Już w najbliższą niedzielę odbędą się kolejne derby Mediolanu. Ani Milan, ani Inter nie mogą zaliczyć obecnych rozgrywek do udanych, jednak to „Nerazzurrich” należy uznać za faworytów tej potyczki. Przy tym, co dzieje się w obozie Milanu, sytuację u rywala zza miedzy można bowiem uznać za istną oazę spokoju.
„Rossoneri”, którzy w swojej historii potrafili aż siedmiokrotnie wygrywać najważniejsze klubowe rozgrywki w Europie, od pewnego czasu nieustannie nękani są przez różnego rodzaju bolączki. Zróbmy krótki przegląd owych problemów.
- MARNE WYNIKI
Pierwszy i najważniejszy punkt. Gdyby Milan był w stanie do końca dotrzymywać kroku w mistrzowskim pochodzie Juventusowi, a w Lidze Mistrzów odpadłby po pięknej walce, powiedzmy, w ćwierćfinale, wówczas wszystkie inne kłopoty poszłyby w niepamięć albo zostały bardzo skutecznie zniwelowane. Niestety jest zgoła inaczej. Szokujące 42 punkty straty do lidera ligowej tabeli oraz bardzo przeciętny występ w Europie tylko podgrzały atmosferę w czerwono-czarnej części Mediolanu. Głównym celem na ten sezon już dawno przestał być awans do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Plan maksimum to obecnie zakwalifikowanie się do Ligi Europy. Żeby tego dokonać, Milan musi jednak jeszcze przeskoczyć w tabeli Parmę, Hellas, Lazio i Torino. Na marginesie można wspomnieć o dyskusji na temat sensowności udziału w tych drugorzędnych rozgrywkach, jaka toczy się wśród fanów. Oficjalne stanowisko klubu jest jednak jasne: robimy co w naszej mocy, by wywalczyć ten awans. Nie będzie to zadanie łatwe, choć przed porażką z Romą Milan był w stanie zanotować pięć kolejnych wygranych. Inna sprawa, że, delikatnie mówiąc, można było się przyczepić do stylu, w jakim te punkty były zdobywane. Boisko w Rzymie bardzo wiele zweryfikowało. Zapowiada się, że podobnie kiepsko może wyjść konfrontacja z Interem w niedzielę 4 maja. Pamiętajmy jednak o tyleż banalnym, co prawdziwym stwierdzeniu, iż derby rządzą się swoimi prawami.
- DZIURAWA DEFENSYWA, ATAK MOCNY TYLKO NA PAPIERZE
Teoretycznie najsolidniej wygląda formacja ofensywna zespołu, jednak jej występy na murawie zazwyczaj nie spełniają oczekiwań. O Mario Balotellim kilka słów później. Kaka mimo przebłysków geniuszu nie potrafi już mieć takiego wpływu na drużynę, jak w czasach, gdy prowadził Milan do wygranej w Lidze Mistrzów. Sporo spekuluje się na temat tego, że już po tych rozgrywkach przeniesie się do MLS. Japończyk Keisuke Honda, który dostał dychę na plecach, póki co nawet w małym ułamku nie spłacił pokładanych w nim nadziei. Taarabt, który przychodził jako spora niewiadoma, prezentuje się na tle kolegów z drużyny nieźle. Robinho z kolei w Mediolanie jest już praktycznie skończony. W odwodzie są jeszcze Pazzini, do którego raczej nikt nie ma większych pretensji oraz wreszcie powracający po kontuzji El Shaarawy. Kto wie, na co byłoby stać zespół z San Siro, gdyby nie poważny uraz „Faraona”. Generalnie jest zatem z kogo wybierać, choć wyciągnięcie maksa z potencjału, jaki ta grupa zawodników posiada, nie jest zadaniem łatwym. Pamiętać należy też o młodych wilkach: Cristante, Petagni i Saponarze.
Defensywni pomocnicy: de Jong, Essien i Muntari są solidni, ale najlepsze lata mają już za sobą. Więcej odpowiedzialności za drużynę na swoje barki wziąć musi kapitan Riccardo Montolivo.
