Przez kilka lat nie był obdarzany całkowitym zaufaniem. W Manchesterze oraz Madrycie nie był postacią pierwszoplanową, choć miał wszystko, by znajdować się częściej w wyjściowych składach obu zespołów. W końcu przerwał ten stan rzeczy i postanowił wyjechać do Leverkusen, aby udowodnić, że jest piłkarzem zasługującym na regularne występy. Jak wygląda dotychczasowa przygoda Meksykanina z Bayerem? Czy niemiecki zespół stał się idealnym miejscem dla Chicharito, który nareszcie może poczuć się naprawdę ważnym ogniwem swojej drużyny?
Aby móc zrozumieć decyzję Javiera Hernandeza o odejściu z Manchesteru United, należy sięgnąć pamięcią do kilku ostatnich sezonów wstecz. Ostatnie dwa w barwach Czerwonych Diabłów układały się podobnie –”Groszek” wchodził na boisko dużo częściej jako rezerwowy, był pierwszym w kolejności do wejścia na boisko jako zmiennik kogoś z ataku. Nie dziwi więc fakt, że frustrowany zawodnik postanowił zmienić otoczenie. Ostatecznie zdecydował się na roczne wypożyczenie do Realu. Od razu zapaliła mi się czerwona lampka. Przecież w stolicy jednym z najważniejszych piłkarzy w ataku jest Benzema, a Chicharito chodziło o zwiększenie ilości minut spędzanych na boisku. Znów stał się tym drugim, tym jokerem, który wchodzi w drugiej połowie, tym rezerwowym, mającym pociągnąć zespół gdy mu nie idzie. Z tej roli wywiązał się w dwumeczu z Atletico Madryt w walce o półfinał Champions League. W rewanżu na Santiago Bernabeu Groszek zdobył jedyną bramkę, która dała awans Los Blancos. I to by było na tyle, jeżeli chodzi o radosne momenty Meksykanina w Madrycie.
Sezon 2015/2016 to już zupełnie inny rozdział w karierze tego sympatycznego gracza. Hernandez nie chciał po raz kolejny być zawodnikiem drugiego planu. To nie jest jego bajka, to nie w jego stylu siedzieć na ławce i przyglądać się jak grają inni. Jego dusza potrzebuje gry, goli, radości z bycia postacią niezbędną dla drużyny. „Bo Groszek” to piłkarz, którzy z uśmiechem na ustach pragnie sprawiać radość kibicom, chce cieszyć się z przebywania na boisku, tak jak za młodu w rodzinnych stronach daleko od Europy. Prawdziwym wybawieniem stał się dla niego Bayer Leverkusen. 11 milionów euro – jak na niemieckie warunki suma spora. 11 milionów, które uwolniły Hernandeza od złych demonów przeszłości. Odcięły go od bycia tym wchodzącym z ławki, mającym mniej czasu na grę, niecieszącym się pełnym zaufaniem trenera, który nie widział go w zespole.
W Leverkusen odnalazł się szybciej niż myślano. Razem z Bellarabim, Chalchanoglu, Kiesslingiem, Kamplem czy Mehmedim tworzy naprawdę silną formację ofensywną, która swoją kombinacyjnością cieszy oko niejednego kibica „Aptekarzy”. Hernandez stał się głównym aktorem w ekipie Rogera Schmidta. Aktorem, który wreszcie jest w centrum uwagi. Postacią dającą wiele jakości w grze Leverkusen, potrafiącą współpracować ze Stefanem Kiesslingiem, który od kilku dobrych lat nie dawał szans innym napastnikom na rozwinięcie skrzydeł w Bayerze. Teraz można powiedzieć, że Niemiec trafił na zawodnika idealnie go uzupełniającego. Regularne występy Meksykanina przełożyły się na ilość zdobywanych goli. Chicharito w tym sezonie rozegrał łącznie 21 spotkań, zdobywając 18 bramek, dokładając 2 asysty. Czwarte miejsce wśród najlepszych strzelców Bundesligi to nie przypadek. „Groszek” ustępuje jedynie Aubameyangowi, Lewandowskiemu i Mullerowi, co umówmy się, wielką ujmą nie jest. Pod względem czasu spędzonego na murawie również jest znacznie lepiej, ponieważ biorąc pod uwagę same rozgrywki ligowe, to Hernandez w tym sezonie zagrał już więcej minut niż w każdym z trzech ostatnich sezonów (2012/2013 – 945 minut, 2013/2014 – 840 minut, 2014/2015 – 857 minut, 2015/2016 – 953 minuty).
Jednak w tej zmianie barw klubowych nie chodzi tylko o aspekt piłkarski, choć w głównej mierze należy się do niego odnosić. Trzeba także zaznaczyć, że Hernandez odblokował się pod względem psychologicznym. Większa pewność siebie, spokój jeżeli chodzi o miejsce w pierwszym składzie, szybka akceptacja kibiców z Bay Arena – te wszystkie czynniki sprawiły, że Hernandez może czuć się silniejszy wewnętrznie, a co za tym idzie, może dać jeszcze więcej drużynie, której jest teraz nieodłączną częścią. Nie wiem czy to zasługa koncernu farmaceutycznego, który jest głównym sponsorem klubu z Leverkusen, ale wygląda na to, że niemiecka drużyna stała się lekiem na całe zło, jakie do tej pory spotkało Javiera Hernandeza na jego futbolowej drodze. Miejmy nadzieję, że teraz będziemy go widywać uśmiechniętego, cieszącego się po pięknych golach dających zwycięstwa. Bo takiego Chicharito chcemy oglądać i miejmy nadzieję by ten bardzo dobry okres w karierze 27 – latka szybko się nie skończył.
https://www.youtube.com/watch?v=yEydlBA-uZc
Wszystkie dane statystyczne: transfermarkt.pl (stan na 18.12.2015).