Był Cavani, był Lavezzi… Napoli po wielkiej odbudowie i powrocie do Serie A potrafiło „tworzyć” wielkie gwiazdy, jednak w ostatnich latach nieco zwolniło. Klub spod Wezuwiusza rozsiadł się dość wygodnie na drugim miejscu w lidze, ale przecież nie o to chodzi. Trzeba przeć do przodu.
Kiedy Carlo Ancelotti zajmował miejsce Maurizio Sarriego, można było się domyślać, że miał swoje wymagania. Projekt budowy drużyny miał być długofalowy, a Aurelio De Laurentiis miał zapewnić odpowiednie wzmocnienia drużyny. Pierwsze poważne okienko coraz bliżej, możemy więc oczekiwać pewnych ruchów.
W Neapolu brakuje wielkich gwiazd, które regularnością potrafiłyby wciągnąć drużynę na wyższy poziom. Trudno też oczekiwać, by ekscentryczny właściciel wyłożył na kogoś 100 milionów, ale może zapolować na solidne nazwiska.
Najwięcej mówi się o Hirvingu Lozano, 23-letniej gwieździe PSV. Meksykański skrzydłowy świetnie odnalazł się w lidze holenderskiej i po dwóch latach aklimatyzacji w Europie przyszła pora na kolejny krok. „Corriere dello Sport” donosi, że to właśnie Napoli jest najbliżej pozyskania zawodnika, którym miał się interesować m.in. Manchester United. Kwota transferu miałaby zamknąć się w kwocie 40 milionów euro, a Lozano podpisałby pięcioletni kontrakt.
Jakby tego było mało, Napoli planuje pozyskać obrońcę… Tottenhamu. Na Stadio San Paolo może trafić 28-letni Kieran Trippier. Anglik w obecnym sezonie nie błyszczy formą, jednak w przeszłości pokazał, że posiada niemałą jakość. Według najnowszych informacji, w sobotę we włoskim mieście zauważono żonę zawodnika, Charlotte, szukającą domu oraz szkół dla dzieci pary. Może to oznaczać, że rozmowy są naprawdę zaawansowane.
Lozano, Trippier… Trzeba przyznać, że Napoli wzmocniłoby się dość znacznie. Czy na tym koniec? A może De Laurentiis sięgnie do kieszeni jeszcze głębiej?