Losy beniaminków – Bundesliga

Dzisiaj przedstawiamy dwie nowe twarze w niemieckiej Bundeslidze. Przeciętny obserwator rozgrywek u naszych zachodnich sąsiadów spodziewałby się, że padną teraz nazwy Kaiserslautern, Karlsruher, Bochum czy Dusseldorf. Beniaminkami pierwszej klasy rozgrywkowej w Niemczech zostali, ku powszechnemu zaskoczeniu, FC Ingolstadt 04 oraz SV Darmstadt 98. Warto także wspomnieć, że swoją szansę na awans, w pełnym dramaturgii barażu z Hamburgiem, zmarnowali piłkarze wspomnianego Karlsruher.

FC Ingolstadt 04

Wracając jednak do wymienionych wyżej nowicjuszy… Właśnie, bo słowo nowicjusz doskonale pasuje do ekipy Ingolstadt. Klub powstał w 2004 roku po fuzji z zespołem MTV Ingolstadt. Sponsorowana przez Audi drużyna, z roku na rok pięła się powoli po szczeblach niemieckiej piłki. Po czterech ostatnich sezonach zakończonych w drugiej dziesiątce stawki, przyszedł przełom w zakończonej niedawno kampanii. Patrząc na wyniki zespołu (tylko cztery porażki), zdobyte bramki (bilans 53-32) oraz indywidualne osiągnięcie poszczególnych zawodników, można śmiało stwierdzić, że w tym małym bawarskim mieście trener Ralpf Hasenhuttl stworzył kolektyw. Golkiper Ramazan Ozcan oraz etatowi obrońcy Tobias Levels, Marvin Matip, Benjamin Hubner i Danilo Soares na chwilę obecną nigdzie się z klubu nie wybierają. Bardzo dobrze, ponieważ w takim zestawieniu napsuli sporo krwi napastnikom rywali, tracąc niespełna jedną bramkę na mecz. Jeszcze ważniejszą informacją jest jednak posiadanie w dalszym ciągu w swoich szeregach Pascala Grossa. Ten 24-latek był niekwestionowanym liderem środka pola, zaliczając 23 asysty i dorzucając 7 trafień, wspólnie z kolegami z zespołu napisał kapitalną historię. W całej 2. Bundeslidze najlepszy strzelec może pochwalić się 17. trafieniami, ale 9 bramek strzelonych przez Lukasa Hinterssera oraz Stefana Lexa można uznawać jako wynik raczej słaby. Liczy się jednak pozycja na koniec rozgrywek, a to wybroni każdego grajka tego zespołu.

Wobec niewątpliwej niemocy napastników oraz samego faktu awansu poziom wyżej, dziwi polityka transferowa klubu. Już 28-go czerwca rozpoczną przygotowania do sezonu, a pozyskali tylko środkowego obrońcy drugiego z beniaminków, czyli Romaina Bregerie. Z zespołu odszedł drugi bramkarz Andre Wies oraz kilku (delikatnie to ujmując – drugoplanowych) zawodników. Zastanawia jednak to, czy żaden doświadczony albo młody, perspektywiczny zawodnik nie chce sobie pośmigać nowym Audi, a w weekend wyjść na boisko z najmocniejszymi firmami w Niemczech? Chyba, że władze klubu chcą to zrobić po swojemu, czyli najwcześniej za dwa lata świętować kolejny awans. Historia awansu jest cudowna, oby tylko zderzenie z rzeczywistością Bundesligi nie okazało się zbyt brutalne.

Pierwszy mecz (15.08.2015): Mainz – Ingolstadt

SV Darmstadt 98

Można by się sugerować nazwą i na podstawie analogii do Ingolstadt w ciemno powiedzieć, że Darmstadt został założony w 1998 roku. Nic bardziej mylnego. Początki klubu sięgają bowiem 1898 roku. W Bundeslidze był przez dwa sezony (1978/1979 oraz 1981/1982), a teraz nadszedł czas na coś więcej, przecież do trzech razy sztuka.

Patrząc na kadrę Darmstadt uderza jedna bardzo istotna rzecz. Na 22. zawodników, którzy zagrali chociaż minutę w ubiegłym sezonie, zaledwie dwóch (sprzedany Francuz Romain Bregerie oraz Słowak Milan Ivana) są spoza Niemiec. Fakt, że czterech zawodników posiada podwójne obywatelstwo, ale i tak jest to ewenement. Znaleźć w XXI. Wieku klub, który gra na najwyższym poziomie i jest w stanie wystawić jedenastkę z zawodników pochodzących ze swojego kraju to naprawdę rarytas.

Trener zespołu, Dirk Schuster, może poszczycić się (razem z Karlsruher) najlepszą defensywą, która straciła tylko 26 bramek. Podobnie do Ingolstadt, to nie zabójczy atak, ale właśnie solidna defensywa i stabilna forma w trakcie całego sezonu, przesądziła o końcowym sukcesie. Dowodem niech będzie to, że obrońca Romain Bregerie został drugim strzelcem zespołu z 6. bramkami! Chyba już wiemy w co gra Ingolstadt kontraktując takiego goleadora.

Jeśli chodzi o ruchy transferowe, to trzej zawodnicy wrócą do swoich ekip po wypożyczeniu, ale nie jest to specjalna strata. Odszedł wspominany wielokrotnie Bregerie. Najbardziej jednak zaskakuje transfer podstawowego defensywnego pomocnika, Hanno Behrensa, do Norymbergi. Czyżby 25-latek, który zagrał w poprzednim sezonie w 31. spotkaniach, wystraszył się odpowiedzialności?

Jak na razie Darmstadt tylko sprzedaje, ale w przeciwieństwie do reszty stawki najwcześniej rozpoczął przygotowania do sezonu, bo już 20 czerwca! Trening czyni mistrza. Coś się jednak wydaje, że wzmocnienia są niezbędne, żeby czasem nie było trzeba czekać na powrót do elity kolejne 33 lata.

Pierwszy mecz (15.08.2015): Darmstadt – Hannover

Trochę powiało pesymizmem, ale żaden zespół, który wchodzi do wyższej klasy rozgrywkowej nie poradzi sobie bez wzmocnień. O rywalizacji z Bayernem czy Schalke nie ma mowy, ale wspomniane zespoły przy obecnej sytuacji kadrowej nie mają racji bytu w Bundeslidze na dłużej niż sezon.

Komentarze

komentarzy