Na koniec największa bolączka: obrona i bramkarz. Co prawda Abbiati wciąż potrafi od czasu do czasu popisać się kluczowymi interwencjami, jednak konieczne jest rozejrzenie się za kimś młodszym. Na celowniku klubowych włodarzy są ponoć Perin (Genoa), Scuffet (Udinese), Agazzi (Chievo) i Navas (Levante). Na środku obrony najlepszy jest Rami, którego jednak trzeba jeszcze wykupić z Valencii. Przydałoby się wzmocnienie tej formacji. Z kolei lewego obrońcy z prawdziwego zdarzenia w drużynie Seedorfa nie ma wogóle. Ani Emanuelson, ani Constant na pewno takowymi nie są. Ciekawym remedium na kłopoty w tej części boiska byłby rozgrywający niezły sezon w Genoi Luca Antonelli. Wobec częstych urazów i możliwego odejścia z klubu Mattii De Sciglio problem jest także po drugiej stronie bloku obronnego. Holenderski szkoleniowiec najczęściej stawia na tej pozycji na Daniele Bonerę, co wystarcza za cały komentarz.
Kadra zespołu powinna zatem zostać wzmocniona, zwłaszcza w tyłach, jednak w pierwszej kolejności należy zadbać o zebranie funduszy na wykupienie na stałe Ramiego i Taarabta.
- NIEOBLICZALNOŚĆ BALOTELLEGO
Wydawało się, że sezon 2013/14 będzie dla Mario przełomowym. Mimo kilku lepszych momentów był on niestety obfity w dołki formy i frustrację. Balotelli był w stanie strzelać bramki, jakich nie powstydziłby się żaden piłkarz na świecie, ale zdarzało mu się też przejść kompletnie obok meczu w najważniejszych starciach (rewanż z Atletico). Trzeba jednak przyznać, że partnerzy z zespołu skądinąd specjalnie mu nie pomagali. Nie od dziś znane są także jego problemy z psychiką. Mario ma gigantyczne kłopoty z odpornością na jakąkolwiek krytykę. Scysja w rozmowie z ekspertami Sky Sport Italia po przegranym meczu z Romą była tego kwintesencją. Jeśli w przyszłym sezonie boiskowym liderem Milanu pozostanie Balotelli, fanów „Rossonerich” czeka ponownie niezła huśtawka nastrojów.
- ZAMIESZANIE Z TRENEREM – SEEDORF JUŻ NA WYLOCIE?
Niewiele potrzeba było czasu, by okazało się, iż Holender tak naprawdę nie ma wsparcia u nikogo „z góry”. Jakby nie patrzeć, wyniki ligowe w ostatnich tygodniach całkiem skutecznie go bronią, jednak nie jest on faworytem ani Gallianiego, ani Barbary Berlusconi. Sam Silvio, który stał za zakontraktowaniem Seedorfa, zdaje się tracić do niego zaufanie. Niektóre włoskie gazety są przekonane, że w nowych rozgrywkach to Filippo Inzaghi stanie za sterami. „Superpippo” z powodzeniem prowadzi obecnie drużynę młodzieżową Milanu. Wysoko notowane są również akcje Roberto Donadoniego.
- GALLIANI VS BARBARA
Córka Berlusconiego ma ogromny apetyt na przejęcie większej władzy w klubie. Jej zdaniem wiekowy Adriano Galliani i jego nieudolna polityka transferowa są główną przyczyną kryzysu w Milanie. Póki co Barbarze udało się awansować na pozycję w zarządzie, która jest w zasadzie równorzędna tej zajmowanej przez Gallianiego. Różnice zdań w kluczowych kwestiach są zatem nieuniknione.
- INWESTORZY Z AZJI KUSZĄ PIENIĘDZMI
Wątpliwości budzi także kwestia tego, czy Berlusconi i jego Fininvest powinni sprzedać swoje udziały w klubie, skoro nie są w stanie poważnie w niego zainwestować. Na horyzoncie pojawiają się możne podmioty z Azji. Peter Lim, biznesmen z Singapuru, wykłada ponoć 500 milionów euro za 51% udziałów w Milanie. Berlusconi kategorycznie odrzuca jednak taką ewentualność.
/Paweł Gawron, @pablo_zzp/