandal? To dopiero początek. Szokujące rzeczy dzieją się także podczas ćwierćfinału. Hiszpania, która wygrywa fazę grupową z kompletem punktów, a w kolejnej rundzie po rzutach karnych eliminuje Irlandię, znów jest zmuszona rozgrywać konkurs jedenastek. Tym razem spotkanie sędziuje Egipcjanin, Gamal Ghandour…
[sz-youtube url=”http://www.youtube.com/watch?v=Xj-4gM29C74″ /]Tym razem z prawidłowo zdobytej bramki zostaje okradziony Morientes. Do karnych gospodarze podchodzą na luzie, strzelają jak natchnieni, wśród Hiszpanów myli się natomiast najlepszy na boisku Joaquin. Azjaci cieszą się z awansu do półfinału, a Hiszpanie? Znów jadą do domu. Telewizje całego świata pokazują łzy kontuzjowanego Raula, który w fazie grupowej zdobył trzy bramki, a całe wspominane spotkanie z konieczności spędził wśród rezerwowych…
Dlaczego wybrałem akurat ten mundal? Bo to właśnie mistrzostwa sprzed dwunastu lat idealnie obrazują łatkę, która towarzyszyła Hiszpanom aż do 2008 roku – „grają jak nigdy, przegrywają jak zawsze”. Sami zobaczcie…
Mistrzostwa Świata:
- 1930 – Nie brała udziału
- 1934 – Ćwierćfinał
- 1938 – Wycofała się z powodu wojny domowej
- 1950 – IV miejsce
- 1954 – 1958 – Nie zakwalifikowała się
- 1962 – Runda grupowa
- 1966 – Runda grupowa
- 1970 – 1974 – Nie zakwalifikowała się
- 1978 – Runda grupowa
- 1982 – Druga runda
- 1986 – Ćwierćfinał
- 1990 – 1/8 finału
- 1994 – Ćwierćfinał
- 1998 – Runda grupowa
- 2002 – Ćwierćfinał
- 2006 – 1/8 finału
Mistrzostwa Europy:
- 1960 – Wycofała się z turnieju przed meczem ćwierćfinałowym
- 1964 – Mistrzostwo
- 1968 – 1976 – Nie zakwalifikowała się
- 1980 – Runda grupowa
- 1984 – II miejsce
- 1988 – Runda grupowa
- 1992 – Nie zakwalifikowała się
- 1996 – Ćwierćfinał
- 2000 – Ćwierćfinał
- 2004 – Runda grupowa
Jedna z najlepszych lig świata, Real, Barcelona, triumfy w Lidze Mistrzów i… dwa medale przywiezione z wielkich imprez? Cóż, dramat. Karta odwróciła się sześć lat temu. Luis Aragones, który także zdążył ponieść swoją klęskę (na turnieju w Niemczech jego wybrańców w 1/8 odprawili Francuzi), dostał od władz federacji ogromny kredyt zaufania i w dwa lata zbudował zespół przyszłych dominatorów. Oprócz wprowadzenia nowego pokolenia zawodników, na czele z Fabregasem, Ramosem i Villą, doświadczony selekcjoner odsunął od drużyny człowieka dotychczas nietykalnego – Raula. Decyzję, która podzieliła piłkarską Hiszpanię na pół, obroniły nadchodzące wyniki. Wraz w austriacko-szwajcarskim czempionatem, dla kibiców z zachodu Europy nastało nieprzerwane do dziś pasmo sukcesów. 1:0 z Niemcami, 1:0 z Holandią, 4:0 z Włochami – trzy finały, zero straconych bramek, jedna wielka sielanka. Tak było przed ostatnich sześć lat…
[sz-youtube url=”http://www.youtube.com/watch?v=Zac9liC2-so” /]A jak jest dziś? Następca Aragonesa, Vincente del Bosque, może sobie pozwolić na pozostawianie na ławce takich zawodników jak: Xavi, Xabi Alonso, Negredo, Navas czy David Silva. Mało? Wśród powołanych próżno szukać chociażby Arbeloy czy Carvajala z Realu (ich miejsce zajmuje obecnie Azpiliqueta), w Londynie zostają Torres i Soldado, biletu z Turynu nie musi także rezerwować biedny Llorente – ofiara naturalizacji fenomenalnego Diego Costy. To wszystko stawia podopiecznych del Bosque w roli wielkiego faworyta czerwcowego czempionatu. Czy Hiszpania dokona niemożliwego i wygra czwartą wielką imprezę z rzędu? Na Półwyspie Iberyjskim nikt nie wyobraża sobie innego scenariusza.
/Maciek Jarosz/