Klub, o którym nie pisałoby się teraz, gdyby nie fatalna sytuacja finansowa Kickers Offenbach z 2012 roku. Wtedy to „Lilie” mogły spaść do IV ligi, a świat nie usłyszałby o klubie ze 150 – tysięcznego miasta niedaleko Frankfurtu. Przy zielonym stoliku Darmstadt utrzymało się w III lidze. Ta historia kończy się szczęśliwie, jednak kolorowych barw doszukiwać się trzeba naprawdę bardzo uważnie.
„Niebiesko – biali” to zespół, który grał już w Bundeslidze w 1978 oraz 1981 roku. Były to tylko epizody jednosezonowe. W tamtych czasach o Darmstadt mówiło się w kategorii „drużyny po fajrancie”, ponieważ dla zawodników reprezentujących klub gra w piłkę nie była jedynym zajęciem zarobkowym. Przez lata zespół tułał się po niższych klasach rozgrywkowych. W 2008 roku widmo rozpadu było bardzo bliskie realizacji. Wtedy to za pomocą zbiórki pieniędzy oraz dzięki charytatywnemu meczowi z Bayernem Monachium udało się spłacić długi. W tym czasie do drużyny dołączył również Klaus Rüdiger Fritsch – prawnik, obecny prezes klubu. W sezonie 2013/2014 piłkarze Darmstadt awansowało do 2. Bundesligi by w kolejnym sezonie wspiąć się na futbolowy Mount Everest, jeżeli chodzi o niemiecki futbol klubowy. „Lilie” tym samym stały się drugim klubem w historii piłki nożnej naszych zachodnich sąsiadów, któremu udało się awansować z trzeciej do pierwszej ligi rok po roku.
Z piekła do nieba
Jednak droga na szczyt była wyboista szczególnie, gdy wrócimy do barażowych spotkań o wejście do 2. Bundesligi z Arminią Billefeld. U siebie ekipa trenera Dirka Schustera przegrała 1:3. W rewanżu doszło do prawdziwego cudu. Darmstadt po 90. minutach prowadziło 3:1. W dogrywce bramkę dla Arminii strzelił Kacper Przybyłko, jednak w ostatniej minucie gola na wagę awansu dla Darmstadt zdobył da Costa.
W ubiegłym sezonie „Niebiesko – biali” z drugiego miejsca awansowali do Bundesligi. Łącznie stracili tylko 26 goli, co było najlepszym wynikiem w lidze (tylko Karlsruher miało identyczny bilans utraconych bramek).
Stadion jak skansen, budżet na poziomie polskich klubów
Boellenfalltor Stadion to bez wątpienia najgorsza arena w Bundeslidze. Relikt przeszłości, który pomieścić może ponad 15 tysięcy kibiców nie zachwyca pod żadnym względem. Remont obiektu planowany jest nie wcześniej niż w 2017 roku. Na razie piłkarze nie mogą liczyć na żadne luksusy. Panują raczej spartańskie warunki, do których trzeba się przyzwyczaić.
Pieniądze przeznaczane na klub także nie są ogromne. W sezonie 2014/2015 drużyna dysponowała budżetem na poziomie 5 milionów euro. Takie warunki można porównywać z polskimi klubami Ekstraklasy. W sztabie zatrudnionych jest garstka osób, m.in. ojcowie trenerów Schustera oraz jego asystenta. Pracują oni nad rozpracowaniem rywala przez każdym meczem. Szastanie pieniędzmi to nie styl beniaminka Bundesligi. Tutaj każde euro przed wydaniem oglądane jest dwa razy. Wszyscy chcą uniknąć problemów finansowych, które jeszcze kilka lat temu mogły doprowadzić do zniknięcia klubu z piłkarskiej mapy w Niemczech.
Brodacz
Piłkarze znani są z niebanalnych strojów, fryzur, a od jakiegoś czasu w modzie jest także posiadanie bujnego zarostu. W ekipie z Darmstadt reprezentantem najnowszych trendów jest Marco Sailer, który wyhodował naprawdę pokaźną brodę.
Patrząc na resztę kadry nie znajdziemy w niej żadnych gwiazd. Drużyna złożona jest z solidnych graczy tworzących zgrany team. Przeważnie gracze pozyskiwani byli z niższych lig. Wartość zespołu wynosi około 20 milionów euro.
Polskie akcenty
Obecnie w kadrze Darmstadt jest Łukasz Załuska. Na ten moment polski bramkarz jest jedynie rezerwowym zawodnikiem, dopełnieniem kadry. W zespole występuje również Junior Diaz, który ma za sobą występy w krakowskiej Wiśle. W sezonie 2012/13 barwy Darmstadt reprezentował Kacper Tatara, jednak kontuzja nie dała polskiemu zawodnikowi szansy pokazania pełni umiejętności.
W obecnym sezonie piłkarze Dirka Schustera radzą sobie całkiem nieźle. Po 10 kolejkach mają na koncie 12 punktów. Grali już m.in. z Schalke (1:1), Leverkusen (wygrana 0:1), Borussią Dortmund (2:2). Drużyna awansowała też do 3 rundy Pucharu Niemiec eliminując Hannover 96.
Historia tego klubu po raz kolejny pokazuje, że pieniądze nie są najważniejsze w futbolu. Odpowiednie zaangażowanie, oddanie drużynie części siebie na boisku, identyfikacja kibiców z zespołem – te czynniki dają nadzieję, że Darmstadt stanie się groźniejszym rywalem dla silniejszych ekip Bundesligi. Daleka drogą jaką przeszli dodaje im pewności siebie, a czasami czynniki mentalne odgrywają większą rolę w dzisiejszym futbolu od umiejętności piłkarskich. Spoglądajmy zatem na ten niewielki klub, kibicujmy im, bo dzięki takim historią piłkarski świat staje się piękniejszy.