Ligowy klasyk w Bundeslidze

W sobotę o 18:30 oczy wszystkich fanów niemieckiej piłki zwrócone będą na Dortmund i stadion Signal – Iduna Park. Tam właśnie miejscowa Borussia podejmie Bayern Monachium.

Drużyna Jürgena Kloppa w tym sezonie walczy już tylko o prawo gry w Lidze Europy, ale na pewno w tym meczu żółto – czarnym motywacji nie zabraknie. Zresztą od 2010 roku nikt w Bundeslidze nie ma takiego patentu na Monachijczyków jak BVB i jego szalony trener. Bilans tych pięciu lat jest minimalnie korzystniejszy dla Borussii, która wygrała osiem z siedemnastu pojedynków (pod uwagę wzięte zostały pojedynki na wszystkich frontach). Dwa zakończyły się remisami a siedem razy wygrał Bayern. Jest to spory wyczyn, zważyszy na to, że całościowe zestawienie starć obu zespołów jest dużo korzystniejsze dla Bawarczyków.

Problemy kadrowe

W poprzednich dwóch sezonach to sztab szkoleniowy z Zagłębia Ruhry głowił się przed ważnymi spotkaniami, w jakim składzie zagrać i kim zastąpić kluczowych graczy, by nie odbiło się to na jakości. Oczywiście także teraz wiemy już, że niezdolni do gry w Der Klassiker są Łukasz Piszczek, Kevin Großkreutz i Nuri Sahin. Jednak da się wyczuć, iż nie są to absencje takiego kalibru, jak te, z którymi musi zmierzyć się Pep Guardiola. Kontuzjowani są Arjen Robben, Franck Ribery, David Alaba i Holger Badstuber. Dwaj pierwsi to podstawowi skrzydłowi w klubie. To właśnie nieobecność tej dwójki spędza sen z powiek trenera Bayernu – Niestety Robbena i Ribery’ego nie da się zastąpić pojedynczymi piłkarzami – mówi Hiszpan i dodaje – Wszyscy ci zawodnicy, którzy będą grać, muszą dawać z siebie absolutnie 100 procent. Holender miał do tej pory fantastyczny sezon i chociaż nie jest typowym lisem pola karnego, to zdobył już 17 bramek w Bundeslidze. Do tego dołożył siedem asyst, co pokazuje, że mimo łatki egoisty, potrafi dograć podanie otwierające drogę do bramki. Francuz ma podobne walory, ale w tym sezonie prześladują go kontuzje i trudno jest mu złapać odpowiedni rytm. Chociaż jest to piłkarz na tyle wybitny, że nawet będąc po kontuzji i wchodząc z ławki może mieć wpływ na wynik meczu. Tak było w jesiennej konfrontacji obu drużyn, kiedy Ribery pojawił się na boisku przy stanie 0:1, wniósł sporo ożywienia i wywalczył rzut karny, dający trzy punkty. Z kolei David Alaba jest kolejnym bocznym obrońcą po Phillippie Lahmie, którego Guardiola przesunął na pozycję defensywnego pomocnik. O ile co do kapitana Bayernu nadal mam wątpliwości, o tyle manewr z Alabą wydaje się trafiony w 100%. Austriak jest bardzo dobry w odbiorze, silny fizycznie, a do tego ma niesamowicie ułożoną lewą nogę. Nie bez przyczyny stał się ostatnio etatowym wykonawcą rzutów wolnych z prawej strony, a jego gole z Braunschweigiem i Werderem były ozdobą tychże meczów. Również uraz Holgera Badstubera jest dużą stratą. Na szczęście dla niego są to tylko problemy mięśniowe, ale Niemiec był ostatnio w tak wysokiej formie, że udało mu wygryźć ze składu Dante, a także dostać powołanie do kadry narodowej.

Kein problem?

Gospodarze mają stosunkowo spore pole manewru. Łukasza Piszczka zastąpi bardzo uniwersalny Sokratis Papastatopulos i jeśli zagra na 100% swoich umiejętności, to różnicy prawie nie odczujemy. Co najwyżej będzie nam żal, że to nie Polak ma zaszczyt zagrać w tak prestiżowym spotkaniu. Na pozycji Sahina zagra Sven Bender i to można rozpatrywać w kategoriach osłabienia. Turek jest bardziej kreatywnym piłkarzem i może więcej dać drużynie, ale na pewno Klopp liczy, że w wielu sytuacjach boiskowych wsparciem dla 26 – letniego Niemca będzie Ilkay Gündogan. Najmniejszy problem to przegrana walka z czasem Kevina Großkreutza. Nie da się ukryć, że wychowane Borussii najczęściej pełni rolę zapchajdziury i to on zastępuje kolegów, a nie odwrotnie. Natomiast Bayern na pierwszy rzut oka, nic nie traci mimo kontuzji kluczowych graczy. Zamiast nich zagrają Mario Götze, Thomas Müller, Phillipp Lahm i Mehdi Benatia. Ten ostatni zaliczył tylko 12 występów w tym sezonie i tak naprawdę nie wiadomo w jakiej jest dyspozycji. Na pewno pojedynki z Marco Reusem i Aubameyangiem będą dla niego wyzwaniem. Lahm od czterech tygodni trenuje na pełnych obrotach i deklaruje, że jest przygotowany na pełne 90 minut w nadchodzącym spotkaniu. Już w sobotę przekonamy się jak wypadnie, ale tak jak już wspominałem – mnie jego gra w środku pomocy nie przekonuje. Z kolei Götze i Müller będą wspomagać w ataku Roberta Lewandowskiego. Obu trudno nazwać skrzydłowymi, więc już wiemy, że gra Bayernu będzie wyglądać trochę inaczej, mimo że jak mówi Pep, ogólna strategia się nie zmieni – Taktyka się nie zmieni – nadal postaramy się dominować i prowadzić grę.  A nie da się ukryć, że obaj reprezentanci Niemiec bardzo dobrze odnajdują się w tym systemie, polegającym na wymianie wielu podań na połowie rywala.

Polacy w Der Klassiker

Robert Lewandowski przez 4 sezony gry w Borussii Dortmund zdołał tak bardzo zajść za skórę Bayernowi Monachium, ten zdecydował… się na jego wykupienie. Do transferu, jako takiego, nigdy jednak nie doszło, ponieważ „Lewy” był zbyt ważny dla BVB i wypełnił swój kontrakt na Signal – Iduna Park. W tym czasie strzelił swojemu obecnemu klubowi pięć bramek. Trzy z nich dały Borussii sensacyjne zwycięstwo 5:2 w finale pucharu Niemiec w 2012 roku. Robert zdemolował Bawarczyków, był nieuchwytny dla obrońców i nie do zatrzymania przez Manuela Neuera. Świetny mecz zaliczyli wtedy także Łukasz Piszczek (jedna asysta) i Kuba Błaszczykowski (dwie asysty).

Te wydarzenia miały miejsce miesiąc po konfrontacji, która dała Dortmundczykom drugie z rzędu mistrzostwo Niemiec. Polak w 77. minucie spotkania kapitalnie tracił piętą piłkę uderzoną wcześniej przez Großkreutza i ponad 80 tysięcy kibiców oszalało na stadionie BVB. Później „Lewy” trafił do siatki Bayernu jeszcze w przegranym meczu meczu o Superpuchar Niemiec.

Natomiast pierwszy mecz przeciwko byłej drużynie wypadł w szczególnym dla Lewandowskiego dniu – 1 listopada. Kapitan naszej reprezentacji strzelił wyrównującego gola w 72. minucie gry, ale starał się zachować powściągliwość w radości. Zarówo przez wzgląd na nieżyjącego ojca, jak i klub, w którym spędził pełne sukcesów cztery lata.

W sobotę wejść na boisko może także Kuba Błaszczykowski i jestem przekonany, że pojawi się on na placu gry prędzej czy później. „Błaszczu” również miał swój piękny moment przeciwko Bayernowi i nie mam tutaj na myśli tych wspomnianych już wcześniej dwóch asyst w finale DFB Pokal. W ósmej minucie spotkania rozgrywanego w ramach drugiej kolejki sezonu 2008/2009 Kuba kapitalnie zakręcił piłkę w stylu Ricardo Quaresmy, a ta wpadła w samo okienko bramki strzeżonej przez Michaela Rensinga.

Niech wygra lepszy

Każdy na pewno ma swojego faworyta tego meczu, w zależności od osobistych sympatii, ale możemy być pewni wielkich emocji w sobotę. Będzie to pojedynek maszynki do pressingu z maszynką do wymieniania celnych podań, szybkiego kontrataku z konsekwentnym atakiem pozycyjnym, a dla nas – Polaków, być może także rywalizacja byłego kapitana reprezentacji Polski z obecnym.  Dlatego na koniec oddajmy głos obu Panom.

Kuba Błaszczykowski: Wiemy, że to mecz, który przyciąga kibiców. Zdajemy sobie sprawę, że nie gramy w tym sezonie najlepszej piłki, ale zrobimy wszystko, by pokonać Bayern. Mamy respekt przed Bayernem, ale wiemy też, jak duży potencjał tkwi w naszych szeregach. I ten będziemy chcieli pokazać na boisku. Podejdziemy do tego meczu z respektem, ale i pewni siebie.

Robert Lewandowski: Spędziłem cztery piękne i obfitujące w sukcesy lata w Dortmundzie. Nadal mam bardzo dobry kontakt z kilkoma byłymi kolegami z ekipy. Ale to nie znaczy, że pojadę tam i nie będę dawał z siebie wszystkiego, abyśmy to my zdobyli trzy punkty.

Komentarze

komentarzy